Ideologiczna wojna na polskich stadionach postępuje. Na niekończącej się drodze konfliktu między władzami Legii Warszawa a kibicami warszawskiego zespołu pojawiła się kolejna pikantna iskra dysharmonii. Powodem scysji, w której aktywnie partycypuje także Polski Związek Piłki Nożnej, jest flaga grupy warszawskich fanów, „Old Fashion Man Club”, a ściślej ujmując hasło „Better dead than red” („lepiej być martwym niż czerwonym” – słowa angielskiego noblisty, Bertnanda Russela) pojawiające się w akompaniamencie z przekreślonym sierpem i młotem. Z kolei kibice Lechii Gdańsk, w dużej mierze aktywni uczestnicy czynów „Solidarności” w latach 80-tych nie mogą swobodnie wywieszać flagi „Polski Bastion Prawicy”, na którym widnieją słowa obozu sierpniowego: „a na drzewach zamiast liści wisieć będą komuniści”.
Władze warszawskiego klubu, działając w złośliwym tandemie z przedstawicielami PZPN, starają się wydrzeć ze stadionowego krajobrazu przy ulicy Łazienkowskiej płótno z antykomunistycznym hasłem. Pozostaje ono bez szans w procesie „weryfikacji” prowadzoną przez miejscową ochronę. Nie jest jednak tajemnicą fakt, że zaistniały folklor, który posiadł miejsce nie tylko na stadionie im. Wojska Polskiego, uzyskał legislacyjne poparcie na salonach PZPN.
Podczas ostatnich obchodów rocznicy Powstania Warszawskiego członkowie „Old Fashion Man Club” przygotowali 250 wieńców, zaś na co dzień pomagają chorym powstańcom i opiekują się grobami zmarłych. Jan Romańczyk, ps. „Łukasz Łata”, walczył w czasie Powstania w batalionie „Miotła”. O kibicach z OFMC ma bardzo ciepłe zdanie – My mamy już dzisiaj więcej niż 80 lat. Coraz trudniej nam realizować nasze zobowiązania, kiedy ktoś z powstańców umrze, albo kiedy trzeba pomagać chorym. To kibice się tym zajmują. Dbają o porządkowanie grobów, o sztandary na uroczystościach. – Podkreśla, że kibice opiekują się powstańcami całkiem bezinteresownie – Kiedy im dziękujemy za to, co robią, mówią tylko, że to dla nich zaszczyt. Mówi się, że nam pomagają, ale tak naprawdę to oni wszystko robią za nas, bo my możemy im już tylko dawać rady.
Jednakże działalność kibiców to nie tylko sprawy Powstania. Rafał Dzięciołowski z Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie także wysoko ocenia pomoc kibiców Legii. – Zbierali odzież, stroje sportowe i piłki, które trafiły do młodzieży polskiej we Lwowie – opowiada. – Wystarczy mieć z nimi kontakt, by zmienić stereotypową opinię o kibicach. Patrzyłem na nich z podziwem, robią bardzo wiele, by pozytywnie wpływać na to środowisko. Także poprzez spotkania z ludźmi z Armii Krajowej czy historykami. Bardzo dziwię się władzom Legii, które w ten sposób traktują osoby robiące tyle dobrego.
Jarek, członek OFMC, relacjonuje, jak potraktowano go na pucharowym meczu Legii z gruzińską Olimpią Rustawi – Miałem na szyi nasz szalik z przekreślonym sierpem i młotem. Ochroniarz klepnął mnie i powiedział, że to symbol zakazany i z takim szalikiem na mecz nie wejdę. Zapytałem też o podstawę prawną zakazu. Od ochroniarza usłyszałem, że przekreślony sierp i młot należy do symboli zakazanych przez… UEFA. – Po kłopotach z ochroną kibice usiłowali rozmawiać z przedstawicielami klubu. – Argumentowaliśmy, że propagowania komunizmu zakazuje w Polsce konstytucja. A nasza flaga nie jest polityczna, lecz patriotyczna. Paweł Kosmala z rady nadzorczej Legii spytał, czy nie jest ona skierowana przeciwko SLD. Odpowiedzieliśmy, że przecież na fladze jest przekreślony sierp i młot, a nie logo tej partii. Sierp i młot jako uznany w świecie za międzynarodowy symbol komunizmu, a dodatkowo okupanta Polski, który wszedł tu w 1939 r., zabrał osiem wschodnich województw, wyszedł w 1993 r., a jego agentura jest tu do tej pory aktywna, czego kwestia dywersyfikacji gazu jest sztandarowym przykładem – wspomina z kolei „Pawełek”, fan także zrzeszony w OFMC.
Nie ulega zatem wątpliwości, że członkowie „Old Fashion Man Club”, posiadający ponadprzeciętną świadomość historyczną, decydując się na umieszczenie przekreślonych symboli sierpa i młota, po prostu dbają o pamięć ofiar komunistycznego reżimu, podobnie jak uświadamiają młodsze pokolenia o doniosłej roli Powstania Warszawskiego.
Stosowne oświadczenie komentujące zaistniałą sytuację wydało Stowarzyszenie Kibiców Legii Warszawa, w którym czytamy: „Z żalem informujemy, iż od kilku tygodni KP Legia Warszawa nie pozwala wnosić na mecze kibicowskich flag, które od lat widniały na płotach stadionu.(…) Szczególnie zdumiewający jest fakt niewpuszczania na stadion flagi znanej grupy OFMC, zawierającej antytotalitarną symbolikę w postaci przekreślonego godła ZSRR.(…)”
Stowarzyszenie skierowało również pismo do PZPN, nazywając zakaz „przejawem otwartej dyskryminacji środowisk patriotycznych”. – Komunizm w Polsce zabraniał m. in. upamiętniania Świąt Narodowych takich jak 11 Listopada, 3 Maja; rocznic historycznych jak 17 września, czy rocznica Zbrodni Katyńskiej; marginalizował też obchody związane z tematyką Powstania Warszawskiego. Upamiętnianiem powyższych zdarzeń zajmuje się właśnie Old Fashion Man Club” – mówi Tomasz Alchimowicz z SKLW.
Nie lada problem stanął przed kibicami gdańskiej Lechii. – Sprawa dotyczy umieszczonego na fladze zdania „A na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści” – tłumaczy rzecznik Lechii, Błażej Słowikowski. – Dwa ostatnie słowa są solą w oku wielu osób miło wspominających poprzedni ustrój. Dla gdańskich fanów, którzy stali w pierwszej linii walki z systemem totalitarnym mają jednak głęboki wymiar historyczny i patriotyczny. Uważamy, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby obok piętnowania faszyzmu, rasizmu, co popiera również FIFA, otwarcie mówić, że komunizm również jest zły, o ile nie gorszy. – Nie rozumiem zamieszania wokół flagi – mówi twórca książki „Biało – zielona Solidarność” ks. Jarosław Wąsowicz. – Fakt walki kibiców z ustrojem komunistycznym jest niezaprzeczalny. Wszystko to, co dzisiaj budujemy w wolnej Polsce jest tego oczywistym następstwem. Odżegnywanie się od własnej historii w imię źle rozumianej poprawności politycznej jest równie niebezpieczne jak zapominanie o własnej rodzinie czy wstyd przed okazywaniem postaw patriotycznych. Wypisane na fladze hasło było w latach 80-tych swego rodzaju manifestacją wolnościową. Wtedy zabraniała go używać cenzura…- Nie za bardzo wiem, co w przypadku zakazu wywieszania tej flagi miałbym powiedzieć znanym politykom środowisk prawicowych, którzy znaleźli się wśród fundatorów płótna – mówi Maciej Turnowiecki. – Kolejny aspekt to zapis Rozdziału I, art 13 konstytucji, który mówi m. in. o piętnowaniu komunizmu. Czy nawoływanie do usunięcia flagi ze stadionu nie będzie odebrane jako postawa osłaniająca system totalitarny? – zastanawia się prezes Lechii.
Przy okazji meczu w Warszawie między Legią a Lechią jeszcze w kwietniu 2008 roku flaga „Polski Bastion Prawicy” widniała w sektorze gości. W listopadzie zabronił już tego Andrzej Tomaszewski, obserwator z ramienia PZPN. Podobny los spotkał płótno „Precz z komuną” okraszone przekreśloną facjatą argentyńskiego zbrodniarza, Che Guevary. Przypomnijmy, że ten sam Andrzej Tomaszewski w listopadzie 2007 roku podczas meczu Legii z Jagiellonią Białystok nakazał zdjąć flagę gości, która prezentowała zaciśniętą pięść. Argumentował to stwierdzeniem, jakoby flaga była rasistowska, z uwagi na symbol tejże, jak twierdził Tomaszewski, „białej pięści” (jest to jeden z symboli zakazanych przez PZPN). Tymczasem ów kontrowersyjny symbol mieni się… w kolorze czerwonym! Jak widać faszystowski totalitaryzm jest wypleniany z polskich stadionów, nawet jeśli w żaden sposób nie zaznaczył swojej obecności.
Warto też wspomnieć, że w marcu tego roku Komisja Ligi Ekstraklasy S.A. zajmowała się kwestią prawicowej flagi z Gdańska i rozstrzygnęła sprawę pozytywnie dla kibiców Lechii – w orzeczeniu Komisji Ligi czytamy m. in.: „…należy w tym miejscu przypomnieć, że obecnie obowiązujące przepisy polskiego prawa, zabraniają istnienia partii politycznych i innych organizacji odwołujących się w swoich programach do totalitarnych metod i praktyk działania nazizmu, faszyzmu i komunizmu (art. 13 Konstytucji RP), a także propagowania ustrojów totalitarnych pod groźbą kary (art. 256 Kodeksu Karnego). Zatem nawet, jeżeli istnieją w Polsce komuniści, to nie wolno im propagować tego ustroju. Wolno za to wyrażać sprzeciw wobec tego ustroju oraz przypominać jego historię i społeczny ruch sprzeciwu wobec niego w Polsce. Dlatego też ww. treści flagi nie da się zakwalifikować jako dyskryminującej, rażąco nieetycznej czy też nawołującej do waśni i nienawiści. Nie jest to także naruszenie neutralności pod względem politycznym, albowiem nie da się naruszyć neutralności wobec czegoś, co jest zakazane. Potwierdza to tylko i wyłącznie wydźwięk rzeczonego zdania.”
Jednak z dniem 1 lipca weszła w życie uchwała roku Zarządu PZPN w sprawie szczegółowych zasad eksponowania transparentów, flag, banerów lub innych podobnych przedmiotów na zawodach piłkarskich. Jej przepisy poddają każdy transparent, który ma zawisnąć na stadionie procedurze weryfikacji PZPN. W ten oto sposób rozpoczęły się na nowo problemy szerokiej rzeszy grup kibicowskich…
Przedstawiciele PZPN tłumaczą swą nieprzejednaną postawę wytycznymi Europejskiej Unii Piłkarskiej (UEFA), która nie zgadza się na prezentowanie poglądów politycznych na stadionach Starego Kontynentu. Tymczasem PZPN od lat współpracuje z antyfaszystowskim stowarzyszeniem, „Nigdy więcej”, które zwalcza rasistowską optykę. Działalność tej organizacji, nawet, jeżeli uznamy za wielce słuszną i pożyteczną (mnie osobiście, także jako kibica piłkarskiego, wszelkie przejawy rasizmu na polskich stadionach wprowadzają w stan głębokiego zażenowania i niesmaku), nie koresponduje z zasadami, od których PZPN rzekomo ani na krok nie odstępuje.
Naród polski, dotknięty jadem przemocy zarówno nazistowskiego, jak i komunistycznego totalitaryzmu, powinien zachować w swej pamięci zatrute owoce obu zbrodniczych systemów, bez względu na wytrzebione z wszelkiej dorzeczności kanwy współczesnej interpretacji tzw. „poprawności politycznej”. Retoryka w tonie przewartościowania i relatywizacji dramatów XX wieku, do złudzenia przypominająca kremlowską fabrykę historycznych falsyfikatów, powinna zasiewać zdecydowany głos humanitarnej idiosynkrazji.
Adam Karpiński
Ta sprawa ma podłoże osobiste. Powszechnie wiadomo, co kibice sądzą o PZPN. Z kolei kibice Legii Warszawa są w konflikcie przede wszystkim z właścicielem klubu, o czym swego czasu skandowali „śpiewa z nami cały kraj – j… ITI”. No i się ITI obraziło, czego skutkiem było między innymi pamiętne pałowanie.
A p. Adamowi serdecznie dziękuję za tekst ukazujący inne oblicze kibiców oraz postępujący totalitaryzm w państwie polskim.
Stowarzyszenie Nigdy Więcej, mocno współpracujące z PZPN, którem ma wyplenić (podobno) faszyzm ze stadionów, to przecież mocno zlewaciała organizacja. Przekreślony Che to dla nich przekreślony ich bohater. A fakt, że obecny prezio PZPN zasiadał w senacie z ramienia czerwonej hołoty z SLD też powinien dawać wiele do myślenia.
Także nie ma co się dziwić, że ta banda komuchów nie dopuszcza do szkalowania swoich świętości.
brawa dla kibiców – jeszcze duch Narodu istnieje 🙂
Cały ten sport i jego organizacje – PKOL, związki i kluby to jedna wielka pralnia LEWYCH pieniędzy dla LEWICY. Pragnę przypomnieć, że w większości związków i klubów prezesami i przewodniczącymi byli i są exPZPR-owcy lub obecni SLD-owcy albo „bezpartyjni” sympatycy lewicy. Proszę wejść sobie na strony poszczególnych związków, klubów i PKOL i zobaczyć kto zasiada we władzach tych organizacji i porównać nazwiska z działaczami lewicowymi z przed 1989 i po 1989. Sztandarem jest Aleksander Kwaśniewski, który był za komuny ministrem od sportu i młodzieży oraz prezesem PKOL albo Rakowski ostatni premier komuszy był w latach przełomu i upadku komunizmu prezesem Polskiego Związku Żeglarskiego i taka listę działaCy można ciągnąć w nieskończoność. Publiczne pieniądze z budżetów państwa, gmin, województw i miast przez kluby sportowe i sportowe związki trafiają do prywatnych rąk jako niby zapłata za dostawy czy usługi odpowiednio ustosunkowanych firm. Często te usługi lub dostawy są niskiej jakości lub tylko na papierze. Dziwnym trafem żaden NIK, prokuratura, CBŚ, ABW, policja nie zajmuja się sportową branżą. Zajęto się dla oka PZPN-em i to małymi sprawami sprzedaży-kupna meczy, co jest przykrywką zmyłkową, gdyż grubsze afery są nadal w tym i innych związkach w szczytowej fazie rozwoju.
Z głowy – Kaczmarek Wiesław (SLD) był prezesem polskiego związku Żeglarskiego. Grzesio Lato (PZPN) były senator SLD.
PZKosz obsadzony przez Platformę. Piotr Nurowski (PKOL) ambasador (za stanu wojennego) w Moskwie, zasłużony działacz ZMS.
Więcej nie kojarzę, ale pewno się nazbiera tej czerwonej bandy w sporcie.
Jeszcze Lew Rywin prezes związku tenisa polskiego.
Comments are closed.