Niektórzy twierdzą, że wskutek propagandy „nierównościowej”, „klimatycznej”, „tożsamościowej” itp. w krajach tzw. zachodu do łask zaczął wracać termin „socjalizm”. Czy jest tak rzeczywiście, i co się kryje za tym terminem w odbiorze jego rzekomych sympatyków, to kwestia dyskusyjna. Jeśliby nawet jednak założyć, że w istocie tak jest, to należałoby natychmiast dopowiedzieć, iż nad poprawiającym się odbiorem słowa „socjalizm” zdecydowanie przeważa nie tyle gwałtownie się pogarszający, co ze wznowioną siłą budzący jak najgorsze skojarzenia odbiór słowa „komunizm”.
Powód tego jest oczywisty: covidistyczny obłęd jest bez wątpienia formą komunizmu, a więc systemu, w którym jednostkom w maksymalnym stopniu utrudnia się dysponowanie nie tylko posiadanymi przez nie zasobami, ale nawet ich własnymi ciałami, czyli najbardziej prywatnymi z owych zasobów. Wśród osób zdających sobie sprawę z natury rzeczonego obłędu percepcja sytuacji bywa na tyle przejrzysta, że, nawet nie doświadczywszy nigdy wcześniej komunizmu i nie okazywawszy jakichkolwiek jednoznacznie prowolnościowych sympatii, stawiają one sprawę jasno: nie mamy tutaj do czynienia ze starciem „wschodu” z „zachodem”, „demokracji” z „autokracją” czy „tradycji” z „postępem”, tylko wolności z komunizmem.
Wydaje się zatem wnioskiem mało kontrowersyjnym, iż rzekomo zyskujący na popularności socjalizm za szybko i zbyt gwałtownie postanowił odtrąbić swój triumf, bo – w formie covidistycznego komunizmu – zdołał on skłonić liczne osoby do naturalnej wobec niego reakcji w postaci autentycznie oddolnego, „ulicznego” oporu. Owa umiarkowanie optymistyczna konstatacja stanie się, rzecz jasna, konstatacją jednoznacznie optymistyczną tylko wtedy, jeśli ów raptownie odnowiony, organicznie antykomunistyczny sentyment okaże się trwały, a liczba osób gotowa okazywać go zarówno słowem, jak i czynem, będzie konsekwentnie rosła. Jak by jednak w tej materii nie było, zdaje się, że zbyt wiele osób doświadczyło ostatnio „dobrodziejstw” globalnie narzuconej nowej mutacji socjalizmu/komunizmu, żeby owa ideologia mogła się w najbliższym czasie wygrzebać ze swojej ze wszech miar zasłużonej niesławy.
Jakub Bożydar Wiśniewski