To, czy obecna sytuacja epidemiczna jest u swoich źródeł rezultatem działania procesów czysto naturalnych, czy też wyjątkowo zuchwałą, globalnie skoordynowaną operacją domorosłych „władców świata”, pozostaje kwestią otwartą, i można znaleźć rozsądne argumenty na rzecz obu powyższych stanowisk.
Jednakże z każdym kolejnym dniem, w którym owa sytuacja staje się zupełnie niepodobna do mnóstwa innych (i częstokroć nieporównanie groźniejszych) epidemii, przez jakie ludzkość przeszła do tej pory, tym bardziej wiarygodna staje się druga z rzeczonych wersji wydarzeń. Ściślej rzecz ujmując, im częściej mamy do czynienia z zapowiedziami niekończącej się serii nowych, coraz groźniejszych odmian wirusa, z próbami trwałego budowania jakiegoś groteskowo upadlającego „nowego porządku”, czy z jaskrawymi przejawami psychologicznego urabiania globalnego społeczeństwa w kierunku postępującej bierności, bezmyślności i rezygnacji z „dawnych komfortów”, w tym większym stopniu obecna sytuacja nosi znamiona nie niefortunnego zbiegu okoliczności, ale zorganizowanej złej woli.
Jeśli więc rozwój wypadków będzie konsekwentnie uwiarygadniał „opcję nienaturalną”, wówczas ogół ludzi choć minimalnie dobrej woli będzie miał niepowtarzalną okazję zdania sobie sprawy, że główna linia społecznych konfliktów przebiega nie między „państwem ojczystym” i jego sojusznikami a „państwami wrogimi” i ich sojusznikami, ale między globalnym społeczeństwem pokojowych i produktywnych osób a globalnym zrzeszeniem rządowo-pozarządowo-korporacyjnym, które czerpie perwersyjną satysfakcję z oddawania się różnym formom ciemiężenia tego pierwszego, na gospodarczym pasożytnictwie począwszy a na ideologicznym upadlaniu skończywszy. Zdawszy zaś sobie z tego sprawę, ludzie dobrej woli będą mogli stać się również świadomi, że najpewniejszą – a być może jedyną – szansą na autentyczny powrót do normalności jest globalny, oddolny, konsekwentny i radykalny opór przeciwko wszelkim formom etatyzmu – niekoniecznie w imię jakiejkolwiek potencjalnie abstrakcyjnej filozofii społecznej, jak klasyczny liberalizm, libertarianizm, prawnonaturalizm czy woluntaryzm, ale w imię zwykłej, zdroworozsądkowej ludzkiej godności i przeciw galopującemu absurdowi.
PS. Gwoli uzupełnienia, jeśli najprawdziwszą okazałaby się niewspomniana wcześniej wersja numer trzy, oznaczająca naturalne powstanie wirusa a następnie sztuczne przedłużanie „sytuacji kryzysowej”, wówczas z punktu widzenia strategii przywracania normalności byłaby ona tożsama z wersją numer dwa. Innymi słowy, również wówczas mielibyśmy do czynienia z konfliktem globalnie skoordynowanej złej woli i jej faktycznych oraz potencjalnych ofiar, które musiałyby odnaleźć w sobie świadomość swojej sytuacji oraz konsekwentną, bezkompromisową wolę jej naprawy.
Jakub Bożydar-Wiśniewski
Artykuł ukazał się na blogu Autora jakubw.com