Doprawdy, obserwując kierunek rozwoju polskiej gospodarki trudno powstrzymać się od refleksji, znanej z PRL – u. Że chcieli dobrze, ale wyszło im jak zawsze. Normalnie człowiek czegoś się uczy na błędach, ale nie politycy. Dlaczego?
Moim zdaniem to kwestia mentalności. Dziś na pierwszym planie mamy tzw. aferę taśmową. Co z niej wynika? Nic nowego. Sektor publiczny traktowany jest jak prywatny folwark polityków, i podkreślić trzeba – wszystkich, bez względu na barwy klubowe. Z kolei sektor prywatny jest „uspołeczniany” mnożącymi się jak króliki przepisami i „kompetencjami” urzędników. W rezultacie polska gospodarka nie jest, jak zapisano w Konstytucji RP ani „społeczna” ani „rynkowa”.
Sama afera potwierdza doskonale znane zwolennikom wolnego rynku twierdzenie, że tylko na styku polityki i biznesu dochodzi do korupcji i nepotyzmu. Ten drugi niewątpliwie pojawia się również w prywatnych przedsiębiorstwach, ale jego kosztami nie jest obarczane całe społeczeństwo, jak to się ma w przypadku urzędów i tzw. spółek skarbu państwa, a to zasadnicza różnica.
Wróćmy jednak do tytułowej kwestii mentalności. Oto wyszło na jaw, że były minister skarbu w rządzie Donalda Tuska, Aleksander Grad, ma zostać prezesem państwowych spółek PGE Energia Jądrowa oraz PGE EJ 1, z uposażeniem w wysokości „tylko” 110 tysięcy zł miesięcznie. Na metr w głąb wbija tłumaczenie komentującej doniesienia Ewy Kopacz, że „zarobki powinny odzwierciedlać pracowitość, kompetencje i zakres odpowiedzialności”. Nie wiem, jak się mają kompetencje inżyniera geodety do energii atomowej, ale już to, co pokazał podczas „prywatyzacji” polskiego przemysłu stoczniowego raczej powinno dyskredytować p. Grada do zajmowania jakichkolwiek państwowych stanowisk kierowniczych. Tak w ramach odpowiedzialności. O p. Kopacz już nie wspominając.
Ważne jest tutaj jednak coś innego – w prywatnym przedsiębiorstwie wynagrodzenie kierownictwa powinno zależeć od osiąganych wyników, co stosunkowo łatwo osiągnąć wykorzystując system premiowy. Ale nie w sektorze publicznym! Tutaj wszystko po staremu – czy się stoi, czy się leży to wypłata się należy.
Cóż, po pięciu latach rządów Tusk & Co nie wiem, kim trzeba być, by łudzić się, że ta ekipa przeprowadzi prorynkowe reformy. Jednak po drugiej strony barykady też jest ciekawie. I nie chodzi tu o SLD czy Ruch Poparcia Palikota.
Solidarna Polska założona została przez osoby wcześniej związane z PiS – em. W ostatnim numerze „Uważam Rze” (nr 30 (77) 2012) można przeczytać wywiad z Jackiem Kurskim, europosłem SP. W wywiadzie padają ważkie słowa tyczące obniżenia składki rentowej przez minister Zytę Gilowską: „Jaki sens miało obniżenie składki rentowej? […] Przyszła do Kaczyńskiego Gilowska i wymusiła na nim sprzeczne z programem zwinięcie 25 mld, które leżały na stole i które można było wydać, by polepszyć sytuację Polaków”.
Z cytowanej wypowiedzi wynikają jasno dwie rzeczy. Po pierwsze, że zdaniem J. Kurskiego (a pewnie i jego klubowych kolegów) tzw, składka rentowa to nie żadne „zabezpieczenie na wypadek niezdolności do pracy”, tylko zwykły podatek, którym politycy chcą dysponować wedle własnego widzimisię. Po drugie – że p. Kurski najwyraźniej uważa, że Polacy sami nie potrafią sensownie zagospodarować 25 mld zł i muszą to za nich zrobić urzędnicy. Ciekawe, że przez tyle lat urzędnicy wydają pieniądze podatników na „polepszenie sytuacji Polaków”, a ona się wciąż pogarsza. Być może dlatego, że politycy zgodnie z Elżbietą Jakubiak (PiS, PJN, PO) uważają, iż to urzędnicy pozwalają ludziom pracować.
Niestety, spójrzmy prawdzie w oczy – z takim rządem i taką opozycją jedyne, co czeka polską gospodarkę, a tym samym Polaków, to katastrofa. Tylko co potem?
Michał Nawrocki
Fot.: internet
Potem bedzie panstwo gospodarcze. Trzeba to przyjac za pewnik. Pewnego dnia Banda Oszustow sama zrobi ku temu krok. Inaczej ktos ich w tym wyraczy, a to bylby koniec ich panowania nad swiatem.
Potem będzie miał zastosowanie schemat zwany „7 faz w zarządzaniu projektami”:
1. Dziki entuzjazm
2. Rozczarowanie
3. Anarchia
4. Panika
5. Szukanie winnych
6. Karanie niewinnych
7. Awansowanie niezaangażowanych.
Na koniec zgodnie ze słowami p. Michalkiewicza wszystko zostanie po staremu.
Patrząc na ostatnie stulecie trudno nie oprzeć się wrażeniu, że Polacy wcale nie chcą wolnego rynku. PPS, narodowcy jak zwykle tylko frakcjami wolnorynkowi, PZPR z protestami wobec niego niemal wyłącznie w kwestiach ilościowych a nie jakościowych, szybkie zdobycie władzy przez SLD.
Trzeba siegnac troche glebiej niz tylko ze to „kwestia mentalnosci”. Z chwila jak biurokracja dorwie saie do wladzy to chca sie utrzymac przy „zlobie”. Przeciez jakby nie bylo z niego zyja. Ta mentalnosc to nie tylko jakas tam ideologia. Kazdy biurokrata chce sie wzbogacic jak tylko dostanie posade, z tego ta KORUPCJA. Ale to tez jest jeszcze glebiej. To jest robota „specjalna” dla jednego celu, ktorym jest wladza nad swiatem. Wiadomo ze nie bedzie jeden czlowiek rzadzil. Nawet Krol-Dyktator ma swoich tzw. doradcow-biurokratow. To oni, ta ELITA u wladzy zawsze chce wiekszej i daza to GLOBALIZMU. Nowy Porzadek Swiata na tym polega. Np. w USA uwazaja zgodnie ze swoja mentalnoscia ze jak rzad wydaje wiecej to uleczy wszelkie choroby spoleczne. Spoleczenstwo sie zgadza bo to dla ich dobra. Ale jak pieniadze sie zkoncza i podatnik nie bedzie mial z czego placic na te wydatki rzadowe to bedzie druga REWOLUCJA. Tak samo i w Polsce (Ludowej).
http://www.wicipolskie.org
Dlaczego politycy lewusy nigdy sie nie ucza:
1 Wydaja cudze pieniadze– wiec co im tam lekka reka przewalac miliardy
2 To jest ich praca, za ktora sie im ciezko placi. Ludzie, ktorzy co najwyzej w wolnym rynku, zmywaliby gary w barze mlecznym, tu decyduja o losach ludzi… i zbieraja za to kasiore w pensjach i lapowkach, zeby nie wspomniec o bonusach jak limuzyna, biuro, gruppies i zarcie
3 Nie dostaja nauczki. Jak w 1794 roku paru targowiczan zadyndalo na stryczkach, to nastepni kandydaci przyszli tu dopiero na wyrazny rozkaz Stalina!!!
Comments are closed.