Pytanie polityków dlaczego właściwie zajęli się akurat polityką, wydaje się całkowicie bezcelowe. Jedyne bowiem, co można uzyskać w odpowiedzi, to potok frazesów o poczuciu obowiązku, odpowiedzialności, służbie, nawet o powołaniu czy patriotyzmie. Oczywiście nie w każdym przypadku będą to frazesy, ale jak odróżnić prawdę od banialuk?
Proste – pytać o coś zupełnie innego i spokojnie przemyśleć uzyskane odpowiedzi. Jeżeli akurat ktoś ma ciekawsze zajęcia, niż przelewanie z pustego w próżne, to nic straconego – chętnych do zadawania pytań politykom jest zawsze więcej, niż chętnych do udzielania odpowiedzi.
A właśnie teraz, przy okazji wyborów samorządowych, u polityków wzmaga się syndrom „parcia na szkło”, więc mamy nadmiar urodzaju. I choć w zasadzie to urodzaj plew, niemniej jakieś smakowite ziarnko zawsze trafić się może. Nie inaczej stało się w przypadku wywiadu, jakiego niedawno udzieliła prezydent Warszawy, Hanna Gronkiewicz-Waltz.
Zaprawdę, interesujące rzeczy w owym wywiadzie pani prezydent mówi. „Warszawa to gigantyczna korporacja” – czyż to nie piękne? Żadna służba, zwykła korporacja, czyli „stowarzyszenie, zrzeszenie, związek osób, uznanych za osobę prawną, mających na celu realizację wspólnych zadań”. Aż prosi się o pytanie, kto do owego związku przynależy i jakież to zadania owa korporacja realizuje? Głowię się nad tym za każdym razem tracąc czas w korkach, potykając się o krzywe chodniki, czekając na zatłoczoną komunikację miejską lub alternatywnie katując zawieszenie na dziurawych jezdniach; zimą brnąc przez zaspy, wiosną wyczekując powodzi; poszukując miejsca do zaparkowania samochodu, za które muszę słono zapłacić; podziwiając kolaże stert śmieci i mimowolnie zapoznając się ze szczegółami intymnego pożycia (ale również zawodowego, uczuciowego, kulturowego itd.) bliżej nieznanych mi person. I tak dalej, można wyliczać jeszcze długo.
Dług „korporacji Warszawa” rośnie, a dochody spadają. No, ale mamy inwestycje – co roku szampańskie sylwestry, dwa stadiony (z czego jeden w budowie) i niedawno rozgrzebaną drugą linię metra. Mniejsza zresztą o szczegóły, tu jedynie mogę odesłać zainteresowanych do strony HGW – Watch. Ciekawsza jest bowiem odpowiedź na pytanie, dlaczego dochody rzekomo jednego z najbogatszych miast w Polsce spadają, skoro podobno „kraj rośnie w siłę i żyje się lepiej”?
Otóżwysoki poziom zadłużenia miasta ratusz upatruje także w tzw. „janosikowym”, które bogate samorządy muszą oddawać na rzecz biedniejszych”. No, skoro tak, to wypada zapytać dlaczego pomysł wydzielenia Warszawy jako odrębnego województwa pani prezydent komentuje następująco „teraz CIT płacony przez przedsiębiorców głównie w stolicy, rozkłada się na całe województwo i jego rozdysponowanie jest w gestii marszałka. W przypadku podziału – większa część pieniędzy zostałaby w stolicy”. A, że biedniejszy region straci? Ciekawa koncepcja, z której wynikałoby, iż to region będzie spłacał w przyszłości zadłużenie stolicy, gdy emitujący dziś w jej imieniu obligacje samorządowcy będą udawać Greka.
Hanna Gronkiewicz-Waltz ubiega się o reelekcję zaś hasło jej kampanii brzmi „Zmiany na lepsze – ciąg dalszy nastąpi”. A obdarzeni specyficznym poczuciem humoru warszawianie dodają „Gdy Hania ustąpi”.
Na zakończenie wypada wyjaśnić, skąd w tytule felietonu wzięła się owa „paprotka”. Otóż pani prezydent propozycję debaty z kontrkandydatem popieranym przez PiS skwitowała następująco „ Nie mam problemu z debatą z Czesławem Bieleckim, pod warunkiem, że to nie będzie jakiś monolog. Nie chcę być jego paprotką”. Szczerze mówiąc mi akurat Hanna Gronkiewicz-Waltz kojarzy się raczej z mitycznym kwiatem paproci. Zwłaszcza, że Noc Świętojańska dawno minęła.
Michał Nawrocki
Foto: www.tuskwatch.pl