Centralne planowanie wraca w wielkim stylu, choć kuchennymi drzwiami. Do „europejskich” wzorców typu „limity produkcyjne” (i kary za ich przekroczenie), jak zwykle „by żyło się lepiej”, wprowadzone zostały urzędowe ceny leków i marże na leki refundowane ze środków publicznych. Co ciekawe UOKiK stwierdził, iż takie rozwiązanie przeczy zasadom konkurencji. Czyżby refundowanie nie przeczyło? Czy heca z iwabradyną, która po wykreśleniu z listy leków refundowanych staniała trzykrotnie naprawdę nie wywoływała żadnej refleksji?
Kolejna odsłona – minister rządu, który nie tylko zanim zaczął rządzić obiecywał „tanie państwo” i redukcję biurokracji poucza, że biurokracja i skomplikowane procedury rozwijają Polskę. Aż się przypomina Jerzy Urban i jego słynne „rząd sam się wyżywi”.
Można by oczywiście mnożyć przykłady, gdzie biurokracja i skomplikowane procedury wydatnie hamują rozwój gospodarczy i niszczą przedsiębiorczość, przytaczać alarmujące artykuły ile to przedsiębiorstw zbankrutuje itd., ale przypomina to strzyżenie świni – dużo wrzasku a pożytek żaden. Tym bardziej, że minister Elżbieta Bieńkowska źródeł owego rozwoju upatruje w „rozliczaniu środków unijnych”. I znów centralne planowanie – to wszechwiedzący urzędnik decyduje kto i na jaką formę działalności dostanie fundusze i czy nie będzie ich musiał zwracać.
Ale wszystko to pikuś. Cały kraj od pewnego czasu żyje jedynie kwestią „czy zdążymy z przygotowaniami na Euro 2012”? Stadiony – w proszku, autostrady – w proszku… tragedia i kompromitacja wiszą na włosku. A premier Tusk D. stalowym głosem z marsem na czole i zatwardzonym spojrzeniem deklaruje, że bierze za wszystko odpowiedzialność i będzie dobrze. Wyrobimy się na przekór wszystkiemu, a zwłaszcza Kaczorowi.
I tu akurat mu wierzę. Przynajmniej w kwestii tego, że zdążymy. Tak się składa, że wiem, iż oprócz projektu architektonicznego, budowlanego, zagospodarowania zieleni, instalacji, obliczeń konstrukcyjnych, zestawień materiałów czy opisu technicznego istnieje coś takiego, jak Katalog Nakładów Rzeczowych. W nim podane są dokładnie orientacyjne dane dotyczące ilości potrzebnych materiałów oraz czasu potrzebnego na wykonanie konkretnych prac. I zawsze projektant zostawia sobie pewien margines czasu na konieczne poprawki. Rok to bardzo dużo – wszystko zależy od zastosowanych technologii, sprzętu, kwalifikacji i liczebności załogi. To zaś zależy od środków finansowych inwestora. W tym przypadku jest to państwo, które w razie potrzeby podwyższy podatki, wykorzysta FCL IMF (elastyczną linię kredytową MFW), albo zadłuży podatników w inny skomplikowany sposób. No i, czego absolutnie media nie wyłapały, jest coś takiego jak nadzór autorski, inwestorski i wykonawczy, który czuwa, aby projekt został zrealizowany zgodnie z założeniami.
Ale ludek się tym podnieca i nie zauważa, jak zza mgły u drzwi kuchennych zakrada się stary wampir centralnego planowania. Tusk D. może spokojnie brać za wszystko odpowiedzialność, nawet materialną. Kilka miesięcy nerwówki, a potem „nieoczekiwany sukces naszej beznadziejnej sprawy” – zdążyliśmy i mamy nowego bohatera narodowego, który uratował nas przed kompromitacją.
Foto: frizona.pl
Michał Nawrocki
Stan przygotowan do EURO 2012 panie Michale jest b.dobry. To akurat wiem z pierwszej reki. Temat autostrad to kwestia zastepcza. Ich ewentualny brak doskwiera obywatelom PRL-bis ale nie ma nic wspolnego z turniejem EURO 2012. Przygotowaniami do imprezy kieruje UEFA a nie pzpn czy ktokolwiek inny. 70 % tych, ktorzy przybeda na EURO 2012 do PRL-2 przyleci samolotami lub zostanie przewieziona koleja i autobusami. Autostrady dla sprawnego przejecia gosci nie sa naprawde specjalnie potrzebne. Co do stadionow to one musza byc gotowe na finaly w czerwcu 2012 a nie dzisiaj. To ze sa rozne problemy to spr. normalna. Prosze sie zapoznac z konstrukcja takiego stadionu – to nieslychanie skomplikowana materia i tylko laik mysli, ze poza kupa betonu nic tam nie ma. Za rok beda wszystkie gotowe i sprawne. Z ich budowa sam pzpn nie ma nic wspolnego. A zbiera ciegi. Prosze nie wierzyc w halasliwa propagande mass mediow bo one w ten sposob nabijaja sobie kase. Inna sprawa, ze ludzie odp. w PRL bis za PR pochowali sie i nie chca powiedziec obywatelom prawdy.
Panie Marko przecież to samo napisał pan Michał.
…i ja się pod tym podpisuję. Na pewno zdążą. Jeszcze pokażą Tuska jak zapieprza z łopatą na stadionie, może nawet jakieś akcje w stylu „czyn społeczny” wymyślą… „Polacy masowo pomagają przy budowie stadionów na Euro 2012. Czasu zostało niewiele, ale przecież Polacy to naród pracowity i odpowiedzialny. Jeśli nie my to kto, jeśli nie teraz to kiedy?…”. Czy słyszycie już Państwo uszami wyobraźni głos lektora Polskiej Kroniki Filmowej z czasów PRL?
Panie Michale centralne planowanie to było w dziedzinie refundacji leków
od 2001 roku.
Wówczas to centralnie zaplanowano, że dostęp do „konfitur refundacyjnych”
będą mieli tylko i wyłącznie przyjaciele królika (czytaj wielkie sieci
aptek) a plankton apteczny wymrze.
I plankton wymiera na potęgę. Do czasu wejścia w życie tej krytykowanej
przez Pana ustawy refundacyjnej (tzn do 1.01.2012 roku)
żadna mała apteka się nie ostanie.
Powód:
brakowało wolnego rynku i NADAL brakuje!
Podobnie do Pana wypowiadał się w „Uważam RZE” Rafał A. Ziemkiewicz
„Leczenie kapitalizmu socjalizmem”
http://www.informacje.farmacja.pl/rec-act-wiecej-id-11794.html
podczas gdy uczciwiej by było napisać „NIEUDOLNE uzdrawianie socjalizmu
socjalizmem”!
Piotr Korzeniowski
P.S. Przepraszam, że wrzucam komentarz za pośrednictwem p. Pawła, ale chyba coś nawala na www, bo nie wchodzą komentarze
Comments are closed.