Salus populi suprema lex esto – dobro Rzeczypospolitej niechaj będzie najwyższym prawem – to jedna z kilkudziesięciu sentencji jakie umieszczone zostały na gmachu Sądu Najwyższego w Warszawie. Choć pochodzi ona z innego okresu historycznego, a za jej autora uważa się starożytnego rzymskiego prawnika i filozofa Cycerona, zawarta w niej myśl ma charakter uniwersalny i ponadczasowy, zatem odnosić się może także do Polski.

Tylko zdrajca może powiedzieć, że dobro Rzeczypospolitej – dobro kraju, w którym się urodził i wychował – nie leży mu na sercu i że źle temu krajowi życzy. Tylko kompletny ignorant może oznajmić, że los Ojczyzny go nie dotyczy. Tylko człowiek o ograniczonym spojrzeniu na świat może twierdzić, że nie zależy mu na tym, aby jego ojczyzna była silna, zamożna i sprawiedliwa. Tacy ludzie się jednak zdarzają. Można jednak śmiało założyć, że stanowią oni margines i że olbrzymia większość ludzi pragnie wszystkiego, co najlepsze nie tylko dla siebie i własnej rodziny, ale i dla swego kraju i narodu.

Niestety, często mimo dobrych intencji, kierując się emocjami, a nie prawdziwą wiedzą, nie tylko nie potrafią oni usuwać zła, które trapi ich kraj i stanowi barierę na drodze do lepszego jutra i wielkości narodu, lecz, co gorsza, przyczyniają się do dalszego szerzenia się zła. Tymczasem, aby skutecznie zło zwalczać, należy je (oraz jego korzenie) najpierw wyraźnie zidentyfikować, a następnie określić, co należy czynić, jakie siły uruchomić i skąd czerpać inspirację, aby rzeczywiście nastąpiła zmiana na lepsze i kraj mógł się szybko i pomyślnie rozwijać. Zastanówmy się nad rozwiązaniem powyższej kwestii z pozycji chrześcijańskich, a więc opartych na Piśmie Świętym, a szczególnie na Dekalogu i nauczaniu Chrystusa.

UCZCIWOŚĆ POPŁACA

Ażeby Polska była w stanie skutecznie bronić się przed nieustannymi atakami ze strony sił zła przeciw moralności i bytowi narodowemu, naród polski musi być silny duchowo, moralnie i materialnie. Siłę duchową i moralną ma możność czerpać z nauczania Kościoła katolickiego, którego wyznawcami jest olbrzymia większość Polaków. Według oficjalnych statystyk, odsetek ochrzczonych w Polsce stanowi ponad 90 procent ludności. Dobrze zrozumiana i prawidłowo zastosowana nauka Kościoła ma również poważny wpływ na materialny byt społeczeństwa. Dowodzi tego fakt, że ogólnie w państwach o systemach opartych na poszanowaniu uczciwie nabytej własności prywatnej, zgodnie z Bożym przykazaniem Nie kradnij!, wśród ludzi pracowitych i uczciwych jest procentowo znacznie więcej ludzi zamożnych niż wśród leni, narkomanów i wszelkiego rodzaju cwaniaków starających się żyć na cudzy koszt.

Dlatego najlepszym sposobem pomocy ludziom żyjącym w biedzie jest przekonanie ich do potrzeby praktykowania uczciwości jako jednego z podstawowych warunków wydobycia się z biedy. Główną zaś miarą uczciwości człowieka jest jego stosunek do cudzej własności. Oszust czy cwaniak świadomie zawłaszczający coś, co do niego nie należy, jest przestępcą. Im w jakimś kraju czy społeczeństwie więcej ludzi okradających swych współobywateli, tym mniej w nim sprawiedliwości, a więcej biedy. Analogicznie ma się rzecz z systemami politycznymi nieszanującymi własności prywatnej i związanej z nią wolności materialnej człowieka, a szczególnie z systemami opartymi na marksizmie, którego jeden z podstawowych dogmatów głosi potrzebę likwidacji własności prywatnej, czyli ograbienie człowieka z jego własności. We wszystkich krajach, w których taki grabieżczy system zaistniał w praktyce, czy to w Związku Sowieckim, Wietnamie, Kambodży, Chinach, Korei Północnej, na Kubie czy ostatnio w Wenezueli, wkrótce następowała zapaść gospodarcza, a zaraz potem szerzenie się biedy i głodu (nie mówiąc już o milionach ludzi zamordowanych przy wdrażaniu i utrzymywaniu systemu).

RYBA PSUJE SIĘ OD GŁOWY, CZYLI PAŃSTWO ZŁODZIEJEM

Najgorzej jest, gdy złodziejem staje się państwo i gdy to ono okrada własnych obywateli. Takie działanie państwa poważnie ogranicza możliwości bogacenia się obywateli, a najczęściej prowadzi ich do biedy i zniewolenia. Na dalszą metę działanie takie osłabia również samo państwo, bo silne i zamożne może być ono jedynie dzięki zamożności swych obywateli. Jeśli więc chcemy silnej Polski, musimy chcieć uczciwego systemu politycznego. Musimy chcieć państwa, w którym prawa stanowione nie będą stać w kolizji z poszanowaniem naturalnego prawa człowieka do własności prywatnej (będącej warunkiem jego wolności materialnej).

Dla katolika winno to być jasne: gdy łamie przykazanie: Nie pożądaj niczego, co należy do bliźniego! albo gdy łamie przykazanie: Nie kradnij! – grzeszy, wyrządzając krzywdę i sobie, i bliźniemu. Gdy zaś na różne sposoby i w różnych formach czyni to państwo, głównie poprzez prawa stanowione, to takie niemoralne prawa w rzeczywistości stanowią bezprawie, któremu chrześcijanin powinien się sprzeciwiać, aby samemu nie grzeszyć zgodą na wyrządzanie społeczeństwu krzywd wielokrotnie większych niż w wypadku indywidualnej kradzieży.

Grabież i kradzież popełniana w różnych formach przez państwo – a mówiąc bardziej konkretnie – przez polityków, ustawodawców i cały rozdęty aparat biurokratyczny, zwłaszcza dokonywana „w majestacie prawa (stanowionego)” jest główną przyczyną, jeśli nie samą istotą niemal wszystkich poważnych problemów i kryzysów gospodarczych powodujących bezrobocie, biedę i ludzką niedolę. Jednocześnie kradzież ta zapobiega pomyślnemu rozwojowi gospodarki narodowej, która jest podstawą bogactwa i siły państwa oraz jego obronności i bezpieczeństwa.

KRADZIEŻ OSWOJONA – ZWYCIĘSTWO MARKSIZMU

Państwo jako instytucja dysponująca aparatem przymusu ma dwie możliwości: może ten aparat wykorzystywać do obrony życia, własności i wolności swoich obywateli, ale też może go wykorzystywać w mniej zbożnym celu – do ich ograbiania i ciemiężenia.

Częste występowanie zjawisk kradzieży, głównie ze strony państwa i jego aparatu, prowadzi do takiego upowszechnienia tej patologii, że ludzie (nie wyłączając, niestety, olbrzymiej większości chrześcijan), zaczynają ją uważać za coś tak normalnego, że w końcu przestają ją dostrzegać. Oto niewątpliwa „zasługa” marksistów i innych sił wrogich chrześcijaństwu, którym udało się przekonać szerokie rzesze, że w imię hasła o potrzebie realizacji zasad „sprawiedliwości społecznej” moralnie dozwolone jest przymusowe wyrównywanie materialnych nierówności między ludźmi. Odbywa się to oczywiście przez odrzucenie Dekalogu, który uświęca instytucję własności bliźniego, czyli własności prywatnej aż dwoma przykazaniami (VII i X), dowodząc, jak wysoką rangę Bóg nadał nienaruszalności cudzej własności.

Do wspomnianych wyżej zagubionych chrześcijan należy też spora grupa duchownych katolickich, którzy również dali się zwieść na manowce, interpretując nauczanie Kościoła, a szczególnie „społeczną naukę Kościoła”, z pozycji marksistowskich, a więc z pozycji stojących w jaskrawej sprzeczności z dogmatami naszej wiary.

ZADANIE DLA DUCHOWIEŃSTWA

Aby Polska była potężna i zdołała się obronić przed wrogami, a nawet stać się ponownie bastionem chrześcijaństwa, musi wpierw stać się odpowiednio silna gospodarczo. Ażeby zaś jej gospodarka pomyślnie się rozwijała i stała się silna, potrzebna jest odnowa moralna narodu i jego przedstawicieli politycznych, przede wszystkim poprzez odrzucenie przez nich wszelkich form socjalizmu, którego idee, sprzeczne z zasadami wiary chrześcijańskiej, zinfiltrowały mentalność ludzi, również katolików, a w tym i niektórych duchownych. Infiltrację tę widać szczególnie wyraźnie w odniesieniu do własności prywatnej, której ogólne poszanowanie jest najważniejszym warunkiem rozwoju gospodarczego i dobrobytu.

Boże przykazanie Nie pożądaj żadnej rzeczy należącej do bliźniego! zabrania wszak nawet samego myślenia o realizacji sprawiedliwości społecznej poprzez przywłaszczanie sobie cudzej własności, a wraz z przykazaniem Nie kradnij! równoznaczne jest, oczywiście, z nakazem szanowania prawa bliźniego do jego uczciwie nabytej własności. Zakaz kradzieży ma więc znaczenie nie tylko moralne, ale też stanowi imperatyw gospodarczy, którego stosowanie zarówno przez obywateli, jak rządy, jest podstawowym warunkiem pomyślnego i dynamicznego rozwoju gospodarczego kraju. Ażeby wiedza o tej prawdzie docierała do całego społeczeństwa, poczynając od katolików, niezwykle ważna jest pomoc duchowieństwa, które w swej działalności duszpasterskiej, częściej powinno zwracać uwagę wiernych na zjawisko powszechności kradzieży i wyraźniej potępiać ten grzech, wskazując jednocześnie nań jako na podstawową przyczynę lub wręcz samą istotę poważnych problemów i kryzysów gospodarczych skutkujących bezrobociem, biedą, osłabieniem obronności kraju, a i niejedną aborcją, rozkładem rodziny oraz innymi nieszczęściami.

NIE POZWÓLMY SOBIE NARZUCAĆ MARKSIZMU

W celu zapobieżenia dalszej infiltracji struktur Kościoła i narodu socjalizmem wskazane byłoby przypominanie zarówno niektórym naszym duszpasterzom i działaczom katolickim, jak i „szarym” wiernym, że nie wolno interpretować społecznej nauki Kościoła z pozycji marksistowskich, między innymi nawołując lub zachęcając do przymusowego wyrównywania nierówności majątkowych i społecznych (będących naturalnym skutkiem faktu, że każdy człowiek rodzi się inny, niepowtarzalny pod względem zdolności, zdrowia, wyglądu i tym podobnych). Takie „wyrównywanie” nieuchronnie prowadzi do okradania tych, którzy osiągnęli więcej, szkodzi gospodarce i kreuje biedę.

Opierajmy się na CHRZEŚCIJAŃSKIEJ MYŚLI EKONOMICZNEJ (o znaczeniu uniwersalnym) wyrażającej się stwierdzeniem, że powszechne łamanie Bożego przykazania Nie kradnij!, czyli popełnianie kradzieży we wszelkiej formie, a zwłaszcza grabieży zalegalizowanej i popełnianej „w majestacie prawa” przez państwo i jego aparat biurokratyczny, jest główną przyczyną prawie wszystkich poważnych trudności i kryzysów gospodarczych i prowadzi do ludzkiej biedy i niedoli.

Jeśli więc chcemy poprawy sytuacji gospodarczej naszego kraju, zacznijmy choćby od nakłonienia parlamentarzystów do zaprzestania dalszego mnożenia praw ograniczających własność prywatną i wolność obywateli. Nakłońmy ich do stopniowego unieważniania tych szkodliwych ustaw, które już istnieją. Bez tego rodzaju dobrych zmian nie ma co nawet marzyć o szybkim rozwoju Polski…

Jan Michał Małek

Autor jest założycielem Fundacji PAFERE, został jest odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Polonia Restituta, należy do Mont Pelerin Society.

Artykuł ukazał się w piśmie „Polonia Christiana”, nr 56 (maj-czerwiec 2017).

Foto.: pixabay.com

5 KOMENTARZE

  1. uczciwość wcale nie popłaca, przeciwnie, żeby osiągnąć sukces w biznesie należy być bezwzględnym sk,,,synem,,,,

  2. Jak dziala kapitalizm – np. w Polsce? Oto przyklad!
    „Zamiast zaległych wypłat dostali wezwania do zapłaty
    Zamiast zaległych wypłat dostali wezwania do zapłaty
    Pracownicy marketów budowlanych Praktiker, którzy zwolnili się z pracy po tym, jak pracodawca przestał płacić im pensje, dostają wezwania do zapłaty odszkodowania na rzecz firmy. Jak informują związkowcy z Solidarności, pisma w tej sprawie może otrzymać nawet ok. 200 osób w całej Polsce. Przypomnijmy, że pracownicy zamkniętych sklepów od kwietnia nie dostają wypłat, jak dotąd firma nie rozwiązała też z nimi umów.
    – Ludzie nie dostali wynagrodzeń, zostali bez środków do życia, a teraz, kiedy się zwolnili, żeby szukać nowej pracy i mieć za co utrzymać rodziny, dostają wezwania do zapłaty odszkodowań. To po prostu nie mieści się w głowie – komentuje Mariusz Włodarczyk, przewodniczący Solidarności w Praktiker Polska.
    W podbramkowej sytuacji pracownicy sieci są od początku marca. Wtedy kilka marketów na terenie całej Polski zamknięto, a pracownikom nie wypowiedziano umów. Bez świadectw pracy, nie mogą więc szukać nowego zatrudnienia, ani rejestrować się jako bezrobotni, aby wystąpić o zasiłek.
    W tej sytuacji część osób zatrudnionych w firmie sama zwolniła się z pracy na podstawie art. 55 Kodeksu pracy, zgodnie z którym pracownik ma prawo rozwiązać umowę o pracę bez okresu wypowiedzenia, jeżeli pracodawca dopuścił się ciężkiego naruszenia podstawowych obowiązków wobec pracownika. Jak dotąd wypowiedzenia umów w tym trybie złożyło ok. 200 osób. Do takiego rozwiązania namawiali nieoficjalnie załogę przedstawiciele samego pracodawcy.
    – Trudno wyobrazić sobie cięższe naruszenie obowiązków wobec pracowników niż niewypłacenie im należnego wynagrodzenia. W naszej ocenie pracownicy mieli pełne prawo rozwiązać umowy o pracę – wskazuje Włodarczyk.
    Innego zdania są jednak przedstawiciele plajtującej firmy. W piśmie, które otrzymują pracownicy Praktikera, zarządca twierdzi, że wypowiedzenia złożone przez pracowników były bezpodstawne i wzywa do „dobrowolnego spełnienia świadczenia”, czyli zapłaty na rzecz spółki kwoty stanowiącej sumę wynagrodzenia przysługującego pracownikowi za okres wypowiedzenia”

  3. Za długi czas egzekucji należnych płac odpowiedzialny jest wymiar sprawiedliwości. A ten jest w Polsce instytucją publiczną a nie prywatną. Nie ma prywatnych sądów i komorników dysponujących możliwością stosowania przymusu. Państwo ma na taką działalność monopol i nie ma w niej żadnego wolnego rynku. Ten aspekt problemu jak zwykle umyka czujnej uwadze Waldemaro-Logika.

  4. Niewazne kto: zawsze znajdziesz punkt zaczepienia aby ratowac skompromitowany kapitalizm. Czy ty jeszcze nie zauwazyles ze ten system sam sie zlikwidowal? Kapitalizmu juz nie ma. Po prostu sam zdechl na niewydolnosc systemowa. Przyklad Praktikera jest koronnym przykladem jak kapitalizm sam pada. Co zabilo Praktikera? Zli pracownicy? Zlodzieje towaru? Nie! Praktikera zzarla konkurencja na rynku! Na wolnym rynku predziej czy pozniej musisz splajtowac i zniknac. To jest ABC LOGIKI i WOLNEGO RYNKU! I tego wlasnie doswiadcza teraz w Polsce wielki Praktiker. Gdybys umial choc deko logicznie myslec to bys doszedl do tego, ze zaden prywatny komornik nie wydobylby z Praktikera ani grosza. Bo jak mozna wycignac wode ze studni, ktora wyschla i nie ma w niej juz ani kropli?!! Kompromitujesz sie czleku!

  5. Gdy Praktiker prosperuje, to lewak pomstuje, że wielkopowierzchniowa korporacja wykańcza osiedlowe sklepiki z gwoździami, niszczy miejsca pracy, wkrótce zmonopolizuje światową produkcję gwoździ i puści wszystkich w skarpetkach. Potem nasz lewak idzie do Praktikera kupić gwoździe, bo tam korzystnie. AAAALE … gdy Praktiker bankrutuje, to nasz lewak szybko zapomina o tym jak bardzo nie znosił tej korporacji i jej posiadaczy. Zaczyna żałować dobrego Praktikera wykończonego przez okrutny wolny rynek, zauważać utracone płace i miejsca pracy (które niby Praktiker wczesniej niszczył). Potem idzie zrobić kolejne zakupy u konkurencji, która zaoferowała mu korzystniejszy zakup niż Praktiker i tylko dzięki temu przetrwała. Na nich też oczywiście pomstuje. Kółko się zamyka. To nie żaden wolny rynek „wykańcza Praktikera”. Sam go wykańczasz swoimi decyzjami podjętymi w swoim własnym interesie 🙂

Comments are closed.