W ostatnich dniach obserwujemy za naszą wschodnią granicą wzbieranie fali protestów przeciwko dekretowi prezydenta Białorusi o tzw. „opodatkowaniu nierobów”. Pod pretekstem sprzeciwu wobec nowego prawa, demonstranci nawołują do zmiany charakteru porządku politycznego na Białorusi, a finalnie – do zmiany kierownictwa państwowego.
Obóz Narodowo-Radykalny przypomina, że rolą państwa polskiego nie jest spełnianie potrzeb obywateli państw trzecich – z wyjątkiem sytuacji, w których mowa jest o osobach utożsamiających się z polskością. Z tym większym dystansem należy patrzeć na wszelkie próby tzw. kolorowych rewolucji i „majdanów”, których scenariusze pisane są na ogół w tych samych stolicach, a które realizowane są zwykle pod podobnym pretekstem tzw. demokratyzacji i wprowadzania praw człowieka.
Doświadczenie naszego innego wschodniego sąsiada – Ukrainy, uczy, iż tego typu operacje skazują obywateli danego państwa na głód, nędzę i śmierć. Ma to miejsce nawet wtedy, gdy kolejna krwawa rewolucja dokonywana jest pod pretekstem realizacji interesów narodowych i państwowych, bądź też tzw. „europejskiego wyboru”. To właśnie dlatego Ukraińcy, nie mogąc wypracować dobrobytu we własnym kraju, emigrują za pracą do Polski, Rosji i innych krajów europejskich. W ten sposób pozbawia się pośrednio całe narody jednego z podstawowych praw – do życia we własnej ojczyźnie. Sytuacja ta wymaga współczucia bez względu na bardzo krytyczny stosunek do polityki historycznej prowadzonej przez władze w Kijowie. Z kolei sprzeciw Obozu Narodowo-Radykalnego wobec masowej imigracji ukraińskiej do Polski ma przede wszystkim wymiar oporu wobec polityki wywoływania konfliktów wewnętrznych, które są na rękę jedynie wielkim międzynarodowym korporacjom, globalistom i liberałom, a nie poszczególnym narodom.
Podkreślamy, że Obóz Narodowo-Radykalny nie jest stroną krajowego sporu między ukrainofilami a ukrainofobami. Ocena zgubnych skutków „Rewolucji Godności” nie ma też nic wspólnego z kultem zbrodniarzy lansowanym przez obecne ukraińskie władze.
Jednak to właśnie polityka historyczna podzieliła społeczeństwo ukraińskie. W Donbasie czy na Krymie wzorce lansowane przez władze w Kijowie okazały się nie do zaakceptowania przez miejscową ludność, której większość stanowili etniczni Rosjanie bądź ludzie z Rosją sympatyzujący. Dzięki temu Federacja Rosyjska mogła skorzystać z odwiecznego przywileju mocarstw – do interpretowania tzw. prawa międzynarodowego wedle własnego uznania, co doprowadziło do zajęcia Półwyspu Krymskiego. Pretekstu dostarczył zbrojny zamach stanu w Kijowie, którego beneficjentem jest wyłącznie rządząca tym krajem oligarchia. Dość dodać, że część jej przedstawicieli prowadzi interesy w Rosji, z którą jakoby państwo ukraińskie jest w stanie wojny.
O ile jednak polityka obozu okrągłostołowego rekrutującego się z duopolu PO-PiS zawsze była bezkrytycznie i konsekwentnie pro-ukraińska, o tyle odwilż na linii Warszawa-Mińsk nastąpiła dopiero niedawno. Jednak ostatnie sygnały o zamiarze zaangażowania się w wewnętrzny konflikt na Białorusi między władzą a demonstrantami przez Warszawę muszą niepokoić. Należy przypominać, że rolą Rzeczypospolitej nie jest szerzenie ani praw człowieka, ani tym bardziej demokracji liberalnej.
Politykę Polski wobec Białorusi mogłaby oddawać sinusoida, gdyż politykę tę charakteryzują skrajności. Niedługo po odwilży, następuje szereg potępieńczych oświadczeń wysokich polskich urzędników, mimo że reżim panujący na Białorusi nie zmienił od tamtej pory miejscowych reguł gry politycznej. Zamiast taktownie milczeć, gdy reżim usiłuje zapobiec scenariuszowi ukraińskiemu na Białorusi, politycy PO-PiS-u dają upust swojemu przywiązaniu do praw człowieka i liberalnej demokracji.
Całokształt tych działań świadczy bardzo źle o polskiej dyplomacji. Brak jest jakiejkolwiek całościowej i dalekosiężnej wizji ładu panującego w naszym regionie Europy. Rekrutujące się z lewicowego Komitetu Obrony Robotników post-solidarnościowe elity tkwią w oparach mesjanizmu i prometeizmu, tyleż romantycznego politycznie, co nieodpowiedzialnego i dającego tragiczne skutki.
Jednocześnie skrajnie negatywnie należy ocenić zachowawczość władz Rzeczypospolitej wobec stawiania kwestii takich jak odbudowa szkolnictwa polskiego na Białorusi w stosunkach z Mińskiem. Zarówno odwilż z Białorusią, jak i nagły zwrot w stronę gwałtownej jej krytyki, nie są podejmowane z myślą o naszych rodakach na Kresach. Kompletne bankructwo ideologii prometejskiej, sprowadzającej się do uczestnictwa we wszelkich awanturach politycznych na Wschodzie z jednej, a zupełnym lekceważeniem kresowych Polaków z drugiej strony, jest faktem.
Obóz Narodowo-Radykalny wzywa wszystkie siły polityczne, na czele z opcją rządzącą, by nie wikłały narodu polskiego w realizację mesjanistycznych mrzonek na Wschodzie i zajęły się tym, do czego zostały powołane – do realizacji polskiego interesu narodowego.
Kierownik Główny Obozu Narodowo-Radykalnego
Aleksander Krejckant
Foto.: pixabay.com