Na blogu znanego popularyzatora nauki i sympatyka libertarianizmu Matta Ridleya pojawił się jakiś czas temu, ciekawy i interesujący wpis dotyczący ekonomii i medycyny.
Ridley analizuje historię medycyny i jej triumfu nad gruźlicą, chorobą, która zbierała straszne żniwa przed pojawieniem się streptomycyny. Streptomycyna to organiczny związek chemiczny odkryty w 1943 r. przez Alberta Schatza, który stał się jedynym antidotum na gruźlicę i pozwolił zahamować jej rozwój. Na marginesie warto przypomnieć, że zasługi w postaci Nagrody Nobla odebrał Selman Waksman, a nie wspomniany wyżej Schatz, co było dość krzywdzące dla prawowitego odkrywcy. Waksman był po prostu szefem projektu badawczego w którym uczestniczył Schatz.
Powszechnie uważa się, że Streptomycyna wyeliminowała gruźlicę z potencjalnych zagrożeń dla ludzkiego życia i dzisiaj jest stosowana w zasadzie tylko w odniesieniu do tej choroby. Sądzi się, że szczepienia zahamowały rozwój gruźlicy na tyle, że pozycja tej choroby uległa marginalizacji. Czy rzeczywiście eliminacja gruźlicy w świecie zachodnim to zasługa tylko i wyłącznie streptomycyny ?
Dane zgromadzone w statystykach pokazują, że nie do końca tak jest. Spadek zachorowalności wcale nie wynika z samych tylko szczepień przeciwko gruźlicy.
źródło: Wykresy Szczepień
Ridley zauważa, że śmiertelność spowodowana gruźlicą spadła niemalże o 75% już przed rokiem 1950, czyli zanim streptomycyna stała się ogólnodostępna. Szczepienia w tym zakresie nie były jedynym czynnikiem, który spowodował triumf ludzkości nad tą chorobą.
Matt Ridley przywołuje w swoim tekście postać Thomasa McKeown’a, którego tezy wygłaszane przeciwko sukcesom medycyny wywołały ostrą dyskusję i zainteresowały opinię publiczną. McKeown negował pewne osiągnięcia medycyny w walce z chorobami zakaźnymi, oczywiście nie odrzucał całego jej dorobku i chwalebnych osiągnięć, kwestionował jedynie zasługi postępu medycznego w odniesieniu do zaniku np. gruźlicy. Odrzucał argument medycyny, która uzurpowała sobie, jako jedyna, zasługi w zwalczaniu groźnych chorób zakaźnych. McKeown delikatnie zasugerował, że za tym sukcesem stoją też inne czynniki, m.in. ekonomia, a ściślej lepsze odżywianie się ludzkości i polepszenie się jakości produkcji pewnych towarów żywieniowych.
Ridley przyznaje, że gruźlica nie była tak groźna w średniowieczu kiedy społeczeństwa skupiały się w małych wioskach. Zwiększenie się populacji a co za tym idzie pojawienie się ścisku ludności dało możliwości rozwoju różnego rodzaju bakteriom i chorobom zakaźnym. Brak higieny, korzystanie z tych samych łaźni i łóżek, wszystko to powodowało, że choroby zakaźne mogły bez problemu rozprzestrzeniać się i zbierać śmiertelne żniwa. Nawet kiedy zdano sobie z tego sprawę, na nic zdało się odwrócenie tego trendu, sama higiena nie była w stanie wyeliminować rozprzestrzeniającej się zarazy, po prostu nie miała już na to wpływu.
Ridley sugeruje, że problem rozwiązał rynek mieszkaniowy, polepszenie się warunków bytowania i mieszkania ludzi w lokalach. Na tym przykładzie można doskonale zobrazować kiedy zaczął się spadek i dlaczego w pewnych momentach następował wzrost zachorowań.
Wreszcie Ridley przyznaje, że triumf nad gruźlicą można przypisać sektorowi prywatnemu, który poprawił i podniósł warunki bytowania w mieszkaniach, mimo wzrostu liczby ludności następował też wzrost ekonomiczny, który niwelował liczbę zachorowań. Poprawiając warunki mieszkaniowe takie jak czystość lokali i dbałość o wystrój spowodowały gwałtowny spadek liczby zachorowań na gruźlicę. Wychodząc poza Europę gdzie problem gruźlicy jest już znikomy, Ridley powołuje się na Indie, gdzie ostatnimi czasy obserwujemy gwałtowny wzrost gospodarczy, za którym również idzie spadek zachorowań na gruźlicę, niemalże o połowę, biorąc dane od 1900 roku. Podobna tendencja zaczyna być widoczna w Afryce i wielu innych krajach, u których obserwujemy rozwój ekonomiczny. Wzrost gospodarczy dla Ridley’a to przyczynek do pokonania chorób zakaźnych, nawet jeśli bakterie będą opierały się szczepionkom, to i tak trend ten będzie posuwał się we właściwym kierunku – w kierunku spadku zachorowań.
Na koniec w tekście, Ridley stawia odważną tezę – gruźlica już nie powróci na Zachodzie, nawet jeśli pewne przypadki zachorowań będą nieuleczalne i oporność na streptomycynę może rosnąć to obecny wzrost gospodarczy i rozwój sektora prywatnego nie pozwala na istnienie warunków, które mogłyby sprzyjać rozwojowi gruźlicy.
W 2010 roku w USA odnotowano jedynie 3,6 tys. przypadków gruźlicy na 100 tysięcy mieszkańców.
źródło: Wykresy Szczepień
Takie dane pozwalają odważniej patrzeć w przyszłość, a także potwierdzają od dawna głoszoną tezę, że jeśli pozwoli się sektorowi prywatnemu swobodnie działać i rozwijać to profity z tego czerpać będą nie tylko konkretne jednostki ale i społeczności, które będą w tym uczestniczyć. I znów znajdujemy potwierdzenie tego, że wolny rynek i rozwój przedsiębiorczości prowadzi do dobrobytu. Wbrew temu co sugerują wieszcze etatyzmu i socjalizmu, takie są przygniatające fakty.
Karol Mazur
Tekst Ridley: Matt Ridley’s Blog