Pozwalam sobie przeslac kilka uwag odnośnie tekstu Bank Centralny, currency board i wolny rynek autorstwa Pana Mateusza Machaja.
Zastanawia mnie łatwość, z jaką Pan Machaj konstatuje „Pieniądz pełni funkcje pieniężne i jego ilość nie ma znaczenia”. Wypadałoby przypomnieć, że cała dyskusja zapoczątkowana przez Hume’a (a może innych, by wymienić Petty’ego i Bodina), a kontynuowana przez Friedmana czy Lucasa, dotyczyła NIEOCZEKIWANYCH i OCZEKIWANYCH zmian podaży pieniądza. Z tonu wypowiedzi wnioskuję, iż autor jest wytrawnym znawcą nowoczesnej ekonomii, dlatego też winien jest potencjalnym czytelnikom wyjaśnienie szczegółowe zasady funkcjonowania ilościowej teorii pieniądza.
Należałoby też zapytać Pana Machaja jak podchodzi do problemu wzrostu niepewności cenowej (bądź inflacyjnej). Wzrost podaży pieniądza zamieniający się we wzrost cen wywołać może bardzo wysoką inflację, a co się z tym wiąże wzrost jej zmienności (wariancji). Wszystko to bardzo utrudnia podejmowanie optymalnych decyzji związanych z prowadzeniem firmy, które przecież oparte są na prognozowaniu poziomu (lub przyrostów) cen. Beztroskie stwierdzenie braku związku między podażą pieniądza a poziomem realnej aktywności gospodarczej stawia każdego, kto do takich wniosków dochodzi, w jednym szeregu z wywrotowcami pokroju panów (prezesa) Kalinowskiego czy Leppera.
Niezrozumiały jest dla mnie zwrot „twardzi wolnorynkowcy”. Czy zwrot ten obejmuje np. Roberta Lucasa? A jeśli tak, to w którym ze swoich artykułów wyraził taką opinię? Intrygujące też jest stwierdzenie Autora odnoszące się do skupowania przez bank centralny (także NBP) rządowych papierów dłużnych.
Może Autor przytoczy kilka konkretów na poparcie tej tezy?
Najbardziej żenujące są jednak ataki na Jamesa Tobina. Radziłbym na nowo sięgnąć po kilka podstawowych artykułów autorstwa tego najwybitniejszego amerykańskiego keynesisty. Proponowałbym przestudiować choćby tzw. efekt Tobina, czy motywy popytu na pieniądz. Dopiero po zadaniu sobie trudu przeczytania i ZROZUMIENIA prac Tobina można próbować oceniać dorobek tego, zmarłego w zeszłym roku, najwybitniejszego adwersarza Miltona Friedmana. Nota bene, prace Tobina prezentują coraz popularniejszy nurt wśród keynesistów podważający mianowicie sztywności nominalne i realne, a więc prezentujący wizję rynku zbieżną do wizji liberalnej. O tym jednak czytelnik nie dowie się z opracowania Pana Machaja. Proponuję Autorowi, by zajął się na łamach „Strony Prokapitalistycznej” polemiką z poglądami nowych keyensistów (ze J. Stiglitzem na czele).
Podsumowując radzę zastanowić się nad zagadnieniem endogeniczności pieniądza w małej gospodarce otwartej, jaką jest Polska. Radzę też zacząć dogłębnie analizować swoją wypowiedź przed udostępnieniem jej „Stronie Prokapitalistycznej” – dość mam tłumaczenia skażonej postkeynesizmem młodzieży, że liberalizm nie jest synonimem braku wiedzy o otaczających naukowca warunkach.
Jacek Wallusch
(24 marca 2003)