W świecie generatywnej nierzeczywistości najbardziej niezawodnymi przewodnikami są logika i intuicja. Boty mogą mamić ludzkie zmysły nieskończoną nawałą spreparowanych obrazków, sfabrykowanych dźwięków i fałszywych filmów, jak również podkopywać ludzkie doświadczenie nieskończoną hurmą nieweryfikowalnych informacji, ale nigdy nie są w stanie zasymulować logicznego argumentu, bo symulacja argumentu to z definicji nie argument, tylko sofizmat. Stąd kluczowa jest w tym kontekście klasyczna dyscyplina odróżniania poprawnej argumentacji od jej sofistycznych namiastek.
Niemniej logicznie poprawny argument służy rzetelnemu opisowi rzeczywistości tylko w takim stopniu, w jakim wyrasta z prawdziwych przesłanek. Te zaś – w tych wszystkich niezliczonych przypadkach, w których nie dysponujemy stosowną wiedzą o naturze samooczywistej bądź doświadczalnej – można zidentyfikować wyłącznie na bazie dobrze wyćwiczonej intuicji. Jeśli więc w wyniku uczciwej i pogłębionej konsultacji z własnym rozumem, sumieniem, poczuciem dobrego smaku i zmysłem duchowego porządku dane zjawisko wyda się komuś podszyte zasadniczym absurdem, groteską, szyderstwem, natarczywością, tandetą czy toporną umizgliwością, wówczas taki ktoś ma wszelkie prawo założyć, że może mieć do czynienia z generatywną fałszywką, choćby nawet na jej fundamencie była zbudowana logicznie misterna konstrukcja.
Innymi słowy, w świecie maszynowo produkowanych informacyjnych kociokwików i zmysłowych omamów pozostaje trzymać się ze szczególną konsekwencją zarówno nakazów rozumu, jak i podpowiedzi ducha. Wtedy nierzeczywistość – niezależnie od mnogości swoich odmian, warstw i powabów – nigdy nie zdoła przywieść danej osoby do zabójczego przekonania, że prawda jest swoim przeciwieństwem, ani też do samobójczego przekonania, że jest ona kwestią umowną, nieskończenie subiektywną czy nieistniejącą.
Jakub Bożydar Wiśniewski