Budowa europejskiego socjalizmu na obecnym etapie napotkała na szereg różnego rodzaju problemów – zwłaszcza finansowych. Jakoś media nie trąbią (za wyjątkiem „Rzeczpospolitej”) o konieczności zrzucenia się przez nasz kraj na europejski deficyt. Według Goldman Sachs mamy dopłacić do interesu 28 miliardy euro, natomiast nasz Minister Finansów twierdzi, że tylko cztery miliardy. W dawnych czasach dochodziło do wojen tylko dlatego, że zbuntowane miasta nie chciały płacić haraczu. My haracz płacimy i jakoś nikomu specjalnie to nie przeszkadza. Ale przecież nikt nam nie obiecywał, że niewoli nie będzie. Więc o co chodzi?
Ale nie tylko na odcinku finansowym Związek Socjalistycznych Republik Europejskich przeżywa porażki. Ostatnio zaczytuję się w powieści Ilii Ilf’a i Eugeniusza Pietrowa pt. „Wielki Kombinator” i dochodzę do wniosku, że propaganda UE w porównaniu z radziecką to tylko cień jej dawnej świetności propagandy socjalizmu. Książka to satyryczna wizja życia grupy oszustów z okresu NEP’u. Nie bez kozery książka nosi podtytuł: ”Podręcznik dla hochsztaplerów”. Swojego czasu chciałem ją nawet podarować pewnemu działaczowi Polskiej Zjednoczonej Platformy Obywatelskiej aby poznał klasyków, ale nie zrozumiał żartu i się obraził. A może to i dobrze. W każdym razie w książce poza „innowacyjnymi numerami” na napchanie portfela opisane są także realia życia w ZSRR tego okresu. Ludzie pamiętają jeszcze Cara. Jedną z istotnych refleksji jest obraz charakteryzujący przeciętny radziecki urząd. Otóż różnił się on tym od urzędu carskiego, że nowy sort urzędników – z braku wzorców urządzał je na wzór mieszkań meble stały się mniejsze. Wcześniej petent wchodzący do urzędu miał poczuć autorytet władzy. To bardzo ciekawe. Wydaje mi się, że u nas do dziś obowiązuje mieszanka oby stylów. W pewnym miejscu autorzy opisują sposób wyprowadzenia pieniędzy z wielkiej elektrowni, na którą zabrakło pieniędzy. Pewien spryciarz postanowił drukować widokówki z wizerunkiem budowy aby zebrać środki na dokończenie inwestycji. W wyniku różnych machinacji obok budowy elektrowni postała drukarnia zabierająca nie tylko pieniędzy z inwestycji ale także z drukowanych widokówek. „Prawdzie pieniądze zarabia się przecież na wielkich słomianych inwestycjach” – jak nauczał Ryszard Ochódzki z „Misia”. Socjalizm to system złodziejski i z założenia totalitarny.
Czytając książkę dochodzę coraz bardziej do wniosku, że w kwestii propagandy ZSRR jest niedościgłym wzorem dla UE. Oto drobny przykład zadania matematycznego, przedstawionego w książce:
„Na trzech stacjach: Wróblowo, Gawronowo, Drozdowo znajdowała się jednakowa ilość pracowników. Na stacji Drozdowo było sześć razy mniej komsomolców, niż na dwóch pozostałych razem wziętych, a na stacji Wróblowi było o 12 członków partii więcej, niż na stacji Gawronowo. Na tej ostatniej było o sześciu bezpartyjnych więcej, niż na dwóch pozostałych. Ilu pracowników znajdowało się na każdej stacji i jakie było uwarstwienie partyjne?”
Przy tym poziomie propagandy, nawet unijna polityka równości szans kobiet i mężczyzn zakrawa na kpinę. No chyba, że w ramach tejże polityki w damskich toaletach pojawią się niedługo pisuary. Bo jak równość to równość. Wtedy przepraszam bardzo – UE jest lepsza. W każdym razie biorąc nawet pod uwagę kwestię rozbuchanej unijnej propagandy jest ona słaba, więc skoro upadł ZSRR…
Adam Kalicki