Niedługo miną 2 lata rządów Platformy Obywatelskiej. Jak dotąd partia ta świetnie radziła sobie z rządzeniem. Tak przynajmniej wynikało z sondaży. Ludzie mieli dość walki z „układem” i cieszyli się, że gabinet Donalda Tuska spełnia się medialnie, jest przyjaźnie nastawiony do potencjalnych wyborców, nie szuka wrogów, jak to czyniło Prawo i Sprawiedliwość. To podobało się zwykłemu, szaremu Polakowi. Bo przecież większość z nas nie interesuje się polityką. Każdy zajmuje się swoimi prywatnymi sprawami i nie w głowie mu budowa „IV Rzeczypospolitej”. Spora część polskiego społeczeństwa znienawidziła braci Kaczyńskich słusznie, lub niesłusznie, ale skutecznie. Doszło do takiej sytuacji, że niezależnie od tego, co by zrobił PiS i tak nikt ich nie popierał. Im częściej poseł Janusz Palikot z PO ośmieszał prezydenta RP (kandydat PiS – u), tym bardziej w sondażach Platforma zyskiwała.
Te „cudowne” rządy Platformy Obywatelskiej mogą już się skończyć. Jak to możliwe, że partia mająca prawie 50% poparcia, może nagle stracić na wiarygodności? Czy afera „hazardowa” może doprowadzić do upadku rządu? Przecież odkąd rządzi PO, zawsze co jakiś czas media informowały o niejasnych powiązaniach biznesmenów z członkami partii rządzącej, a mimo to Platforma nie traciła na popularności. Co może okazać się piętą Achillesową Donalda Tuska? By pogrążyć partię z tak wysokim poparciem społecznym jak PO, zwykłe ujawnienie jakiejś afery nie wystarczy. Potrzebna jest jeszcze silna motywacja mediów, wrogo nastawionych do ekipy rządzącej. Czy te dwa czynniki zostały właśnie spełnione?
30 lipca Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, której szefem jest Witold Kołodziejski (PiS), wybrała nowe Rady Nadzorcze Telewizji Polskiej. W skład tej Rady weszły osoby związane z Prawem i Sprawiedliwością oraz Sojuszem Lewicy Demokratycznej. W ten oto sposób doszło do powstania koalicji medialnej, która miała zarządzać TVP. Pod względem politycznym ten sojusz jest dziwny, gdyż za rządów PiS czołowi działacze tej partii najgłośniej dopominali się lustracji. Swoją drogą to było zastanawiające, że partia braci Kaczyńskich przez 2 lata swoich rządów potrafiła tylko o tym mówić, ale żadnej „krzywdy” postkomunistom nie wyrządziła. Ale było, minęło. Dziś te dwie partie postanowiły zabrać się za „reformę” Telewizji Polskiej. Czy jednak PiS – owi i SLD chodzi o zdobycie władzy jedynie w TVP?
Jest rzeczą oczywistą, że bez poparcia medialnego nie ma co marzyć o zwycięstwie w wyborach. Dlatego najważniejsze partie polityczne od 1989 roku dwoją się i troją, by uzyskać jak największy wpływ na media, zwłaszcza te elektroniczne. W tym celu powołano urząd cenzury o nazwie Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, który kontroluje media. Nasi politycy postarali się o to, by w tym tzw. „kapitalizmie” utrzymać „przy życiu” media państwowe, które z oczywistych względów muszą być prorządowe. By TVP i Polskie Radio stały się prawdziwą tubą propagandową rządu, prezesami tych spółek powinny być osoby przyjaźnie nastawione do władzy. Taka sytuacja w Telewizji Polskiej istniała oficjalnie do 1 października.
Rządząca w Polsce Platforma Obywatelska w grudniu zeszłego roku postanowiła porozumieć się ze zwolennikiem Ligi Polskich Rodzin, Piotrem Farfałem. Podczas kampanii wyborczej w 2007 roku doszło do porozumienia LPR – u, Prawicy Rzeczypospolitej i Unii Polityki Realnej. Powstał wtedy wspólny Komitet Wyborczy o nazwie Liga Prawicy Rzeczypospolitej. Kiedy Piotr Farfał zaczął pełnić obowiązki prezesa TVP, stało się jasne, że LPR, Prawica RP i UPR będą promowane w telewizji publicznej. Dla polskiej prawicy była to okazja do wyjścia z politycznego podziemia. Dla PO była to jeszcze większa pewność siebie w rządzeniu, gdyż największa w Polsce telewizja nie była rządzona przez PiS, największą partię opozycyjną w polskim parlamencie. Dla Donalda Tuska było to bardzo korzystne rozwiązanie, ale dla Jarosława Kaczyńskiego i Grzegorza Napieralskiego było to zabójcze. Dlatego odkąd Farfał zaczął rządzić na Woronicza, Prawo i Sprawiedliwość robiło wszystko, co w swojej mocy, by odsunąć „byłego neonazistę” od rządzenia TVP. Stara Rada Nadzorcza robiła co mogła, by odwiesić członków zarządu Telewizji Polskiej Andrzeja Urbańskiego, Sławomira Siwka i Marcina Bochenka (wszyscy trzej z rekomendacji PiS). Ostatecznie 3 lipca stara Rada Nadzorcza została rozwiązana.
Dlatego Jarosław Kaczyński zdecydował się na sojusz z postkomunistami, byle tylko odwołać Piotra Farfała. 1 października ostatecznie układ medialny PiS – SLD zwyciężył. Stało się jasne, że Liga Polskich Rodzin, Prawica Rzeczypospolitej i Unia Polityki Realnej całkowicie straciły swoje wpływy w państwowej telewizji. Jeszcze w środę 30 września w programie „Minęła dwudziesta” w TVP INFO wystąpił m.in. redaktor naczelny „Najwyższego Czasu” Tomasz Sommer. Wtedy debatowano nad sensem istnienia Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Na koniec tejże rozmowy przedstawiono sondę. Aż 89% widzów uważało, że ZUS jest nam niepotrzebny. W ten oto sposób TVP INFO promowało wówczas postulaty Unii Polityki Realnej.
Następnego dnia okazało się, że państwową telewizję już definitywnie przejmują socjaliści. Należy się spodziewać, że występ Tomasza Sommera 30 września w Telewizji Polskiej był ostatnią możliwością na propagowanie liberalizmu w TVP.
Polska prawica straciła już zapewne na zawsze możliwość oddziaływania na media publiczne. Platforma Obywatelska straciła sprzyjającego im szefa telewizji publicznej. Teraz to opozycja parlamentarna będzie wykorzystywać największą polską telewizję do własnego promowania siebie. Czy jednak przejęcie telewizji przez opozycję może oznaczać, że rządząca Platforma nagle straci popularność, a w konsekwencji i władzę?
Już 30 września, czyli na krótko przed przejęciem TVP przez koalicję PiS – SLD, pojawiła się informacja o wielkiej aferze „hazardowej”, w jaką mieli być zamieszani najważniejsi politycy PO. Taka sytuacja jest rzeczywiście bardzo niekorzystna dla rządu. W momencie, w którym wychodzi na jaw poważna afera, Platforma traci przyjazną dla niej tubę propagandową. To już może katastrofalnie wpłynąć na wyniki sondażowe tej partii. PO może spotkać to samo, co SLD po słynnej aferze Rywina. Jak dotąd Platforma Obywatelska mogła spać spokojnie. Dopóki mieli oni silne poparcie mediów, nie straszne im były żadne afery. Teraz może się okazać, że Donalda Tusk przestanie oczarowywać Polaków. Kto w takim razie zyska na tej zaistniałej sytuacji? Z pewnością PiS, SLD i Stronnictwo Demokratyczne Pawła Piskorskiego.
Nie należy oczywiście rozpaczać nad możliwym upadkiem rządu Donalda Tuska, gdyż przez dotychczasowe dwa lata sprawowania władzy przez Platformę Obywatelską okazało się, że partia ta wcale nie wprowadza rozwiązań liberalnych, ale socjalne. To rząd PO jeszcze nie tak dawno zastanawiał się nad możliwością podniesienia podatków, tak jakby Polacy za mało płacili na rzecz tego państwa. O to państwo Platforma też nie dba, gdyż w rzeczywistości gabinet Tuska robi co może, by poddać się Unii Europejskiej. Platforma Obywatelska będzie zapewne następną partią w kolejności, która nie zrealizuje tego, co zakładała w trakcie kampanii wyborczej. Kiedyś skompromitował się prawdziwy mężczyzna, którego poznaliśmy nie po tym jak zaczął, ale po tym jak skończył. Potem polegli ci, którzy tak bardzo walczyli z układem, że wykryli go w swoim otoczeniu. A teraz zapewne skompromitują się ci, którzy chcieli zrobić z Polski drugą Irlandię, ale coś im nie wyszło.
Mateusz Teska
Szykuje się wielki powrót SLD do rządowego korytka! Pocieszmy się , że Wilczek też pochodził z nadania komuchów a chiński liberalizm w gospodarce zaistniał z łaski ichnich komunistów!
Z tą aferą hazardową to jest tak jak zwykle, że wszyscy o niej mówią ale nikt nie wie o co tak naprawdę chodzi, więc może ktoś z odwiedzających mi to objaśni.
Donald Tusk obiecał niedawno, że nie podniesie podatków w nadchodzącym roku. Kilka osób spośród wielu pamięta jeszcze te słowa, a już chodzą słuchy że opłata paliwowa wzrośnie o 20 gr/litr.
Panie Donaldzie nie docenia nas Pan. Jeszcze kilku w Polsce wie, że podatek ukryty to też podatek. Co prawda pamięć mamy krótką, więc gdyby te słowa otuchy padły wcześniej to byśmy nie wyniuchali przekrętu.
dla ścisłości i dla przypomnienia Platforma Obywatelska rządzi w K O A L I C J I z POLSKIM STRONNICTWEM LUDOWYM, które może z każdym. Ciekawa rzecz wszystkie partie i ekipy są umaczane w mniejsze lub większe afery, a PSL N I E !!!???? Czyżby rzeczywiście byli tam krystaliczni ludzie, wręcz aniołkowie? A może swoje działania bardzo dobrze przeprowadzają i maja wybitnych prawników i doradców? Ciekawe kiedy i kto na PSL znajdzie jakieś haki i afery, czy w ogóle znajdzie się taki odważny i dociekliwy?
Masz rację, tylko zabawne jest to, że aferki z PSL-em są ciągle, ale nikt nimi się nie zajmuje. Przykładowo strażak na etacie, coś z ochotniczą strażą.
Może tak listę PSL-owskich afer i aferek podesłać do sławnych dziennikarzy śledczych. Nie będą się jednak tymi sprawami zajmować są za małego ciężaru gatunkowego i kłonicą można oberwać. Chłop żywemu nie przepuści, a juści.
Dlaczego lubię Tuska.
Za komuny marzyło mi się, że w Polsce zapanują w polityce standardy, jakie panowały w dawnych latach, tzn., jeżeli względem urzędnika pojawią się uzasadnione podejrzenia, co do jego uczciwości, to automatycznie podaje się on do dymisji. Polską tradycją było kurczowe trzymanie się stołka, zaprzeczanie wszystkiemu i obrona „swojego” ze strony kolegów partyjnych. Chociaż na PO nigdy nie głosowałem, to przyznają, że dopiero za rządów PO moje młodzieńcze marzenie się spełniło. Tzw. afera hazardowa, udowodniła, że Tusk potrafi wyżej postawić tzw. wartości od solidarności partyjnej, chociaż ja uważam, że żadne wartości nie zostały pogwałcone. Każdy biznesmen ma prawo zwrócić się do wybranych przez siebie przedstawicieli we władzach ustawodawczych, by ci wprowadzili sprawiedliwe w jego odczuciu prawa. W końcu po to ci przedstawiciele są. Oczywiście ludziom o marksistowskiej mentalności może w głowie się nie mieścić, że jakiś biznesmen nie chce łożyć na rzecz „dobra wspólnego” i dążyć na drodze prawnej do zmniejszenia niesprawiedliwych w swoim odczuciu obciążeń. Dla marksistów każdy powinien być niewolnikiem wspólnoty (państwa). Powinien pracować na jej rzecz, oddawać jej cały swój majątek, a gdy śmie upomnieć się o swoje, oskarżany jest o chciwość, złodziejstwo, albo brak patriotyzmu. Dlatego też doceniam Tuska i cieszę się, że to on rządzi, a nie kto inny (oczywiście poza UPRem). Tusk mężnie powstrzymuje na drodze do władzy nieświadomych marksistów, których pełno we wszystkich innych partiach.
Comments are closed.