Zakończyła się pierwsza tura wyborów na urząd Prezydenta RP. Zanim jednak poznamy ostateczne wyniki prezentujemy pierwsze komentarze publicystów portalu prokapitalizm.pl. Zwracamy też uwagę, że Kamil Kisiel wcześniej zamieścił swój komentarz.


*  *  *

wybory_prez_04_1Kamil Kisiel
Wybory poszły zgodnie z „planem”. Psychoza przeciwko Kaczyńskiemu trwa w najlepsze, a najlepszym tego dowodem jest rekordowa (lub bliska rekordu) frekwencja. Nawet w lokalu wyborczym mogłem usłyszeć: „Byle nie Kaczyński”.
Delikatny wyż poparcia dla myśli wolnorynkowej. Idzie młodość (ok. 2/3 poparcia dla JKM stanowią głosy ludzi w wieku 18 – 30 lat), ale chyba nie w wystarczającym stopniu, bo dzięki młodzieży odżywa lewica. Tak, pan Napieralski świetną pod względem wizerunkowym (dla lewicowców i pod względem merytorycznym) kampanią osiągnął bardzo przyzwoity wynik. Wygląda na to, że za 10 lat, zamiast z farbowanymi konserwatystami, wolnorynkowcy będą walczyli z dużo bardziej autentyczną i konkretną lewicą. To się stanie, nawet jeśli nadejdzie ten potężny kryzys, wystarczy popatrzeć na wybory w Grecji.
Poparcie w granicach 40 – 46% dla Komorowskiego najlepiej byłoby uczcić minutą marsza żałobnego. Przypominam, że cały obóz PO jest popierany przez Niemcy. II Rzeczpospolita jaka była, taka była, ale tam ludzie widząc, iż kandydat ma poparcie Niemiec lub Rosji, zlinczowaliby takiego kandydata zaraz po tym, jakby ogłosił chęć kandydowania choćby i na Urząd Opieki Nad Stokrotkami.
Nadzieję na spowolnienie marazmu dał tylko sondaż OBOP, choć i tu widać, że mimo najszczerszych chęci manipulacji wyniki są niekorzystne. Poparcie w drugiej turze od wyborców JKM, Leppera, Jurka, Morawieckiego i części PSL raczej nie wystarczy, by w pędzące na zabój auto z napisem POLSKA mógł choć trochę zwolnić.
Cieszy mnie tylko jedno: kompletna klęska myśli feministycznej. Coś, co jak zaraza rozlało się po damskim elektoracie w krajach zachodniej Europy, w Polsce napotkało na odpór. Ponad 60% wyborców Kaczyńskiego i 40% elektoratu JKM to kobiety, co przy konserwatywnym odporze i maniakalnym nastawianiu kobiet przeciwko trzeba uznać za sukces społeczny.
****
wybory_prezy_1_11Michał Nawrocki
Zastanawiający jest całkowity brak w trzy godziny po zamknięciu lokali wyborczych nawet cząstkowych danych z komisji. Tego nie było podczas ostatnich wyborów parlamentarnych, gdzie kandydatów i liczenia było nieco więcej szczątkowe wyniki były przekazywane w miarę szybko. No, ale przecież żyjemy w dobie komputeryzacji i mamy najlepszą na świecie biurokrację… Oj, cuda cudeńka.
Dobrze, zostawmy to. Pierwsze dwa miejsca nie zaskakują. Wynik Janusza Korwin-Mikkego wskazuje, że wreszcie ludzie zaczęli się zastanawiać, ile ich ta „sprawiedliwość społeczna” kosztuje. To ważne, bo efektów bezmyślności mamy aż nadto.
Kampania przed potencjalną drugą turą wyborów zapowiada się kuriozalnie. Języczkiem u wagi będą bowiem głosy stronników Grzegorza Napieralskiego. Jarosław Kaczyński z ugruntowana opinią zwolennika IPN i przeciwnika małżeństw homoseksualnych, na którym ciąży odium śmierci Barbary Blidy bez wątpienia będzie ciężkostrawnym wyborem dla zwolenników lewicy. Z drugiej jednak strony nawet mówiąc o liberalizacji gospodarczej Jarosław Kaczyński odwołał się do – było nie było PZPR – owskiej – ustawy Wilczka. Również akcenty socjalne są silne w programie kandydata PiS – u.
Bez wątpienia ciekawą ekwilibrystykę będziemy oglądać w wydaniu Bronisława Komorowskiego. Liberalny PR i zajadła krytyka (np. podczas niedawnej debaty telewizyjnej) koalicji PiS – SLD w mediach publicznych zadania mu nie ułatwią. Zapowiadane zaangażowanie premiera Tuska w kampanię B. Komorowskiego przeczy z kolei tak zachwalanej neutralności prezydenta w czasie kadencji Lecha Kaczyńskiego również mogą zastanawiać.
Cóż, jak powiedział w komentarzu publicysta „GW” na wyniku Jarosława Kaczyńskiego zaważyły „ostatnie wydarzenia”. Fakt – bezpodstawne oskarżenia o grę tragedią smoleńską i spektakl „kurtuazji” w wydaniu komitetu honorowego poparcia kandydata właściwego z pewnością nadszarpnął jego wizerunek.
Szkoda tylko, że oprócz Grzegorza Napieralskiego i Andrzeja Leppera pozostali kandydaci nie raczyli odpowiedzieć na zadane przez portal prokapitalizm pytania.
****
wybory_prez_2_11
Rajmund Pollak: Studio wybiórcze TVP1 plecie bzdury!
Tuż po 20.oo redaktor TVP1 postanowił zastąpić Państwową Komisję Wyborczą i ogłosił, że dzisiaj wygrał Bronisław Komorowski! W ten sposób spiker telewizyjny przekształcił studio wyborcze w wybiórcze, bo zapomniał dodać, że jeszcze tak do końca nie wiadomo kto uzyskał lepszy wynik, ani tego, że to były dopiero eliminacje, a prawdziwy finał odbędzie się dopiero w drugiej turze wyborów!
Cała ta telewizyjna heca nakierowana jest na wypełnienie czasu antenowego jak największą sensacją mimo, że wielkiej sensacji nie ma .
Chodzi o darmową reklamę dla tzw. politologów i dyżurnych ekspertów, którzy będą wróżyli z fusów, albo jak kto woli z sondaży firm, które zarabiają krocie na socjotechnice i manipulacji medialnej .
Różnica między politologiem, a znanym nam z PRL-u politrukiem jest taka jak między Unią Europejską a RWPG, bo w RWPG występował wyzysk człowieka przez człowieka, a w UE jest odwrotnie.
Moim skromnym zdaniem pierwszą turę wyborów wygrała niestety lewica, bo kandydat Platformy Obywatelskiej w czasie kampanii wyborczej uczynił dla lewicy więcej niż kandydat SLD. Począwszy od ustawy o IPN, a kończąc na koalicyjnym głosowaniu w Sejmie (SLD+PO) przy wyborze lewicowego prezesa NBP! Przewiduję, że okres narzeczeństwa między SLD a PO zakończy się koalicyjnym ślubem już w najbliższych wyborach do Sejmu i Senatu RP!
Jedyną niespodzianką pierwszej tury jest wysokie miejsce Janusza Korwina – Mikke i całkiem przyzwoity, przewidywany wynik Marka Jurka, a przecież miesiąc temu, obu tych panów sondaże wyborcze oceniały znacznie poniżej 1% !
Obecnie, ratunkiem przed opanowaniem administracji Polski przez nomenklaturę socjaldemokratyczną jest zjednoczenie wszystkich sił patriotycznych wokół Jarosława Kaczyńskiego i wybranie właśnie tego kandydata na Prezydenta RP.
Moim zdaniem pan Jarosław Kaczyński nie będzie prezydentem jednej partii i błąd zrobiłby sztab PIS, gdyby teraz rozpoczął jakąkolwiek agitację partyjną. Trzeba jasno sobie powiedzieć, że druga tura to nie może być rywalizacja między PO a PIS, lecz walka o prezydenta niezależnego od jakichkolwiek aktywistów partyjnych.
Doradzałbym Panu Jarosławowi Kaczyńskiemu, aby jak najszybciej zrezygnował z prezesury w PIS i ogłosił, że chce zostać Prezydentem Rzeczypospolitej ponadpartyjnym, a w polityce zagranicznej na pierwszym miejscu będzie stawiał na dobro Polski i Polaków, na drugim miejscu na interesy Polski, a dopiero na trzecim miejscu na interesy Unii Europejskiej .
Ze swej strony mogę już zadeklarować swoje poparcie i głębokie przekonanie, że nowym Prezydentem Polski zostanie w drugiej turze wybrany Jarosław Kaczyński .
Apeluję do dziennikarzy i publicystów, aby już się nie ślizgali, ani nie używali dwuznaczności i nie brali przykładu z dziennikarza „studia wybiórczego” TVP1, który  wiedział kto wygrał, zanim jeszcze podliczono oddane głosy w chociażby jednej Komisji Wyborczej w Polsce.
Żeby nie było niedomówień, to podkreślę, że gdy Pan Jarosław Kaczyński był w Bielsku – Białej jeszcze przed kampanią wyborczą, to nie wahałem się publicznie  zadawać mu trudnych pytań, ani krytykować niektóry posłów na Sejm z PIS.
Jestem bezpartyjny i wiem , że Jarosław Kaczyński nie jest człowiekiem bez wad, ale uważam równocześnie, że Bronisław Komorowski tych wad posiada znacznie więcej.
****
wybory_prez_05_1Paweł Sztąberek
Trzeba było dotrwać do końca pierwszej tury wyborów, żeby nagle przekonać się, że Jarosław Kaczyński jednak czymś różni się od Bronisława Komorowskiego. Co prawda, do końca nie wiadomo jeszcze czym, ale po kilku tygodniach mówienia o zakończeniu wojny polsko-polskiej, o porozumieniu PiS-u z PO, o skonkludowaniu wreszcie w końcówce kampanii, że program PiS jest w zasadzie taki sam jak program PO (choćby w kwestii służby zdrowia), kandydat Prawa i Sprawiedliwości, w swoim wystąpieniu tuż po ogłoszeniu sondażowych wyników wyznał wreszcie, że między nim a konkurentem są „poważne różnice”. Trudno powiedzieć, czy mówi prawdę czy nie… Bo jeśli teraz mówi prawdę, znaczyłoby to, że kłamał do tej pory… Zastanawiam się tylko nad jednym… Załóżmy, że Jarosław Kaczyński byłby prezydentem… Załóżmy, że szefową jego kancelarii byłaby p. Kluzik – Rostkowska… I załóżmy wreszcie, że na biurko prezydenta Kaczyńskiego trafia np. tzw. ustawa przemocowa. Co zrobiłby Jarosław Kaczyński? Podpisałby czy zawetował? Wiadomo, że jedyną posłanką PiS-u, która głosowała za tą nazistowsko – komunistyczną ustawą była właśnie p. Kluzik – Rostkowska… Cóż zatem zrobiłby prezydent mając tą panią za szefową swojej kancelarii? Skoro ją wybrał to chyba nie zrobił tego bez powodu… Jeśli pan Kaczyński chce teraz pokazać, że istotnie różni się od pana Komorowskiego, powinien panią Kluzik – Rostkowską wysłać czym prędzej na zieloną trawkę…
Na pewno największymi zwycięzcami tych wyborów są: Grzegorz Napieralski i – o ile wyniki się potwierdzą – Janusz Korwin-Mikke. Pierwszy, co prawda nie wszedł do drugiej tury, ale bez wątpienia sprawił psikusa swoim współtowarzyszom partyjnym, którzy już widzieli go na zielonej trawce. Tymczasem Napieralski wyrasta na nowego lidera SLD i albo jego dotychczasowi oponenci w partii przyjmą to do wiadomości, albo odpłyną do PO. Janusz Korwin-Mikke natomiast może się czuć zwycięzcą, gdyż zdobyty wynik czyni go nagle najpoważniejszym rozgrywającym na prawicy. Pytanie tylko, czy będzie czym rozgrywać. Uraz pomiędzy Korwinem a jego byłą partią, UPR, jest chyba na tyle silny, że nie ma co liczyć na porozumienie. Prędzej można się spodziewać rozbudowy struktur jego nowej partii – WiP – u i ewentualnych secesji działaczy Unii do WiP – u, a tym samym kompletnego zmarginalizowania UPR-u. Na pewno wynik wyborczy doda Januszowi Korwin – Mikkemu wiatru w żagle i kto wie, czy nie stanie się bodźcem do budowania wolnorynkowej prawicy właśnie wokół jego nowej partii. A może otrzyma on od Jarosława Kaczyńskiego jakąś ofertę w zamian za wezwanie swoich wyborców do głosowania na niego w drugiej turze? JKM to indywidualista, który swoich zwolenników nieraz już zaskakiwał. Nie zdziwię się, jeśli prezes WiP – u, który stworzył swoją partię między innymi na krytyce UPR, że rzekomo chce się łączyć z PiS – em, sam nie wejdzie w jakiś alians z Jarosławem Kaczyńskim, który to alians partię p. Magdaleny Kocik pozostawi zupełnie na manowcach.
Największy przegrany, Marek Jurek, pewnie pluje dziś sobie w brodę z tego powodu, że wystąpił kiedyś z PiS. Mdła prawicowość w wydaniu byłego marszałka sejmu, jego chwiejność w wielu sprawach, skończyły się, jak się skończyły. Co będzie dalej? Pewnie lider Prawicy Rzeczpospolitej wezwie do głosowania na Jarosława Kaczyńskiego w zamian za jakąś nagrodę od szefa PiS-u. A co może być taką nagrodą? Miejsce na listach PiS-u w przyszłorocznych wyborach do sejmu… Jarosław Kaczyński pewnie na to przystanie, bo cóż mu zależy… To już raczej koniec Prawicy Rzeczpospolitej.
Kluczem do zwycięstwa w drugiej turze wyborów będzie nie tylko to kogo poprze Napieralski i Pawlak, ale także to, czy PiS ma w zanadrzu jakiegoś asa. A konkretniej mówiąc – haki na obrońcę WSI. Kiedyś haki na Cimoszewicza doprowadziły do jego rezygnacji z wyborów, choć był jednym z faworytów. Ale czy „polityka miłości” z pierwszej fazy kampanii pozwoli Kaczyńskiemu na tak radykalną zmianę tonacji? Oczywiście można uruchomić np. „Gazetę Polską”, która dotrze nagle do jakichś supertajnych materiałów na temat marszałka, ale czy to wystarczy? Zresztą PO jest zapewne na to przygotowana. Poza tym Palikot tylko czeka żeby wyrzygać z siebie: „A nie mówiłem…”.
Przygotował: MN Foto: PSz

11 KOMENTARZE

  1. Dane PKW na godzinę 23:47 z 15% komisji:
    Marek Jurek – 0,96%
    Jarosław Kaczyński – 37,68%
    Bronisław Komorowski – 39,69%
    Janusz Korwin-Mikke – 2,27%
    Andrzej Lepper – 1, 63%
    Kornel Morawiecki – 0,14%
    Grzegorz Napieralski – 13,94%
    Andrzej Olechowski – 1,32%
    Waldemar Pawlak – 2,20%
    Bogusław Ziętek – 0,17%.
    Frekwencja wyniosła 53,57%

  2. Oświadczenie!
    Miałem w ogóle nie głosować w drugiej turze. Zmieniłem jednak zdanie i poprę mniejsze zło czyli: Pana Jarosława Kaczyńskiego.
    Piotr Korzeniowski

  3. Idę w II turze wirtualnie i oddaję głos nieważny skreślając obu różniących się wzrostem, tuszą i zarostem kandydatów.

  4. Gajowy Komorowski zaskoczony!! Nie udało się wygrać w I turze, jak kłamały sondaże!! Cudów nie ma, POzostaje tylko ściema! Polacy nie ulegli medialnemu ogłupianiu gajowego z WSI24 i POjebanych firm sondażowych. Zmobilizowany elektorat PiSu nie utracił wiary w zwycięstwo Kaczyńskiego nad zaściankowym szlachcicem. Kłamstwo sondażowych firm POlega na starej bolszewickiej zasadzie. Kłam, kłam aż zakłamiesz rzeczywistość i POdniesiesz notowania tym dla których pracujesz. Jednak nie zawsze skutecznie to działa!! (Patrz również POprzednie kłamliwe sondaże, które dawały dużą przewagę PeO. Zweryfikowali to wyborcy, bo prezydentem nigdy nie został Tusk ani premierem Rokita). Rzeczywiste POparcie Platformy nigdy nie jest bardzo wysokie. Kłamliwe sondaże jednak dla ogłupienia ludu POkazywały miesiącami prawie dwukrotnie wyższe notowania PO nad PiSem. Lewo-liberalne firmy sondażowe jednak tuż przed wyborami zmuszone są odkryć zwykłą prawdę, pokazując mniejszą różnice między PiS a PO, czyli bardziej rzeczywiste wyniki sondaży. Robią to w obawie przed ujawnieniem swego kłamstwa i surowej weryfikacji manipulacji Polaków przy urnach. Tylko w ten sposób sondażownie unikają oskarżenia o manipulowanie Polską opinią publiczną. Te standardy i normy łże Platformy są rodem z Białorusi, Ukrainy i Rosji.

  5. Panie Piotrze Korzeniowski!
    Lepiej iść na II turę i oddać głos NIEWAŻNY!
    Obowiązek względem ojczyzny wykonam. Gdyż obaj kandydaci są nie do przyjęcia dla Polski. Kaczyński Jarosław będzie kontynuował politykę brata, a właściwie swoją i będzie przedłużał agonię suwerenności Polski, a Komorowski Drugi Bronisław tę agonie przyklepie w podskokach. Z mojej strony nie ma zgody na tego rodzaju działalności. To jest wybór między dżumą a cholerą.

  6. Wyniki wyborów, które z godziny na godzinę spływają do PKW udowadniają, że firmy sondażowe pracujące dla tych wszystkich tvn-owskich stacji kompromitują się i to bardzo. Zaprezentowane dzięki nim rezultaty głosowania mijają się znacznie z tym, co rzeczywiście ma miejsce. Najbliżej, a w zasadzie bezbłędnie informację o głosowaniu przekazała TVP info. Śmieszne jest to, że w jednym czasie- trzy opiniotwórcze stacje podaję trzy zupełnie inne rezultaty, a tak było wczoraj! Ciekawy jestem, czy osobą związanym z TVN i Bronkiem przeszła przez głowę myśl, że…mylili się strasznie!!!

  7. Oj, sondażownie się skompromitowały. Żenada i tyle. Zgadza się, p. Norbercie, sondaż dla państwowej TV był najbardziej wiarygodny, a jakieś tam Homo Homosie, czy jakoś tak – niech spadają na drzewo!!!

  8. Mam małą satysfakcję, że artykuł o piramidzie manipulacji, który opisywał socjotechnikę firm sondażowych w pełni się sprawdza, bo 5-8% róznicy z rzeczywistością, to już nie można nazwać błędami, tylko totalną kompromitacją sondaży !
    Rajmund Pollak

  9. Mój list kieruję w głównej mierze do środowiska akademickiego, lecz również do wszystkich osób i instytucji mających wpływ na kształtowanie świadomości społeczno-politycznej Polaków.
    Oficjalne wyniki pierwszej tury tegorocznych wyborów prezydenckich okazały się po raz kolejny zawstydzającą kompromitacją ośrodków badania opinii społecznej. Bowiem nie po raz pierwszy okazało się, że, że przez szereg tygodni, aż do zakończenia ciszy wyborczej, podawano obywatelom prognozy, mówiąc najdelikatniej dalekie od prawdy, a powtarzalność tego zjawiska zdaje się wykluczać element przypadku.
    Jednakże najbardziej zawstydzającym jest fakt, że działania naszych ośrodków sondażowych są wspomagane przez największe autorytety szeroko pojętej socjologii polskiej, ulokowane na uniwersytetach, a także w Polskiej Akademii Nauk.
    I tutaj zaczyna się poważny problem. Bowiem, o ile politycy w pewnym sensie mogą „manipulować” prawdą, to naukowcom takich rzeczy czynić nie wolno.
    Bo jeśli prawie wszystkie ośrodki sondażowe do ostatniej chwili podawały kilkunastopunktową różnicę pomiędzy dwoma głównymi kandydatami, a faktycznie różnica ta wyniosła zaledwie 4,5%, to tak kardynalny błąd można tłumaczyć dwojako.
    Albo metodyka przeprowadzania badań była niewłaściwa, albo w sposób świadomy ukrywano rzeczywiste wyniki. Przekładając to na kodeks rzetelności badań naukowych, w pierwszym przypadku mamy do czynienia z błędem sztuki, w drugim natomiast z zafałszowywaniem naukowej prawdy. A mówiąc bardziej dosadnie, niezależnie od aspektów etyczno moralnych, w obu przypadkach mamy do czynienia nie tylko z kompromitacją, lecz co tu dużo ukrywać, z „kryminalizacją” badań naukowych.
    Nie mnie oceniać jak rozwiązać ten wstydliwy problem. Uważam natomiast, że już czas najwyższy, by dla dobra polskiej demokracji podjąć szeroko zakrojoną dyskusję na ten równie drażliwy, co palący temat.
    Krzysztof Pasierbiewicz
    (nauczyciel akademicki) Kraków, 21 czerwca, 2010r.

Comments are closed.