Pan Stefan Niesiołowski z nie jednego pieca chleb jadł. Tzn. prześlizgnął się już przez kilka partii. Można by rzec – człowiek obrotowy. Ale, co trzeba przyznać, jakąś odrobinę przyzwoitości pan Niesiołowski ma, a może raczej jest to instynkt samozachowawczy, bo chyba tylko on powstrzymuje go przed tym, by zaliczyć jeszcze w swej karierze SLD, a może i KPP. Po prostu nie wypada, a poza tym byłoby to bardzo niepraktyczne i nieopłacalne. Pan Niesiołowski wie, że gdyby to zrobił, to pewnie nikt już nie uznałby tego za fakt znaczący. Bo czyż można się zajmować (tzn. czy media będą się zajmować) kimś, kto notorycznie się ślizga, to tu, to tam? A słyszałem, że pan Niesiołowski należy do tych, którzy są uzależnieni od mediów. Po prostu, gdy przez tydzień nie patrzy w obiektyw kamery, i czegoś do niej nie wyszczekuje, dostaje objawów typowych do narkotykowego głodu… Ale mniejsza z tym.
Właśnie obejrzałem audycję w TVN 24 („24 godziny”, 31 marca 2009). Wystąpił w niej m.in. pan Niesiołowski. Tym razem przyjął on rolę kadrowca na Uniwersytecie Jagiellońskim, który bierze się do wystawiania obiegówki jego pracownikowi, panu profesorowi Andrzejowi Nowakowi. Za co? Ano za to, że był promotorem pracy magisterskiej Pawła Zyzaka dotyczącej biografii Lecha Wałęsy. Przyznam, że książki p. Zyzaka nie znam, pewnie i pan Niesiołowski jej nie zna (książki pp. Cenckiewicza i Gontarczyka też – jak sam twierdził – nie znał, lecz wypowiadał się o niej tak jakby znał), jednak bolszewicko-faszystowski zapał z jakim pan Niesiołowski zabiera się do robienia czystek kadrowych na UJ-cie każe podejrzewać, że zawiera ona jednak jakieś bardzo czułe epizody z życia naszego Noblisty, z którymi warto byłoby się zapoznać. Pewnie gdyby nie pan premier domagający sie likwidacji IPN-u i gdyby nie bolszewicko-faszystowski zapał pana Niesiołowskiego i domaganie się przez niego wyrzucenia z pracy na UJ pana profesora Nowaka, książki tej bym nie zakupił. A tak… Jeszcze niedawno nikt nie wiedział, kim jest Paweł Zyzak. Dziś natomiast jest już wiadome, że to autor książki, która ma szansę stać się bestsellerem.
Jak widać, nawet ludzie z zapałem bolszewicko-faszystowskim na coś się mogą przydać.
Paweł Sztąberek
foto: http://zoonpolitikon.blox.pl/
Po obejrzeniu ostatniej pyskówki Niesiołowskiego z Bronisławem Wildsteinem, uznaję, że Niesiołowski na tytuł „pana” w moim rozumieniu nie zasługuje, natomiast z pewnością zasłużył sobie na epitet, może nie tyle „clowna politycznego” jakim delikatnie obdarzył go p. Wildstein, ale co najmniej na tytuł „błazna i nadwornego chama PO”. Szkoda patrzeć, jak człowiek z interesującą kartą z młodzieńczej przeszłości zmienia się w takie żałośnie małe coś…
Comments are closed.