Totalitaryzm hipochondryczny był jedynie pierwszym epizodem w psychologicznym rytuale pt. kontrolowana globalna implozja społeczno-gospodarcza. Teraz należy oczekiwać, że im częściej pojawiać się będą coraz dotkliwsze przejawy owej implozji (niezatrzymujące się ceny, pustoszejące półki sklepowe, przerwy w dostawach prądu itp.), tym bardziej szyderczo jej autorzy będą stręczyć masom litanię coraz bardziej absurdalnych wymówek mających tłumaczyć ów stan rzeczy, począwszy od „agresji pana P.”, poprzez „zmiany klimatyczne”, aż po „nadmierny popyt konsumentów uwolnionych od obostrzeń sanitarnych”. W im większym zaś stopniu owe wymówki zostaną choćby biernie przyjęte przez masy, w tym większym stopniu globalni wichrzyciele osiągną swój cel, jakim jest czerpanie perwersyjnej satysfakcji z bezkarnego ogłupiania i demoralizowania jak największej liczby zwykłych ludzi.
Co zatem trzeba czynić w obliczu takiego rozwoju wydarzeń, żeby nie dostarczyć podobnym indywiduom ani krzty rzeczonej satysfakcji? Po pierwsze należy albo całkowicie wyciszyć tzw. przekaz medialny, albo świadomie traktować go jako studium bezustannego słowotoku siermiężnych kłamstw i bałamuctw. Po drugie zaś należy – w takiej mierze, w jakiej jest to możliwe – zabezpieczać dobrobyt swój i swojego najbliższego otoczenia na bazie maksymalnie oddolnej, spontanicznej i niezależnej przedsiębiorczości i samopomocy. Przede wszystkim natomiast trzeba to czynić bez pytania o zgodę tych pasożytniczych czynników, które – niezależnie od szczebla kompetencji – są odpowiedzialne za konieczność podejmowania podobnych działań.
Tylko wówczas nie tylko pozbawi się ich wszelkiej satysfakcji, ale też, demonstrując intelektualną trzeźwość i moralną odwagę, uczyni się ich całkowicie niezdolnymi do odebrania człowiekowi tego, co stanowi o jego najgłębszej wartości nawet w najbardziej niesprzyjających okolicznościach. Jedynie wtedy zwycięstwo ludzi dobrej woli będzie równie pełne, co porażka wrogich im sił.
Jakub Bożydar Wiśniewski