Mój polemista, Pan Marek Żaliński, w liście z 17 lutego 2004 roku dotyczącym rynku energetycznego w Kalifornii stwierdził: „Otóż NIE. System zawalił się w Kalifornii Z BRAKU PLANOWANIA oraz PRZY CAŁKOWITEJ DEREGULACJI (PEŁNEJ PRYWATYZACJI)”
Otóż Szanowny Panie Marku, w polemice doszliśmy do momentu, w którym jest możliwość sięgnięcia po obiektywną konkluzję – wystarczy sprawdzić i przekonać się, jak dokładnie wyglądała sytuacja na rynku energetycznym.
I kiedy tylko przyjrzy się Pan problemowi Kalifornii bliżej, przekona się Pan, że sytuacja wygląda zupełnie inaczej niż Pan to przedstawia.
Przez ostatnie kilkadziesiąt lat bardzo powstało bardzo niewiele firm zajmujących się produkcją energii. Wynika to z systemu bardzo rygorystycznego koncecjonowania rynku energetycznego. Mimo rozwoju i znacznego wzrostu popytu na energię nie pojawiły się nowe przedsiębiorstwa. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta – ponieważ państwo nie dopuściło do wolnej konkurencji rynku.
Teraz… możemy się nie zgadzać co do pewnych kwestii teoretycznych; co do tego, co jest przyczyną czego i jakie skutki przynoszą poszczególne posunięcia. Możemy o tym dyskutować i wymieniać argumenty. Ale fakt, że rynek energetyczny w Kalifornii był regulowany jest niepodważalny. Możemy używac mnóstwa określeń na tak silny etatyzm, ale z pewnością nie jest to „CAŁKOWITA DEREGULACJA” czy też „PEŁNA PRYWATYZACJA”. Żeby się o tym przekonać wystarczy sięgnąć do amerykańskiej legislacji. Ten rynek nie był wolny i taki nie jest. Obojętnie, czy rację mają socjaliści, czy wolnorynkowcy – fakt pozostaje faktem – rynek wolny nie był (tylko profesor Paul Krugman rozprowadza błedne informacje).
Poza tym prosze jeszcze dodać do tego kontrolę cen. „Kontrola cen” czyli manipulowanie przez urzędników systemem cenowym, generowanym w oparciu o swobodę umów i prawo własności. „Kontrolę cen” możemy nazywać na różne sposoby, ale na pewno nie jest to „CAŁKOWITA DEREGULACJA” czy też „PEŁNA PRYWATYZACJA”.
Co do tych kontroli zostały one tylko usunięte w kilku miejscach (San Diego, Orange), ale nie całym stanie. W wyniku takich operacji dochodzi do kolejnych perwersji cenowych, ponieważ prawdziwa deregulacja musiałaby oznaczać uwolnienie cen w całym stanie (nie zaś w bardzo ograniczonym zakresie), a także leseferyzm czyli zezwolenie na działalność konkurencji (polecam na ten temat dobry artykuł profesora Reismana www.mises.org/freemarket_detail.asp?control=347&sortorder=articledate )
Także, Panie Marku, niestety sytuacja jest odwrotna niż to Pan przedstawił. Kalifornia jest przeregulowana jeśli chodzi o rynek energetyczny. Na rynku tym wystąpił niedobór. A niedobór, czego uczą się studenci już na pierwszym roku ekonomii, jest skutkiem kontroli cenowej i ograniczania konkurencji. Na wolnym rynku nie ma niedoborów i nie ma nadwyżek. Wszystko jest regulowane przez wolny mechanizm cenowy czyli preferencje właścicieli.
Proponuję także, aby nie przywiązywał Pan uwagi do tego, co prezentują takie osoby jak profesor Sachs, profesor Balcerowicz, George Soros itd. Są to wszystko osoby, które przez całe życie propagowały i propagują systemy etatystyczne, na których wąska elita biznesu i władzy zarabia pieniądze kosztem konsumentów i ogółu społeczeństwa.
Tzw. „Plan Balcerowicza” nie był wolnorynkowy – był typowym programem keynesistowsko-etatystycznym.
Mateusz Machaj
(8 marca 2004)