Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem. Ten znany cytat z filmu „Rejs” pokazuje, jakie mamy często podejście do świata kultury. To samo mogą powiedzieć hazardziści, którzy w kasynach wybierają te same gry typu jednoręki bandyta w kasynach online pl. W przypadku kinematografii mamy do czynienia z czymś, co z języka angielskiego określa się mianem remake. Są to nowe wersje starych filmów. Które zatem z nich są najlepsze i czy to dobra droga dla kina?
Ocean’s Eleven
„Ocean’s Eleven” to film z 1960 roku, w którym zagrali między innymi Frank Sinatra oraz Dean Martin. Być może w owym czasie był to kinowy hit, lecz dziś mało kto pamięta o tym dziele. Większość osób bowiem kojarzy film Ocean’s Eleven: Ryzykowna gra z końca 2001 roku. Bazuje on na pierwowzorze, lecz dostosowany został do współczesnych czasów. W obsadzie są takie gwiazdy jak George Clooney, Brad Pitt, Matt Damon, Don Cheadle, Casey Affleck, Andy García, Julia Roberts. Film okazał się na tyle dobry i sporym sukcesem, że powstała cała trylogia oraz spin off z kobiecym motywem Ocean’s 8.
Infiltracja
„Infiltracja” z 2006 roku to przykład przeniesienia na amerykański rynek kina azjatyckiego. Oryginał Infernal Affairs z 2002 roku jak i remake opowiada o walce policji z mafią. Jeden z policjantów przenika do mafii, zaś jeden z członków grupy przestępczej do struktur policyjnych. Zaczynają zatem toczyć pojedynek o wygraną. Film otrzymał między innymi 4 Oscary, w tym za najlepszy film oraz reżyserię. W dziele Martina Scorsese zagrali między innymi Leonardo DiCaprio oraz Matt Damon.
Siedmiu Wspaniałych
„Siedmiu wspaniałych” z 1960 roku to jedna z klasyki kina. Opowiada on historię siedmiu rewolwerowców, którzy zostają wynajęci przez mieszkańców wioski do obrony przed bandziorami. W filmie zagrały takie gwiazdy jak Yul Brynner, Steve McQueen, Charles Bronson, Robert Vaughan czy James Coburn. Dziś wiele osób nie wie, że jest to remake Siedmiu samurajów Akiry Kurosawy z 1954 roku. W 2016 roku powstał remake „Siedmiu wspaniałych”, lecz nie jest to już dzieło najwyższych lotów.
A Star Is Born
„Narodziny gwiazdy” z 2018 roku z Lady Gagą i Bradleyem Cooperem to jeden z największych hitów 2018 roku. Film o podupadającej gwieździe, która spotyka na swej drodze utalentowaną piosenkarkę zdobył uznanie widzów i krytyków. A Star Is Born to jednak bardzo ciekawy przypadek w amerykańskim kinie. Pierwsze bowiem „A Star Is Born” powstało w 1937 roku. Następnie mieliśmy remake w 1954 roku z Judy Garland, a potem w 1976 roku z Barbarą Streisand oraz Krisem Kristoffersonem. Zapewne za kilkanaście lat doczekamy się kolejnej wersji.
Inne ciekawe przykłady
Oczywiście filmów, które są nowymi wersjami klasyków bądź też nieanglojęzycznych produkcji mamy całą masę. W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat mogliśmy podziwiać takie filmy jak „Coś”, „Gorączka”, „Inwazja porywaczy ciał”, „Dzień żywych trupów”, „Scarface”, „Mucha”, „Bram Stoker’s Dracula”, „Dredd”. Część z nich to całkiem udane odświeżone wersje, a część zdaniem niektórych – profanacja.
To jak jest z tymi nowymi wersjami?
Z pewnością nowe wersje filmów muszą mieć na siebie dobry pomysł oraz uzdolnionego reżysera czy producenta. Jesteśmy w stanie zrozumieć to, kiedy remakiem staje się produkcja nawiązująca do mniej znanych filmów sprzed lat. Gorzej jednak, kiedy filmowcy biorą na warsztat kinowe hity i próbują zarobić jedynie na samej marce.
Idealnym przykładem może być niedawny „Hellboy”, który okazał się tak złym filmem w porównaniu do dzieła del Toro. Z pewnością wielu fanów kina chciałoby zapomnieć o takich dziełach jak: „Red Dawn” z 2012, „The Day the Earth Stood Still” z 2008, „Ghostbusters” z 2016, „Ben Hur” z 2016, „King Kong” z 1976, „Planeta Małp” z 2001 czy „Carrie” z 2013.
(Materiał zewnętrzny)