Człowiek z punktu widzenia Kościoła nie może być nielegalny. Migranci mają swoją godność i praw tych nie utracili tylko dlatego, że zostali pozbawieni swojego ojczystego kraju lub z różnych innych przyczyn podjęli decyzję o jego opuszczeniu (Jan XXIII, „Pacem in terris”, 105).
Papież Franciszek miał w ubiegłym miesiącu okazję, by pokazać to całemu światu przy okazji odwiedzin w obozie dla uchodźców na greckiej wyspie Lesbos. Miał ze sobą zabrać do Watykanu chrześcijańskie rodzeństwo z Syrii. Zamiast nich zabrał tylko trzy rodziny muzułmańskie. Okazało się później, że udzielił pomocy tylko tym, którzy byli tam w tym momencie legalnie, a pozbawił jej tych, którzy byli tam nielegalnie, czyli w rzeczywistości potrzebowali tej pomocy bardziej. Według umowy między Unią Europejską a Turcją, każdy imigrant, który pojawi się w Grecji po 20 marca, ma być odesłany z powrotem. Chrześcijańskie rodzeństwo z Syrii miało pecha. Przybyli na wyspę o dziesięć dni za późno.
Dwa tygodnie temu bp Andrzej Czaja zarzucił Polakom, że lekceważą słowa papieża. Jako przykład kaznodzieja podał ich postawę wobec uchodźców. „To są ludzie żyjący w bezpośrednim zagrożeniu śmiercią. Owszem trzeba pomagać im tam, skąd pochodzą – mówił biskup opolski – ale dopóki nie mogą doświadczyć pokoju w swojej ojczyźnie, trzeba otworzyć na nich serca i domy”. Wszystko wskazuje na to, że polska hierarchia kościelna zdaje sobie powoli sprawę z tego, że ich język nie trafia do wiernych. Jest on nieprzekonujący nie tylko dlatego, że nie wskazuje na źródło problemu, ale w swoim stylu przypomina coraz bardziej unijną wielokulturową retorykę.
Nie wystarczy powiedzieć, że jest wojna. Powstaje pytanie, kto ją wywołał i w jakim celu. Nie wiem, czy bp Czaja jest tego świadomy, ale według prof. Henryka Domańskiego, socjologa PAN, ze wszystkich grup wiekowych to Polacy w wieku 18–24 lata są najbardziej niechętni imigrantom. Jest to równocześnie młodzież, która najmocniej popiera całkowity zakaz aborcji oraz bardziej akceptuje zasady gospodarki rynkowej od starszych grup. Młodzi ludzie są dociekliwi i poszukują prawdy.
Kolejna porcja ujawnionych e-maili Hillary Clinton, byłej Sekretarz stanu Sekretarzem Stanu w gabinecie Baraka Obamy, odsłania nieznane kulisy wojny w Libii. Wiele wskazuje na to, że państwa Zachodu bombardowały Libię we własnym interesie, a nie w interesie Libijczyków. Nie chodziło tu bynajmniej o wprowadzenie demokracji, a o przejęcie 143 ton złota, które rząd Mu’ammara Kaddafiego zgromadził w skarbcach centralnego Banku w Trypolisie. Pułkownik M. Kaddafi zginał, gdyż Francja obawiała się wprowadzenia w obieg nowej waluty w oparciu o libijskiego złotego dinara w byłych koloniach francuskich w Afryce, która podważyłaby rolę franka jako najważniejszej waluty w tej części świata.
Uchodźcą jest osoba, która ucieka z własnej ojczyzny przed zagrożeniem życia i po ustąpieniu niebezpieczeństwa pragnie jak najszybciej wrócić do domu. Dla uchodźców buduje się tymczasowy obóz w pobliżu miejsca konfliktu i czeka na zakończenie wojny. W przypadku obecnego kryzysu w krajach arabskich nikt z polityków nie chce jednoznacznie i otwarcie wskazać, co leżało u przyczyn tej wojny i w jaki sposób świat planuje ten konflikt zakończyć. Do tego dochodzi złożony problem wymuszonej fali imigracji, u której genezy leży idea państwa opiekuńczego. Zasiłki dla migrantów i pomoc socjalna dla ich rodzin przyciąga już w tej chwili miliony imigrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu. Można śmiało powiedzieć, że przy zachowaniu wolnorynkowych reguł w Europie nikt nie zaryzykowałby przeprawy przez Morze Śródziemne w celu w poszukiwaniu lepszych warunków życia.
W Europie lewicowi politycy lansują od lat ideologię wielokulturowości, która zakłada konieczność występowania grup o różnym pochodzeniu kulturowym w obrębie danego państwa. Mówiąc o integracji imigrantów Kościół nie zauważa, że używa języka, który pochodzi z podręczników inspirowanych tym światopoglądem. Politycy nie biorą pod uwagę faktu, że imigrant ekonomiczny w swojej istocie to ktoś, kto przyjeżdża do innego kraju w celu poszukiwaniu pracy lub chce tam otworzyć własny biznes. Integracja nie jest do tego koniczna. W wolnym społeczeństwie może do niej dojść, ale przykład Chińczyków na całym świecie pokazuje, że można robić dobre interesy żyjąc w chinatown. Chińczyk zachowuje się jak dobry przedsiębiorca. Kalkuluje i dochodzi do wniosku, że w wyniku integracji może więcej stracić niż zyskać.
Kalkuluje również Polak. Słowa Chrystusa z Sądu Ostatecznego o przyjęciu przybysza (Mt 25,35) są dla niego wyzwaniem, ale jednocześnie zastanawia się, czy będzie on w stanie w społeczeństwie wielokulturowym zachować swoją tożsamości i wiarę. Wielokulturowości w wydaniu zachodnioeuropejskim utwierdza jedynie Polaków w przekonaniu, że jest to zwyczajna ideologia, która nie wiele ma wspólnego z wolnością. Wcześniej ci sami politycy twierdzili o konieczności zamykania granic przed napływem towarów z Afryki z troski o ochronę własnego rynku pracy, a teraz w nieograniczonym napływie ekonomicznych imigrantów nie widzą żadnego zagrożenia.
W podróży na grecką wyspę Lesbos towarzyszyła Franciszkowi wspólnota św. Idziego. Prof. Andrea Riccardi, założyciel tej wspólnoty, jest głęboko przekonany, że najgłębszym duchowym sekretem Unii Europejskiej jest uniwersalność i otwarcie się na innych. W latach 2011-13 był ministrem współpracy społecznej krajowej i międzynarodowej w rządzie Mario Montiego. Na wyspie Lesbos zabrakło jednak tej otwartości w doborze uchodźców, którzy wsiedli z papieżem do samolotu. Wspólnota św. Idziego w tym dniu nie poszła za chrześcijańskim odruchem serca. Po raz kolejny okazało się, że to politycy decydują o tym, kto jest uchodźcą. Zwyciężyła ideologiczna kalkulacja.
O. Jacek Gniadek
O. Jacek Gniadek SVD – misjonarz ze Zgromadzenia Słowa Bożego, doktor teologii moralnej, obecnie ewangelizuje w Zambii. Publikuje na stronie www.jacekgniadek.com .
Wiadomo KTO wywołuje wojny – SZATAN i jego słudzy, bardziej i mniej świadomi czyimi są narzędziami, a konkretnie, szeroko pojęta żydomasoneria i żydokomuna.
Comments are closed.