Kryzys finansowy w strefie euro koncentruje się głównie na Grecji, Hiszpanii i Włoszech. Tymczasem inne państwa mają nie mniejsze problemy, tyle że jak na razie mało nagłaśniane.
Cichymi ofiarami kryzysu są także m.in. Słowenia i Słowacja. Ta pierwsza nie wyklucza, że lada moment zwróci się o międzynarodową pomoc finansową.

Słowenia weszła do strefy euro w 2007 roku. Miała wówczas opinię „Tygrysa Europy Wschodniej”. Wszystko wskazuje na to, że dziś to już przeszłość. Jeśli zasługuje jeszcze na jakieś miano to już prędzej wyliniałego kocięcia. Wzrost gospodarczy w 2011 roku wyniósł 1,1 proc. , podczas gdy 3 lata wcześniej, tj. przed wstąpieniem do strefy euro było to ponad 6 proc. W 2012 roku może być jeszcze gorzej.
Rośnie też dług kraju. Od 2008 do 2011 roku dług publiczny podwoił się i wyniósł 47,6% PKB. W tym roku może wynieść już 54,7%. Deficyt budżetowy w ostatnich dwóch latach wzrósł o 0,4% PKB i w tym momencie ponad dwukrotnie przekracza ustalony przez KE limit, wynoszący 3% PKB.
W trudnej sytuacji znalazł się słoweński sektor bankowy. Rosnąca liczba tzw. złych kredytów może przesądzić o tym, że Słowenia wystąpi o pomoc finansową do UE. Rozpoczyna się szukanie winnych, którzy mieliby za ten stan rzeczy odpowiadać. Póki co banki wspiera słoweński rząd. Na początku lipca największy słoweński bank Nova Ljubljanska Banka dostał od rządu wsparcie w wysokości 381 mln euro, wcześniej w marcu zeszłego roku otrzymał 250 mln euro. Łącznie całe finansowe wsparcie dla NLB wyniosło 1 mld euro. Państwo ma 64% udziałów w NLB. Podobne problemy mają dwa kolejne co do wielkości banki (w których również udziałowcem jest państwo) Nova KBM i Abanka Vipa. Jeszcze w tym roku mogą zostać zasilone kwotą 150 mln. euro.
Kto jest winien tej sytuacji? Oczywiście, jak to w takich sytuacjach bywa, „winni są wszyscy tylko nie my”. Były prezes NLB twierdzi, że należące do rządu banki udzielały złych kredytów osobom z politycznymi koneksjami. Towarzyszyły ponoć temu procederowi silne naciski, że kredyt musi być udzielony. Obecne kierownictwo banku oczywiście zaprzecza tym zarzutom. W każdym razie sytuacja staje się napięta, a niepokój potęguje dodatkowo fakt, że rząd Słowenii jest już blisko wystąpienia o międzynarodową pomoc. Wstrzymano też sprzedaż 5-letnich obligacji w związku z ich rosnącą rentownością.
Niewesoło jest również na Słowacji. Lewicowy premier tego landu UE oznajmił właśnie w parlamencie, że jeśli nie zostanie wprowadzony radykalny program oszczędnościowy, wówczas Słowację czekać może katastrofa. „Nie przesadzam ani o jeden cent… Przed wszystkimi stoją trzy zadania: po pierwsze – dotrzymanie umów międzynarodowych przy jednoczesnym skonsolidowanym budżecie, tak aby jego deficyt był niższy od 3. procent w roku 2013” – oświadczył w parlamencie premier Fico. Za katastrofalny stan budżetu obwinił oczywiście poprzednią ekipę rządzącą, sobie nie mając nic do zarzucenia.
Tak oto kolejne kostki domina w układance pt.: wspólna waluta, zaczynają się sypać. Zważywszy na informację jakie docierają z Niemiec, iż w drugiej połowie tego roku tamtejsza gospodarka może się znaleźć w recesji, nietrudno się domyśleć jaki będzie finał tej zabawy w zjednoczoną Europę. Ale też wiele faktów wskazuje na to, że przyjdzie nam się jeszcze w tym eurokołchozie trochę pomęczyć…
Paweł Sztąberek

1 KOMENTARZ

  1. Cały czas w dół. A Keynes wciąż wiecznie żywy…
    ekonomia24.pl/artykul/706205,921062-Strefa-euro-pograza-sie-w-problemach.html

Comments are closed.