Janusz Palikot i Janusz Korwin-Mikke to dwie, bez wątpienia najbardziej kontrowersyjne postaci minionych wyborów parlamentarnych. Poza dzieleniem imion, niecodziennym wizerunkiem i sondażami, które obydwu panom dawały jeszcze dwa miesiące temu podobne społeczne poparcie, niewiele ich jednak łączy. Prezentują bowiem dwa całkowicie sobie przeciwstawne nurty polityczne – lewicę i prawicę. Dlaczego więc dwaj, tak różni poglądowo politycy skupiali wokół siebie ten sam elektorat? Co spowodowało, że to Palikot wszedł z bardzo dobrym wynikiem do sejmu pozostawiając Korwin-Mikkego na przysłowiowym lodzie?
Cofnijmy się dwa miesiące. 25 sierpnia portal wprost24 opublikował wyniki badania preferencji politycznych Polaków wykonane przez pracownię CBOS. Publikacji nadano wyzywający tytuł „Nowa Prawica na piątym miejscu”. Rzeczywiście na tamten czas partia Korwin-Mikkego z 2 proc. poparciem plasowała się na piątym miejscu depcząc po piętach pozostałym ugrupowaniom. Ruch Palikota, podobnie jak Samoobrona i Partia Kobiet uzyskał w tym badaniu 1 proc. głosów. Co ciekawe wśród respondentów w wieku 18-24 lata N P miało nawet 6 proc. poparcia.
Późniejsze badania były jeszcze bardziej obiecujące zarówno dla Korwin-Mikkego jak i Palikota. 19 września pojawiły się wyniki sondażu SMG/KRC, które dawały Nowej Prawicy 3,2 proc. głosów, a Ruchowi Palikota aż 6 proc. Dziesięć dni później obydwie partie jeszcze bardziej poszybowały w górę. N P w sondażu tej samej pracowni uzyskało 4 proc. poparcia natomiast RP aż 7 proc. Badanie to potwierdziło rosnącą popularność obydwu ugrupowań jednak dla Ruchu Palikota był to przełom. Kolejny raz według sondaży przekracza próg wyborczy. Ambicje sympatyków JKM jednak nie malały, wszak do przepustki na Wiejską brakowało tylko jednego procenta.
Kolejny sondaż, który warto odnotować opublikowany został 7 października, czyli na dwa dni przed wyborami. Był to więc czas, kiedy niewiele już dało się zrobić, a kampania wyborcza chyliła się ku końcowi. W badaniu przeprowadzonym przez instytut Homo Homini Nowa Prawica uzyskała niezwykle niski wynik 0,8 proc. podczas gdy partia Janusza Palikota utwierdziła swoją mocną pozycję z 6,9 proc. poparciem.
Przytoczone wyżej badania w charakterystyczny sposób obrazują przebieg tegorocznej kampanii wyborczej w kontekście Ruch Palikota – Nowa Prawica. O ile partia Korwin-Mikkego wraz ze zbliżaniem się dnia wyborów systematycznie traciła poparcie, ugrupowanie Palikota szło jak burza po mandaty w sejmie.
Oczywiście znaczącą, jeśli nie najważniejszą rolę w wyniku wyborczym partii JKM odegrała decyzja Państwowej Komisji Wyborczej uniemożliwiająca start członkom Nowej Prawicy ze wszystkich 41 okręgów. Chaos i dezinformacja jaką wprowadziło to postanowienie skutecznie odciągnęła elektorat N P od głosowania na tę partię. Wynikiem tego, partia Janusza Korwin-Mikkego jak zwykle osiągnęła wynik oscylujący wokół jednego procenta.
Znaczna część wyborców odsunęła się od Korwin-Mikkego. Do końca pozostał przy nim jedynie twardy, wolnorynkowy elektorat, który stanowi właśnie ten jeden procent polskiego społeczeństwa. Ten tzw. miękki elektorat Nowej Prawicy stanowili zaś zwykle młodzi ludzie, których bardzo często przekonywały hasła liberalne jak legalizacja marihuany czy uszczuplenie administracji publicznej. Młodzi, którzy mają dość ciągłej kontroli Państwa nad każdym aspektem ich życia popierali postulaty Nowej Prawicy ale także swojego mentora odnajdywali w Januszu Palikocie, który publicznie wygłaszał hasła liberalne w sferze światopoglądowej czym trafiał do najmłodszych wyborców. Dla tego elektoratu nie miało znaczenia czy zagłosują na lewicę czy prawicę. Ważne aby coś się zmieniło.
Kolejne rzesze wyborców JKM stanowił tzw. elektorat buntu. Ten sam, który niegdyś wspierał Andrzeja Leppera, czyli osób zmęczonych niesprawiedliwościami obecnego systemu, chcących za wszelką cenę pozbawić władzy obecne partie. To właśnie na nich Korwin-Mikke liczył najbardziej. Przed wyborami pisał na swoim blogu o wyborcach, którzy mieliby stwierdzić, że skoro „Banda Czworga” (jak nazywał cztery zasiadające wówczas w sejmie partie: SLD, PO, PiS i PSL) nie poprawili ich stanu życia to może warto zagłosować na tego wariata (jak określał sam siebie). Przyciągnięciu tych wyborców miał służyć ostry język, którym posługiwał się JKM. Rzeczywiście elektorat buntu zagłosował na wariata. Tylko, że był nim nie lider Nowej Prawicy, a Janusz Palikot.
Miał on zresztą ułatwione zadanie bowiem zdecydowanie częściej niż Korwin-Mikke pojawiał się w mediach. Kiedy Nowa Prawica traciła czas na chodzenie po sądach domagając się dopuszczenia do wyborów we wszystkich okręgach, Palikot codziennie przekonywał Polaków, że stanowi jedyną alternatywę dla zabetonowanej sceny politycznej. Dzięki telewizyjnym spotom i szeroko zakrojonej kampanii wyborczej o Ruchu Palikota było głośno wszędzie. Były biznesmen z Biłgoraja w swoją partie i stowarzyszenie zainwestował potężne pieniądze co zaowocowało skuteczną i świetnie przeprowadzoną kampanią w nowoczesnym stylu.
Możliwości finansowych obydwu partii nie ma sensu nawet porównywać. Wystarczy spojrzeć na liczby. Palikot w wywiadzie dla Newsweek’a przyznaje, że na sformowanie struktur Ruchu Poparcia Palikota wydał 5 milionów złotych, podczas gdy Korwin-Mikke skarży się się w tekście na portalu wpolityce.pl na „poważną dziurę w budżecie partii” na kwotę… 20 tysięcy złotych.
Palikot stosując chwytliwe, liberalne światopoglądowo hasła, mając zdecydowanie większe możliwości finansowe ułożył sobie drogę do porwania serc wyborców. Poza tym był o niebo bardziej elastyczny niż Korwin-Mikke. Palikot nawiązał współpracę z różnymi środowiskami i organizacjami (związki gejowskie, wolne konopie) podczas gdy Korwin-Mikke nie potrafił dojść do porozumienia z innymi prawicowymi ugrupowaniami (Prawica Rzeczpospolitej, Polska Jest Najważniejsza czy nawet Unia Polityki Realnej). Dodatkowo kiedy lider RP w sposób jasny i spokojny wyrażał swoje opinie, JKM używał ostrego, chaotycznego języka. Często odnosiło się wrażenie, że prezes N P chce coś przekazać wyborcom ale nie bardzo potrafi do nich dotrzeć co dawało odwrotny do zamierzonego efekt. Przykładem tego były wypowiedzi dotyczące rzekomo wolnych więźniów obozów pracy podczas II wojny światowej czy oceny powstania warszawskiego.
Nastąpiła jeszcze jedna warta odnotowania kwestia. Od wielu lat internauci mocno wspierali inicjatywy Korwin-Mikkego. Lider N P odnotowywał największe poparcie w wielu sondach internetowych, a czytając komentarze pod newsami w sieci można było odnieść wrażenie, że JKM bez problemu powinien dostać się do sejmu. Palikotowi udało się odwrócić tę tendencję. To on w dużej części wspierany był przez internautów, którzy w większości są przecież młodymi ludźmi.
Czy Palikot rzeczywiści wysłał Korwin-Mikkego na polityczną emeryturę? Ktoś może powiedzieć, że przegrane wybory to jeszcze nie koniec świata – kolejne za cztery lata. Ale zwróćmy uwagę na jedną, bardzo istotną kwestię. Jak napisałem wyżej JKM swoją szansę upatruje głównie w elektoracie buntu, który miał zagłosować na wariata. Tym szczęśliwcem-wariatem okazał się pechowo dla Nowej Prawicy Janusz Palikot. Jeśli niewiele w Polsce zmieni się w tej kadencji sejmu na lepsze, a wiele na to wskazuje (biorąc pod uwagę to, że RP prawdopodobnie nie wejdzie do rządu czy chociażby fakt odwrócenia się od Palikota przedstawicieli Wolnych Konopi) elektorat „buntowników” poczuje się głęboko zawiedziony. Młodzi ludzie mogą odczuć na własnej skórze czym są puste obietnice wyborcze. Wówczas wielu z nich stwierdzi: „Ok, już raz głosowaliśmy na wariata i nic się nie zmieniło, nie zrobimy tego błędu po raz drugi”. Może minąć wiele lat nim „buntownicy” odzyskają zaufanie do polityków. Tylko czy Nowa Prawica Janusza Korwin-Mikkego to przetrwa?
Michał Bednarski
przykład działania razwiedki w realu
Wyniki NP w sondażach:
2%->3.2%->4%->0.8% i 1.1%
„partia Korwin-Mikkego wraz ze zbliżaniem się dnia wyborów SYSTEMATYCZNIE(?!?) traciła poparcie”??
Dwaj ci panowie to najlepsi kumple, a ich dzialania to efekt zabiegow propagandowo-marketingowych Ligi Oszustow, ktorej Paliplot i Mucke sa tajnymi czlonkami i wykonuja (od lat) swoja krecia robote, wiazac w bezdzialaniu czyli kanalizujac spora mase ludzi, ktorych LO sie boi. Kto tego nie widzi i nie rozumie jest po prostu glupi. To, ze Paligniot wchodzi do parlamentu z lepszymi wynikami a Mucke odpada jest latwe do wyjasnienia. Mister P. to oszolom i takich ma tez zwolennikow, ich dzialania nie groza zadna destabilizacja ukladu oszukanczego. Zwolennicy zas Mucke mogliby niechcaco przewrocic mozolnie od kilku wiekow budowany system, zatem wynik „poparcia” spada im blizej tzw. wyborow. Z gory bylo wiec jasne, ze Janusz vel Swinski Ryj wygra te gre a Mucha odpadnie w przedbiegach. Proste jak Route 66. Cyrk trwa dalej.
Na Paligłupa, głosowała swołocz o poglądach libertyńskich. Ale ich poparcie nie powinno dac więcej niż 3-4% poparcia.
Problem w tym że i frekwencja byłą niska, i Paligłup zagarnął praktycznie cały elektorat antyklerykalny. To zresztą był jego główny postulat, kościół ble i już.
A że dzieciarnia wychowywana w przepełnionym seksem necie, w nosie ma zasady konserwatywne jakie narzuca kościół to łyknęła te postulaty w ciemno. Skoro tam sami „gwałciciele, pedofile i do tego oszuści podatkowi”?
Inna sprawa, że Paligłup sporo „naobiecywał” różnym mniejszością i młodzieży.
Janusz Mikke wziął udział w socjotechnicznej operacji przekazania swoich wyborców (przynajmniej części) Palikotowi. Debata z Palikotem . Wiele ciepłych słów pod jego adresem sugerujących , że w dużej części Mikkemu i Palikotowi po drodze . Posunięto się nawet do reklamy nowego tygodnika związanego z Urbanem i Palikotem na stronie Najwyższego Czasu. Wszystko to spowodowało , że w momencie klapnięcia słupków poparcia NP niecierpliwi zwolennicy Mikkego w Palikocie dostrzegli czynnik zmiany .Osobiście spotkałem się z 3 takimi przypadkami. Jest wiedzą dosyć powszechną , że Palikotowi nie chodzi o żadne zmiany . Jego działania mają osłaniać medialnie działania ekipy Tuska . Tak że ,liczący na zapateryzm w Polsce mogą się rozczarować.
[…] Michał Bednarski / prokapitalizm.pl […]
Comments are closed.