Liderzy obozu rządzącego zaproponowali „Polski Ład” – założenia programu dalszego rządzenia państwem. Masa tam szczegółów, ale warto zwrócić uwagę na rzeczy ogólniejsze. Prawie ani razu nie padły słowa o potrzebie ciężkiej pracy, oszczędzania, konkurowania, rywalizacji. Było za to 100% retoryki usprawiedliwiania wszelkich oczekiwań („aspiracji”) jako zasadnych i sugerowania, że wszystko to powinno być zrealizowane za publiczne pieniądze albo w ramach systemu dystrybucji przywilejów zbiorowych.
To jest właśnie oś ich populizmu finansowego, grania na kompleksie względem bogatszego Zachodu i zarazem różnica ideowa i kulturowa pomiędzy obozem PiS i obozem Konfederacji. My jesteśmy konserwatystami i wierzymy w pracę, konkurencję, oszczędność, własność prywatną, proste i niskie podatki, efektywne, ale ograniczone państwo. Oni są spadkobiercami tradycji PPS, socjaldemokratami, którzy wierzą w redystrybucję, rozbudowane państwo opiekuńcze, zbiorowe życie na kredyt, skomplikowany system transferów i przywilejów grupowych. Oni kuszą społeczeństwo, my mówimy trudną prawdę.
Słuchając Jarosława Kaczyńskiego i Mateusza Morawieckiego można było odnieść wrażenie, że rząd wynalazł finansowe perpetuum mobile. Wszyscy dostaną wszystko, a podatki zostaną obniżone. To niestety niemożliwe. Jeśli zapowiadane dziś pomysły będą realizowane (to jeszcze zobaczymy, z „Planu Morawieckiego” większości nie zrealizowano) to co do złotówki zapłacą za to Polacy w podwyższonych podatkach. Wzrośnie składka zdrowotna, wzrosną podatki dla ludzi prowadzących działalność gospodarczą, dla więcej zarabiających, pojawi się nowy podatek od urządzeń elektronicznych, zostaną z nami wszystkie nowe podatki wprowadzone wcześniej, a w kolejnych latach będą wchodzić nowe podatki unijne, a także będą groźnie rosnąć ceny prądu i ciepła. Takie są realia, po zdrapaniu, z tego co mówili Kaczyński i Morawiecki, grubej warstwy socjalnych i patriotycznych frazesów.
Warto zwrócić uwagę na coś jeszcze: niezdolność PiS do realizacji jakichkolwiek systemowych reform. Wprowadzenie możliwości budowy domów do 70 metrów kwadratowych bez zezwolenia nie tylko będzie dyskryminować ludzi mających coś więcej i budujących dom średniej wielkości. To przede wszystkim przyznanie się do niezdolności reformowania prawa budowlanego. Tak jest w prawie każdej branży, niestety.
Przez najbliższe dni media, a w ślad za mediami cześć obywateli, będą się emocjonować tymi zapowiedziami. Myślę że warto podchodzić do tego ze spokojem. 90% nie zostanie zrealizowane, a o te 10% które spróbują realizować dopiero stoczone zostaną polityczne walki wewnątrz rządu. Opowieści o napisanych ustawach można włożyć między bajki.
Konfederacja, jako jedyna siła merytorycznej opozycji w polskim Sejmie, będzie patrzeć rządowi na ręce w tych wszystkich sprawach i walczyć o powstrzymanie najbardziej destrukcyjnych pomysłów. Trzymajcie za nas kciuki bo widząc mentalność ludzi z rządu czeka nas ciężka batalia!
Krzysztof Bosak