Czy nazwanie kogoś łachudrą jest przejawem „mowy nienawiści”? Zależy kogo. Łachudry, łajdaki i łotry są pod specjalną ochroną, natomiast ci, którzy ośmieli by się tak ich nazywać, „podpadają automatycznie pod paragraf”. Ekipa koalicji 13 grudnia nie spocznie, póki nie wymieni miejscami przestępców, wpakowanych do więzień, na tych, którzy ich tam wsadzili. Putin takich rzezimieszków wysyła na front. Jeśli uda im się przeżyć, to wygrywają los na loterii.
W „postępowej i praworządnej” Polsce rzezimieszki wrócą po prostu do procederów sprzed odsiadki. Już „swój wymiar sprawiedliwości” znajdzie, albo nie, na to jakiś paragraf. Wystarczy przecież, że łachudrę skazał jakiś tam nieprawomyślny sędzia spoza „nadzwyczajnej kasty”. 20 tys. łotrów wypuszczonych z więzień już będzie wiedziało jak i komu się odwdzięczyć. Taka dziejowa zamiana miejsc.
A może jest to zwyczajny etap na drodze torowania nowego, globalnego systemu totalnego zniewolenia? Bądźmy czujni, na ile jest to możliwe i jeszcze nie zakazane. Wytresowanie „nowego człowieka”, czyli po prostu łachudry, nie powiedzie się bez naszego przyzwolenia. Jako ludzkość, zdaliśmy egzamin z tchórzostwa śpiewająco, dając sobie wmówić nieistniejącą pandemię. Przed nami kolejne wyzwania. Kto nie wykaże się zadowalającym poziomem głupoty i lenistwa, w tym umysłowego, nie ma czego tu szukać po roku 2030. Eutanazję ma zapewnioną na życzenie, albo i bez życzenia.
Małgorzata Todd
Autorka prowadzi swojego bloga Internetowy Kabaret