Destruktywny nonsens zwany „lockdownami” skupia jak w soczewce wszystkie immanentne szkody powodowane przez etatyzm, czyli panoszącą się zinstytucjonalizowaną agresję wobec wolności osobistej, własności prywatnej i decyzyjnej autonomii:
1. Nie da się osiągać jakichkolwiek konstruktywnych celów próbując dyrygować społeczeństwem za pomocą zorganizowanych represji. Podobne działania są nie tyle nieskuteczne, co przeciwskuteczne: jako że, celem przeżycia, ludzie muszą kontynuować swoją produktywną działalność niezależnie od jakichkolwiek odgórnych zakazów, podobne zakazy spychają jedynie ową działalność do szarej strefy i wzmagają desperację jej uczestników, wskutek czego spada naturalna dbałość o względy sanitarne, a zatem liczba zakażeń niebezpiecznymi patogenami nie spada albo wręcz wzrasta.
2. Zorganizowane represje są nie tylko niezdolne do osiągnięcia jakichkolwiek konstruktywnych celów, ale też generują one zawsze mnóstwo negatywnych efektów ubocznych. Masowe zwolnienia, bankructwa i inne przejawy utraty źródeł dochodu, które są nieodzowną konsekwencją totalitarnego „zamykania gospodarki”, sprawiają, iż ludzie nie tylko nie zmniejszają skali swojego kontaktu z nieznanymi wcześniej groźnymi patogenami, ale też znacznie częściej padają ofiarami wszelkich innych dolegliwości, nie mając środków na ich leczenie bądź uciekając w desperacji w zachowania autodestrukcyjne. Tym samym nie tylko nie spada liczba zgonów związanych z zagrożeniem epidemicznym, ale też rośnie liczba zgonów związana z szeregiem innych, nadzwyczaj spotęgowanych zagrożeń.
3. Człowiek żyjący w przewlekłej represyjnej nierzeczywistości traci w przyspieszonym tempie swoje człowieczeństwo, wymagające stałych interakcji o charakterze rodzinnym, towarzyskim, kulturalnym czy religijnym. Jednocześnie ci, którzy odpowiadają za tworzenie owej nierzeczywistości, dostają wówczas dodatkową motywację do prześcigania się w przejawach ostentacyjnego złodziejstwa, cwaniactwa i pasożytnictwa. Nie tylko nie wzrastają wówczas szanse na ocalenie swojego zdrowia fizycznego, ale też znacząco spadają szanse na ocalenie swojego zdrowia duchowego.
Wszystkie powyższe uwagi powinny na chwilę obecną być już oczywistością dla każdego doświadczającego od ponad roku kolejnych fal totalnej etatystycznej destrukcji tzw. lockdownu. Pozostaje więc mieć nadzieję, że ów okres okaże się przyśpieszoną lekcją kluczowych prawd ekonomicznych, politycznych i etycznych dla wszystkich ludzi choć minimalnie dobrej woli, której zwieńczeniem będzie powiedzenie konsekwentnego „tak” wolności osobistej, własności prywatnej i decyzyjnej autonomii oraz bezkompromisowego „nie” wszelkim formom etatystycznej rujnacji. Jest to być może ostatnia okazja, by stanowczo podjąć podobną decyzję: w imię już nie tyle ochrony swojego majątku czy swojej cielesnej nietykalności, ale w imię zachowania minimum własnej godności.
Jakub Bożydar-Wiśniewski
Artykuł ukazał się na blogu Autora jakubw.com