Ruch Autonomii Śląska ma swoich popleczników w Niemczech. Takim wsparciem RAŚ jest strona internetowa: http://www.silesia-schlesien.com. Z jednej strony artykuły prezentowane na tejże stronie są bardzo inteligentnymi wskazówkami dla aktywistów RAŚ w jaki sposób mają dążyć do autonomii, wykorzystując przepisy unijne, jednak z drugiej strony warto z tych „porad” wydobyć kamuflowane przez nasze elity władzy po 1989 roku działania zmierzające do ponownego rozbioru Polski.



Zacznę od „rad” niejakiego dr Lecha M. Nijakowskiego (dla mnie nomen omen!): Dr Lech M. Nijakowski –„ Polacy rozgrzeszają Polaków ”: „Działalność Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa poczyniła wiele szkód. Narzuciła ona heroiczną wizję udziału Polaków w II wojnie światowej i sabotowała inicjatywy mniejszości narodowych. II wojna światowa oraz późniejsze wysiedlenia, przesiedlenia i migracje zamieniły wielokulturową II Rzeczpospolitą, gdzie mniejszości narodowe i etniczne stanowiły 1/3 populacji, w kraj prawie homogeniczny narodowo. [….] Wedle danych Narodowego Spisu Powszechnego Ludności i Mieszkań z 2002 roku tylko 1,2% respondentów zadeklarowała narodowość niepolską. W przypadku kolejnych 2% nie udało się ustalić narodowości. 96,7% badanych określiło swoją narodowość jako polską. [….] Tworzeniu nowych podstaw prawnych i ustrojowych III Rzeczpospolitej towarzyszyły starania o zapewnienie praw i wolności grupom, które stanowią mniejszość społeczeństwa. [….]Polska podpisała szereg umów dwustronnych z sąsiadami, zawierających klauzule dotyczące mniejszości narodowych, a także ratyfikowała Konwencję ramową Rady Europy o ochronie mniejszości narodowych. Te ogólne ramy trzeba było jednak wypełnić treścią. Miała temu służyć ustawa o mniejszościach narodowych i etnicznych. Prace nad nią trwały kilkanaście lat. Była systematycznie blokowana. Środowiska prawicowe traktowały ją jako zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa. Nawet jej gorący adwokat – Jacek Kuroń – nie był w stanie nakłonić posłów do uchwalenia ustawy. Stopniowo jednak postawy ludności ulegały zmianie. [….]
Wielcy nieobecni
Przede wszystkim zauważmy, że państwo polskie uznaje oficjalnie 9 mniejszości narodowych, czyli takich, które mają „zagraniczną ojczyznę” (białoruską, czeską, litewską, niemiecką, ormiańską, rosyjską, słowacką, ukraińską, żydowską) i 4 mniejszości etniczne (karaimską, łemkowską, romską, tatarską). Ponadto państwo chroni język regionalny kaszubski. Kaszubi nie są zatem w świetle prawa mniejszością, ale korzystają z części praw zapisanych w ustawie jako obywatele polscy posługujący się językiem kaszubskim. […]Mimo zgłaszanych postulatów także Ślązacy nie zostali uznani za mniejszość etniczną, gdyż ustawodawca potraktował ich jako grupę etniczną współtworzącą naród polski, podobnie jak Górale Podhalańscy czy Wielkopolanie. Decyzja ta do dziś budzi emocje, zwłaszcza wśród członków i sympatyków Ruchu Autonomii Śląska.
O ile decyzja o pozostawieniu Ślązaków poza ustawą wydawała się racjonalna przy jej tworzeniu, to dziś, wobec przemian społecznych i ożywienia różnych środowisk chcących kultywować śląską tożsamość, wymaga ponownego przemyślenia. Optymalne wydaje się uznanie mowy Ślązaków – po standaryzacji, czyli ujednoliceniu zasad pisowni, słownictwa itd. – za język regionalny, podobnie jak to jest w przypadku Kaszubów. Obie grupy są bowiem pod wieloma względami do siebie podobne. Postrzegają się jako różne od innych mieszkańców Polski, a zarazem nie uznają za odrębną narodowość czy mniejszość etniczną. Wielu z ich członków określa się jako Ślązacy-Polacy czy też Polacy-Kaszubi.
Reakcja na postulaty środowisk śląskich, formułowanych także przez posłów (zwłaszcza Kazimierza Kutza) ze strony administracji rządowej, przede wszystkim MSWiA, wydaje się jednak niewłaściwa. Dominują emocje i nacjonalistyczne argumenty”…
Zacytowałem tak znaczne fragmenty tego artykułu, aby uświadomić jak bardzo nasze rządy po 1989 roku ulegały presji UE w zmianie prawodawstwa na korzyść marginalnych mniejszości, ale również  po to, abyśmy sobie zdawali sprawę, że nasz kraj już ktoś podzielił na 9 mniejszości narodowych!Niektóre z tych mniejszości już mają w Rzeczypospolitej większe przywileje niż rdzenni Polacy, gdyż Niemcy na przykład mają zapewnione przedstawicielstwo w Sejmie RP bez konieczności uzyskania 5% progu wyborczego!
RAŚ teraz chce aby premier Tusk (Kaszub) dał Ślązakom status mniejszości etnicznej, a ich poplecznicy z różnych partii (niestety również pani Nowak z PiS) torują drogę do tego statusu poprzez dążenie do uznania gwary śląskiej jako języka regionalnego. Nie muszę dodawać, że w Brukseli i Strasburgu pracuje potężne lobby niemieckie, które …”walczy o prawa autonomii dla Oberschlesier”.
Znaczącym sukcesem autonomistów jest koalicja w Sejmiku Województwa Śl. jaką RAŚ utworzył z partią rządzącą P.O. i fakt, że  lider separatystów Jerzy Gorzelik jest obecnie wicemarszałkiem Woj.Śl.
Organizowane cyklicznie przez RAŚ tzw. prareferenda, mimo, że spotykają się z marginalnym zainteresowaniem na Górnym Śląsku, to w Niemczech, a także  na salonach biurokratów Brukseli, urastają propagandowo do rangi ogólnoeuropejskich sukcesów RAŚ. Temu właśnie służy między innymi strona internetowa  http://www.silesia-schlesien.com, na której artykuły są publikowane zarówno po niemiecku jak i po polsku.
Ciekawe, że mimo, iż Gorzelik twierdzi, że gwara śląska jest językiem regionalnym, to Niemcy nie potrafią pisać po śląsku z prostej przyczyny- jak już udowodnił profesor Miodek – gwara śląska jest językiem staropolskim, którego żaden German nie jest w stanie dobrze opanować.
Ciąg dalszy nastąpi…
Rajmund Pollak
Artykuł ten został wydrukowany w nr 44 (229) tygodnika  „Warszawska gazeta” z 4-10 listopada 2011r.

1 COMMENT

  1. Urodzony w Siemianowicach , w zasięgu rażenia richterskiego komina i wychowany w familokach, jak większość moich znajomych, wylądowałem w Niemczech. Z tej pozycji może bardziej widać a nawet słychać, że język śląski jest naleciałością po j.niemieckim, czeskim i polskim. Ucząc się j. niemieckiego dziwiłem się że ONI mają tyle śląskich wyrazów. Synowie „załatwili” mi dwie czeskie synowe i słyszę, że one też po śląsku. Jest to bełkot wymyślony z potrzeby porozumienia się i tworzony w zależności od rejonu. Ci z opolskiego i okolic Raciborza, a więc graniczący z CZ-zawsze tłumaczyli na dycki(po czesku) Ci bliżej Bytomia godali juzaś co wynika z prostego przekładu niemieckiego immerwieder a ci bliżej Polski chyba godali zawdy, praaawie jak zawsze. Problemy z pisaniem po śląsku wynikają z tego, że nikt nawet nie próbował, bo mało który pisaty był. Siedząc w chałupie i nie wychylając dupy na świat , może się wydawać gwarą ale sąsiedztwo Niemiec i Czech weryfikuje to pojęcie. Pyrsk!

Comments are closed.