Przez przypadek zacząłem czytać artykuł opublikowany na stronie Krytyki Politycznej, co gorsze, katowałem się brnąc do końca tego artykułu. Wiem czego można spodziewać się po pismach Krytyki Politycznej i powinienem to ‘puścić mimo uszu’. Zdecydowałem się jednak skomentować go, bo przedrukowało go wiele innych portali, a poza tym można go potraktować jako typowy przykład przeinaczania i całkowitego niezrozumienia idei kapitalizmu, gospodarki rynkowej i liberalizmu.

Artykuł ten jest dobrym przykładem pisania w sposób niby neutralny, świadomie wprowadzający w umysł czytelnika wirusa nienawiści do kapitalizmu i liberalizmu. To zresztą nie powinno dziwić, bo wszelakiej maści socjaliści i marksiści mają w tym wieloletnie doświadczenie i doskonałe wzorce z przeszłości.

Już sam tytuł artykułu (Dobre życie zamiast kapitalizmu) jest tego dowodem. Zatem, wnioskować można, że każde życie poza kapitalizmem jest dobre?

Przyjmę konwencję – najpierw co ‘smakowitszy’ cytat z tego artykułu i możliwie najkrótszy mój komentarz.

„Celem rozwoju nie musi być konsumowanie z roku na rok coraz to większej liczby dóbr i usług, czyli wzrost PKB.”

Toż to samo twierdzą wolnorynkowy i zwolennicy liberalizmu gospodarczego. Rozwój człowieka jest czymś znacznie szerszym niż rozwój gospodarczy. Pełny, całościowy rozwój człowieka jest jedynie w pewnym stopniu warunkowany dobrobytem materialnym, który kapitalizm umożliwia osiągnąć. Proponuję też przeczytać cytat, który zamieszczam na końcu tego wpisu. Kto jak kto, ale zwolennicy austriackiej szkoły ekonomii od dziesięcioleci, od początku narodzenia się koncepcji PKB, uznają, że jest to najgorsza i najbardziej kłamliwa miara rozwoju gospodarczego. Autor artykułu niby zauważa ten problem i pisze: „Ktoś może zauważyć, że przecież w kapitalizmie możliwe jest jedno i drugie, że możemy mieć zarówno bogactwo materialne, jak i dobrą jakość życia. Niezupełnie.” No i potem następuje tyrada „Część osób może znaleźć dla siebie miejsce w obecnym systemie społeczno-gospodarczym i udaje się im zapewnić sobie wygodne życie. Niemniej jednak w tym samym czasie wielu innych ludzi żyje w ubóstwie, czują się zagubieni, samotni lub po prostu nieszczęśliwi. Celem współczesnej wersji globalnego kapitalizmu nie jest skuteczne rozwiązanie problemów tej części społeczeństwa, która nie czuje się w nim dobrze. Celem jest co innego – umożliwienie tym, którzy są żądni bogactwa i władzy, zgromadzenia jak największego majątku, nawet jeżeli odbywa się to kosztem innych ludzi lub nadmiernego eksploatowania zasobów przyrody.”

Drogi Panie Marcinie Gerwin, toż to co dzisiaj dominuje to nie jest  żaden klasyczny kapitalizm, to kapitalizm kolesiów, kapitalizm polityczny, kapitalizm kreatywny. Toż to mariaż polityki i wielkiego biznesu przyczynia się do tej ‘żądzy bogactwa i władzy, …”.

„Warto tu zwrócić uwagę, że ten system nie mógłby funkcjonować, gdyby ludzie byli zadowoleni z tego, co mają. … Niezbędne było więc wykreowanie konsumpcyjnego stylu życia w jak największej części społeczeństwa, poprzez odpowiednie działania agencji public relations i politykę państwa.”

Sam Pan, Panie Marcinie, przyznaje, że ogromną rolę ma tutaj ‘polityka państwa’. To nie przeszkadza Panu krytykować zasad wolnego rynku i w istocie uznawać ludzi za idiotów dających się wodzić za nos.

„W latach 40. ubiegłego wieku, czyli w czasach, gdy jedna trzecia mieszkań nie miała bieżącej wody, łazienek lub toalet, gdy ponad połowa z nich nie miała centralnego ogrzewania, a większość dzieci nie kończyła ósmej klasy szkoły podstawowej, zadowolenie z życia wynosiło 7,5 (w skali do zera do dziesięciu). Dziś typowy dom w USA ma nie tylko toaletę i bieżącą wodę, jest także dwukrotnie większy, stoi w nim komputer, telewizor, zmywarka, pralka, kuchenka mikrofalowa, odtwarzacz DVD, a dorośli domownicy (i nie tylko) mają telefony komórkowe. Tymczasem średnie zadowolenie z życia wynosi 7,2.”

To jest ogromne nadużycie intelektualne. Żaden liberał i wolnorynkowiec nie twierdzi, że szczęście zależy od dobrobytu materialnego. Poczucie szczęścia jest subiektywną sprawą każdej osoby. Gdyby pojęcie i poczucie szczęścia było takie proste to filozofowie i intelektualiści nie zajmowaliby się tym problemem od 2500 lat. 

„Współczesny kapitalizm opiera się na pewnej wizji świata, na ideologii, która podtrzymuje jego funkcjonowanie. Zgodnie z nią człowiek jest z natury chciwy i egoistyczny.”

Znów, Panie Marcinie, podkłada Pan nieprawdziwe rozumienie przez liberałów słów ‘chciwość i egoizm’. Już prawie 250 lat temu Adam Smith w Bogactwie narodów napisał:„Co się zaś tyczy rozrzutności, czynnikiem pobudzającym do wydawania jest żądza natychmiastowego użycia, która choć niekiedy gwałtowna i trudna do pohamowania, jest zazwyczaj chwilowa i przypadkowa. Czynnikiem natomiast, jaki pobudza do oszczędzania, jest pragnienie poprawy naszego bytu, które, choć na ogół spokojne i umiarkowane, budzi się w nas już w łonie matki i nie opuszcza nas aż do grobu. Na całej przestrzeni czasu, jaka oddziela te dwa momenty, nie ma chyba jednej chwili, w której człowiek nie odczuwałby żadnego pragnienia jakiejkolwiek zmiany lub poprawy.”, oraz: Człowiek „prawie ciągle potrzebuje pomocy swych bliźnich i na próżno szukałby jej jedynie w ich życzliwości. Jest bardziej prawdopodobne, że nakłoni ich do pomocy, gdy potrafi przemówić do ich egoizmu i pokazać im, że jest dla nich samych korzystne, by zrobili to, czego od nich żąda. Nie od przychylności rzeźnika, piwowara czy piekarza oczekujemy naszego obiadu, lecz od ich dbałości o własny interes. Zwracamy się nie do ich humanitarności, lecz do egoizmu i nie mówimy im o naszych własnych potrzebach, lecz o ich korzyściach.” Egoizm rozumiany jest przez liberałów jako bardzo spokojne i pokojowe nastawienie każdego człowieka pragnącego poprawić swój los.

Poza tym już Max Weber, ponad sto lat temu, napisał w jego klasycznym dziele Etyka protestancka a duch kapitalizmu : „Żądza posiadania”, „dążenie do zysku”, do pieniężnego, możliwie najwyższego zysku, nie mają same w sobie nic wspólnego z kapitalizmem. Dążenie takie istniało i istnieje wśród kelnerów, lekarzy, woźniców, artystów, kokot, przekupnych urzędników, żołnierzy, rozbójników, krzyżowców, bywalców jaskiń hazardu, żebraków – można powiedzieć wśród „all sorts of conditions of man”; we wszystkich epokach i krajach świata, gdzie istniała obiektywna możliwość. Porzucenie raz na zawsze tego naiwnego wyobrażenia należy do kindersztuby historii kultury. Nawet najbardziej niepohamowana żądza posiadania nie jest w najmniejszym stopniu równoznaczna z kapitalizmem, a tym bardziej z jego „duchem”. Kapitalizm można wręcz identyfikować z ograniczeniem, a przynajmniej z racjonalnym temperowaniem tego irracjonalnego popędu. Kapitalizm jest za dążeniem  do zysku w ciągłym, racjonalnym kapitalistycznym działaniu: do ciągle odnawianego zysku, do rentowności.”

Przy okazji proponuję Panu poświęcenie pół godziny i obejrzenie, oraz solidne przemyślenie, tego co zawarł John Stossel w filmiku Chciwość (sześć odcinków, 1 2 3 4 5 6).

„Osoby bogate nie mają żadnych zobowiązań wobec pozostałej części społeczeństwa, gdyż same zdobyły swój majątek i nikt im w tym nie pomagał. Płacenie pracownikom głodowych pensji lub przenoszenie fabryk do miejsc, w których można ludziom płacić mniej, jest całkowicie normalne i uzasadnione dążeniem do maksymalizacji zysków spółki, co powinno być głównym priorytetem wszystkich.”

Toż to cała nieprawda. Naturalnie są też tacy bogaci, ale wielu (jeśli nie większość) naprawdę bogatych czuje się ‘odpowiedzialnymi wobec społeczeństwa’. Że wspomnę tylko dwie postaci, żyjącego ponad 100 lat temu Andrew Carnegie (z jego Ewangelią bogactwa) oraz obecnie jednego z najbogatszych ludzi świata, Billa Gatesa (z jego bardzo aktywną działalnością filantropijną). Proponuję też przeczytanie mojego wpisu sprzed paru tygodni: Socjał ery kapitału – herezja

„Celem szkoły jest wykształcenie karnych i posłusznych pracowników, którzy będą ochoczo i zgodnie z terminem wykonywali zadania zlecone im przez ich przyszłego szefa.”

Gdzie Pan to widzi? Napisałbym raczej ‘Celem szkoły jest wykształcenie karnych i posłusznych obywateli, którzy będą ochoczo i zgodnie z terminem wykonywali zadania zlecone im przez polityków i rządzących.’

Wiele innych cytatów można byłoby skomentować i wykazać absurdalność opinii Pana Gerwina. Zatrzymam się jednak tutaj, kończąc ten wpis cytatem mojej Historii myśli liberalnej (której robocza wersja dostępna jest tutaj).

„Jakże jednak często zapominamy tę starą, odwieczną prawdę, że wolność nierozerwalnie związana jest z odpowiedzialnością – a może tylko chcemy o tym zapomnieć? Miał rację George Bernard Shaw pisząc na początku tego wieku w swoich maksymach dla rewolucjonistów, że „Wolność znaczy tyle samo co odpowiedzialność. To właśnie dlatego ludzie tak bardzo jej się boją.” Czym zatem jest liberalizm? Jak pisał Ludwig von Mises (1989, s. 3): „Liberalizm nie jest kompletną doktryna lub określonym dogmatem. Całkiem przeciwnie: jest zastosowaniem nauki do życia człowieka w społeczeństwie. I tak jak ekonomia, socjologia i filozofia nie zatrzymały się w swoim rozwoju od czasów Dawida Hume, Adama Smitha, Dawida Ricardo, Jeremy Benthama, i Wilhelma Humboldta, tak doktryna liberalizmu jest inna dzisiaj od tej, jaka była w ich czasach, nawet jeśli jej podstawowe zasady pozostały niezmienne. […] Liberalizm jest doktryną dotyczącą całkowicie wzajemnego postępowania ludzi w stosunku do siebie w tym świecie. […] Liberalizm nie przyrzeka ludziom szczęśliwości i zadowolenia, ale tylko możliwie najobfitsze zaspokojenie wszystkich tych pragnień, które mogą być zaspokojone rzeczami zewnętrznego świata.” Liberalizm często krytykowany jest za zbyt materialne nastawienie do człowieka. Twierdzi się, że nie ma on nic do zaoferowania dla zaspokojenia tzw. wyższych potrzeb człowieka. Trzeba być świadomym, że odpowiednia polityka społeczna może przyczynić się do polepszenia bytu materialnego, ale nigdy nie zdoła uczynić ludzi szczęśliwszymi, czy też zadowolić ich najskrytsze pragnienia. Liberałowie uważają wręcz, że „szczęście i zadowolenie z losu nie zależy od żywności, odzienia i mieszkania, ale przede wszystkim od wewnętrznych myśli i marzeń człowieka” (Mises, 1989, s. 4). Troszcząc się przede wszystkim o materialny byt człowieka, liberalizm nie lekceważy duchowej strony życia. Taki stosunek liberalizmu do sfery duchowej wypływa z przekonania, że żadne regulacje zewnętrzne nie mogą wpływać na to, co najwyższe i najgłębsze w człowieku. Liberałowie dążą do stworzenia odpowiednich warunków dla zaspokojenia materialnych potrzeb człowieka, traktując to jako warunek konieczny jego pełnego duchowego rozwoju. Wypływa to z ich przekonania, że „inne duchowe bogactwa nie mogą przyjść do człowieka z zewnątrz, ale z wnętrza jego własnego serca” (Mises, 1989, s. 4). To co najważniejsze w liberalizmie, to chęć stworzenia zewnętrznych warunków, koniecznych do zbudowania bogatego życia wewnętrznego. Liberałowie wierzą nie tylko w możliwości doskonalenia się ludzi ale też i w możliwości polepszania warunków zewnętrznych, w których przychodzi im żyć. Co jednak równie istotne, liberałowie są przekonani, że w perspektywie długookresowej, w toku ludzkich dziejów dokonuje się rzeczywiste doskonalenie się człowieka i poprawa jego warunków życia, przy czym okresy najszybszych zmian na lepsze doświadczane były przez cywilizacje, które umożliwiały jednostką względną swobodę działania, w imię ich własnego interesu. Liberalna wiara w możliwości doskonalenia się człowieka zakłada empiryczny i pragmatyczny stosunek do zastanej rzeczywistości, skłonności do eksperymentowania i poszukiwania coraz to lepszych rozwiązań. Pod tym względem liberałów można nazwać ewolucjonistami, bo podobnie jak w ewolucji naturalnej, lepsze rozwiązania poszukiwane są metodą prób i błędów, a znalezione rozwiązania zawsze poddawane są jak najszybszej konfrontacji z rzeczywistymi warunkami i sprawdzeniu ich przydatności w warunkach rzeczywistych. Generalnie można powiedzieć, że ideą bliską liberałom było pojęcie zmiany – już na początku XIX w. partia liberalna nazywana była „partią ruchu”, w odróżnieniu od konserwatystów, nazywanych „partią porządku”. Mises (1989, s. 167) kończy swoją książkę o liberalizmie stwierdzeniem, które warto wielokrotnie powtarzać: „Liberalizm nie jest religią, ani żadnym światowym poglądem, żadną partią specjalnych interesów. … Liberalizm jest czymś całkowicie różnym. Jest ideologią, doktryną wzajemnej zależności wśród członków społeczeństwa i równocześnie, zastosowaniem tej doktryny do zachowania się ludzi w aktualnym społeczeństwie. Nie obiecuje nic, co przekracza to co może być osiągnięte w społeczeństwie i przez społeczeństwo. Pragnie dać ludziom jedną rzecz, spokojny, niezakłócony rozwój materialnego dobrobytu dla wszystkich ludzi, by osłonić ich przed zewnętrznymi przyczynami bólu i cierpień, o ile to leży w mocy społecznych instytucji w ogóle. Zmniejszać cierpienia, zwiększać szczęście: to jest cel liberalizmu. … Liberalizm … nie ma partyjnych kwiatów i nie ma żadnych kolorowych sztandarów, żadnych partyjnych pieśni, żadnych partyjnych bożków, żadnych symboli i sloganów. Liberalizm ma istotną treść i argumenty. Te muszą prowadzić do zwycięstwa.” W tym samym czasie co Mises, w podobnym duchu o istocie liberalizmu pisał Ramsay Muir (1920, s. 15), dla którego liberalizm jest „raczej stanem umysłu, punktem widzenia, sposobem patrzenia na różne sprawy a nie ustaloną i niezmienną doktryną. Jak wszystkie żywotne wyznania, jest raczej przekonaniem duchowym a nie jakimś przepisem.”

Witold Kwaśnicki

Prof. Witold Kwaśnicki pracuje na Wydziale Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego. Jest honorowym doradcą Fundacji PAFERE, prowadzi własny blog internetowy

1 KOMENTARZ

  1. Przestałem się dziwić i być zaskoczonym, że wiele osób traktuje PiS jako Sektę Smoleńską. PiS robi to, że jest tak traktowany na własne życzenie. Jak usłyszałem kilka dni temu, że obchodzili, ba! nawet zamówili Mszę Św. z okazji(!), Z OKAZJI(!!!), z okazji(!!!!!): PIĄTEJ, piątej, PIĄTEJ (!!!!!) rocznicy pogrzebu Pary Prezydenckiej! To nie jest normalne, to nie jest zdrowe! Potencjalni wyborcy i sympatycy na takie działania PiS i jego szefa reagują odsunięciem, brakiem poparcia i kpiną oraz szyderstwem. Rozumiem PIĄTA ROCZNICA ŚMIERCI, 5 Rocznica Katastrofy, pojmuję V Rocznica ZAMACHU, lecz pogrzebu? To jest kretynizm, przesada i zajeb! Już czuję jakie ta strona będzie miała za ten wpis wyzwiska i kalumnie.

Comments are closed.