Kolejna absurdalna rzecz wkrótce może przetoczyć się przez Polskę. Mianowicie chodzi mi o sprzedaż biletów na przyszłoroczny koncert zespołu Depeche Mode w Łodzi. Jak się okazuje rodzimy organizator koncertu, którego nie zamierzam wymieniać z nazwy, by nie robić mu reklamy, postanowił selekcjonować publikę według stopnia jej zamożności i to w sposób odrażający.



To, że trzeba walczyć z takim podejściem do klienta, zauważyli fani legendarnego zespołu i postanowili nawoływać do słusznego bojkotu związanego z nie kupowaniem biletów (na pewien wskazany sektor) uprawniających do uczestnictwa w imprezie.
Trzeba wspomnieć, że Polska jako jeden z biedniejszych krajów UE z jednymi z najniższych dochodów na „głowę” bije cennikiem niektóre wyżej gospodarczo stojące narody starego kontynentu! Poza tym – i tu meritum sprawy – protestującym nie podoba się oficjalny zwrot handlowy rekomendowany przez organizatora, że płacąc zdecydowanie więcej za pewną kategorię wejściówki, można siebie nazywać „prawdziwym fanem”! Nie będę pokazywał różnic w cenniku, bo jest on jawny i ogólnodostępny dla wszystkich. Powiem tylko, że różnica jest barierą nieosiągalną dla wielu. Dyskryminujące i haniebne jest to, że ktoś z mniejszym zasobem „portfela”, swoich idoli obejrzy z dalszej odległości, niż ten lepiej sytuowany.
W żadnym innym chyba państwie na świecie nie ma podziału na lepszych, gorszych, bogatszych, biedniejszych. Rozumiem, że można ustalać cenę zależną od zajmowanego miejsca, ale owa różnica, a przede wszystkim forma dystrybucji i hasło reklamowe jest praktyką, którą trzeba tępić w zarodku.
Ponad trzy lata temu, ten sam zespół koncertował w tym samym miejscu i nie było wówczas podziału na bogatych, biednych. Koszt wejścia na koncert był taki sam dla wszystkich (mowa o tzw. barierkach, czyli miejscu zajmowanym przez najbardziej zagorzałych fanów) i kilkakrotnie niższy. W naszym kraju inflacja nie stoi na poziomie dziesiątek, czy setek procent, przez które rozumieć można wybujałe ceny miejsc względem ostatniej wizyty brytyjskiej kapeli. Oczywiście teraz organizator zapragnął przetestować innowacyjne sposoby sprzedaży swoich usług, tylko nie wziął pod uwagę, że ludzie mają swój rozum, a co najważniejsze mają limity finansowe, jakimi mogą dysponować! Interesujące jest to, że liczba miejsc jest ruchoma, gdyż nie informuje się widzów, ile zostało biletów na miejsce tu, czy tam. System ruchomy świadczy o tym, że ile sprzedamy w punkcie A, o tyle mniej ustawimy w punkcie B! To karygodne i niezgodne na mój gust z uczciwością sprzedawcy względem nabywcy. Poza tym do ceny biletu naliczana jest oplata manipulacyjna nie uwzględniona na papierowej wejściówce…
Norbert Gałązka

9 KOMENTARZE

  1. Inflacja w Polsce ma według przepowiedni głównego stratega inwestycyjnego, czyli osobę kompetentną zaledwie wynosić ledwie 4% w skali roku. Rozszalałe ceny biletów na ten event faktycznie budzi zdziwienie i niesmak. Po raz kolejny widać, że nikt nas tak nie skubie, jak inny rodak…

  2. Widac nie rozumiecie Panowie kultu Depeszowcow. Na inne grania sie chodzi a tutaj jest pewna filozofia. Akurat w tym wypadku wyksztlacilo sie pojecie „fana specjalnego” i kto zna temat, ten wie na czym to polega. Z waszym gadaniem o rownosci i wolnym rynku nie ma to nic wspolnego. To nie jest temat ekonomiczny a emocjonalny. Chociaz redaktora rozumiem. Chcialby wejsc tam, gdzie inni juz sa tylko nie ma na to kasy.

  3. Taki artykuł na tym portalu?! Wydawało mi się że przynajmniej autorzy prezentują tutaj postawę wolnorynkową. Bzdety typu „Klasyfikują nas według zarobków! Nie dajmy się!” proszę sobie zabrać na jakiś serwis dla socjalistów.
    Przejdę jednak do meritum.
    Panie Norbercie – co pan widzi dziwnego, że cena jest uzależniona od jakości produktu? Jeżeli mogę zapłacić za lepsze miejsce, to jeśli mogę i chce – zapłacę. Jeśli nie, to kupie tańszy bilet albo nie pójdę w ogóle. Takie życie, że czasami działa (dzięki bogu) prawo Popyt-podaż-cena.
    Ja bym się wściekł jakbym zapłacił za miejsce boczne tyle, co ten z przodu.
    Druga sprawa – czy sprawdził pan ofertę, którą organizator proponuje za wejścia VIP? To nie jest tylko wejście na koncert, jest wiele wiele więcej. Bufet, poczęstunek, degustacja win, bar piwny, after-party, i wiele więcej. Nadal uważa pan, że trzeba to wszystkim udostępnić za jednakową cene?

  4. I o to właśnie chodzi, byt dyskutować, zadawać pytania. Myślę, że p. Norbert nie uważa się za wyrocznię, która wszystko wie i we wszystkim ma rację. Dzięki innym głosom, pytaniom, również autorzy naszego portalu, w tym p. Norbert, cały czas się czegoś uczą.

  5. według mnie przy okazji tego artykułu powinniśmy rzeczywiście zastanowić się dlaczego organizator winduje ceny do takiego poziomu? Powtarzam raz jeszcze, że inflacja w kraju nie stoi na takim poziomie, który mógłby usprawiedliwiać tę decyzję. Naturalnie organizator może ustalić sobie bilety nawet i na milion od sztuki, ale czemu znów tylko u nas nad Wisłą rodak skubie rodaka?. Czy faktycznie jesteśmy „testem” dla bardziej ucywilizowanych społeczeństw, które chcą sprawdzić nowe techniki i metody sprzedaży? Dlaczego tylko u nas organizator wprowadza dwie kategorie cenowe, a wszędzie indziej obowiązuje jednolita stawka! Czy Wy przyjmujecie wszystko jak leci?
    Pamiętam kiedyś w Argentynie spóżnił się pociąg…ludzie zdemolowali dworzec! Więcej pociąg się nie spóznił!
    W Anglii podnieśli ceny biletów komunikacji miejskiej. Naród wyszedł na ulice protestować i wywalczył obniżkę.
    W Polsce jak zwykle otumanieni talk showami i gwiazdami estrady na wszystko przystajemy w myśl zasady- tak musi być!

  6. Jest wolny rynek i organizator moze cene ustalac jaka zechce. Przeciez o to walczycie wszyscy tutaj. A jak sie wam realia nie zgadzaja to zaczynacie plakac, jak to moze tak byc…Wolny to wolny – w tym co chce i robi!

  7. Belzebub – winduje bo może. Winduje bo che i winduje bo wie, że bilety i tak się sprzedadzą.
    Ja rozumiem, gdyby organizator wprowadził taki podział: anglicy- 100%, polacy – 150%, żydzi – zakaz wstępu. Wtedy możnaby się obruszać na „skubanie rodaków”.
    W tym wypadku – mają święte cholerne prawo do windowania cen a fani mogą się co najwyżej obrazić albo napisać do zespołu – że ich promotor w wała wszystkich robi i tracą przez to dużo.
    Wy też macie prawo do działania jak wam się podoba – jesteście rynkiem. Bojkotujcie koncert, kupowanie płyt, wszystko co wam się podoba. Ale z „patriotycznymi” komunizującymi wyjazdami w stronę prywatnego przedsiębiorstwa się raczej powstrzymajcie.
    Komuna trochę niektórych chyba rozpieściła, bo wydaje się tym niektórym że ktoś nie ma prawa prowadzić lukratywny biznes i zarabiać!
    Dla mnie jest niesamowite, że ludzie są w stanie narzekać że organizator NIEPRZYMUSOWEGO koncertu skubie rodaków.
    W tym momencie, wyjdźmy wszyscy na miasto, zdemolujmy coś żeby pokazać niezadowolenie z powodu koncertu! Hej ho! Ale jak wam VAT dopierniczą do 25% to zobaczymy ilu z was wogóle poskleja że coś jest chyba nie tak, i tną nas jak tupolew brzozy.

  8. CO JA CZYTAM!
    Chryste…a czy to właśnie nie na tym polega wolny rynek?! Organizator zwietrzył zarobek na popularności DM w Polsce i zaskakująco wysoką frekwencją na zeszłej trasie, więc normalne że ceny podniósł. I niech pan, Panie Autorze, nie demonizuje, gdyż bilety na ten „okropny i dzielący” sektor wyprzedały siew pierwszej puli, czego skutkiem jest to że ja nie kupiłem tego biletu. Dostałem go dopiero od konika z allegro.

Comments are closed.