To, czego jesteśmy świadkami w ostatnich dniach jest postmodernistycznym zamachem, koordynowanym przez Berlin, w celu obalenia lewicowego rządu Grecji. Pani kanclerz Merkel powiedziała niedawno, że jest to problem polityczny. Dlatego pan Schaeuble odrzucił ostatnią kompromisową propozycje greckiego rządu.

Jest oczywiste, że Berlin nie dąży do zawarcia z Grecją umowy na swoich warunkach, ale chce upadku rządzącej partii SYRIZA i bezwarunkowej politycznej kapitulacji Grecji. Jasno widzimy, że ostrzeżenia, iż waluta euro stała się narzędziem absolutnej hegemonii gospodarczej Niemiec w Europie, nie były „teoriami spiskowymi”. A Niemcy w przebiegły sposób chcą zrealizować to, czego nie udało im się uzyskać w 1914 i w 1939 roku.

Ponadto ogólny obraz kryzysu w Grecji nie tylko pokazuje po raz kolejny słabości UE, ale również, iż UE jest w impasie i że nie sprawdziła się w ogólnych założeniach. Widzimy przecież, że ignorująca rzeczywistość europejska elita polityczna pozostaje światy dalej od zwykłych obywateli. Jest oczywiste. iż dla bezlitosnego przywództwa UE, obywatele państw europejskich to tylko liczby i konsumenci-zombie, a nie ludzie i uczestnicy pluralistycznego społeczeństwa.

Staje się jasne, że unia walutowa w Europie nie może przetrwać bez wsparcia unii politycznej, federacyjnej Europy z Berlinem na czele oczywiście. To scenariusz, którego za wszelką ceną musimy uniknąć, jeśli naprawdę chcemy uratować Europę państw narodowych, naszą cywilizację i godność obywateli. Duże kraje takie jak Francja, Wielka Brytania i oczywiście Polska muszą odgrywać decydującą rolę w nowej Europie narodów, aby nie dopuścić do szantażowania i prześladowania państw członkowskich UE przez Berlin, Brukselę oraz technokratów i bankierów, jak to ma obecnie miejsce w Grecji.

Węgry Orbana, który stanowi bardzo rzadki przypadek polityka patrioty, wskazują drogę dla nowej Europy, ale jak to się mówi w Grecji, „jedna kukułka nie czyni wiosny.” Jeden mały kraj jak Węgry nie wystarczy, aby zmienić modus operandi UE. Potrzeba silnego sojuszu państw z przywódcami stronnictw patriotycznych, które uniemożliwią przekształcenie Europy w bezwładnego konsumenta oraz królika doświadczalnego bankierów i międzynarodowych korporacji.

Jeśli chodzi o Grecję, to jej przyszłość jawi się smutno i trudno o większy optymizm. Jeśli w niedzielę obywatele zagłosują “NIE”, to będzie jasne, że nie chcą mieć nic wspólnego z UE. Taki wybór może spowodować chaos, „grexit” i powrót do drachmy. “NIE” zniszczy także to, co jeszcze pozostało z systemu bankowego w Grecji i doprowadzi do gospodarczego upadku. Wygląda więc na to, iż ostatnie trudne czasy mogą się wkrótce jawić Grekom jako istny Raj. Będzie tak, gdy Grecja stanie się „Wenezuelą Europy”, krajem o wątpliwej przyszłości, bez szans dla rozwoju. Niestety jest to brutalna rzeczywistość i za tą smutną sytuację odpowiedzialne są również poprzednie skorumpowane rządy Grecji oraz ich socjalistyczna polityka.

Jeśli ludzie zagłosują “TAK”, będzie oznaczać, że chcą pozostać w strefie euro. Ale w tym wypadku, Grecja stanie się najbiedniejszym krajem w UE a państwo greckie wpadnie pod pełną kontrolę Berlina i bankierów. Niestety w sprawie referendum Grecy są podzieleni niemal równo na dwie połowy a zachowania obu stron tworzą atmosferę politycznej wojny domowej.

Sytuację Greków idących na referendum można porównać do pasażera tonącego statku, który musi wybierać, czy pozostać na statku i dalej tonąć, czy wskoczyć do morza pełnego rekinów.

Byłoby dobrze, aby obywatele Grecji mogli podjąć decyzję w sprawie przyszłości UE w niedzielę, ale aby tak się stało, aby zmieniła się  Europa a jej narody czekała lepsza przyszłość, potrzebne są wspólne wysiłki kilku krajów pod silnym patriotycznym kierownictwem, które ostatecznie położą kres obecnej Unii i kierującej nią bezwzględnej elity technokratów.

Z Grecji dla Prokapitalizm.pl
Miltiades Varvounis

Foto.: thetoc.gr

4 KOMENTARZE

  1. Niech ktoś spróbuje ubiegać się w banku o kredyt konsumpcyjny.
    Dostanie bo dopiero po ustaleniu pewnych dochodów i zabezpieczeń finansowych.
    W rozliczeniach między bankami i państwami, odbywa się to jeszcze skrupulatniej. Organizacje banków posiadają międzynarodowe służby-wywiadownie monitorujące bieżąco i do podszewki gospodarki wszystkich państw naszego globu.
    Kredyty udzielane Grecji – pomijając fakt, że wracały niemal natychmiast spowrotem do finansujących banków, bo te finansowały jednocześnie firmy np. niemieckie sprzedające Grecji łodzie podwodne – udzielane były z pełną świadomością sytuacji gospodarczej dłużnika, poprzez skorumpowanych przez te same banki greckich polityków i pod zabezpieczenie np. niemieckiego rządu, który w ten sposób prowadzi politykę ubezwłasnowolniania tzw. bliskiej zagranicy (nomen omen).
    Z punktu widzenia państwa niemieckiego czy francuzkiego (o ile miejscowa ludność godzi się na takie ryzyko) wszystko jest OK.
    Każdy chciałby tak robić, gdyby sobie na to mógł pozwolić.
    Jeśli idzie o banki, to sytuacja jest już zupełnie inna –
    bo ich korporacje tworzą ponadpaństwowe organizmy, które w sposób nielegalny przejmują władzę nad światem (w tym również nad Niemcami i Francją).
    Jedyną możliwością skutecznego wpływu na tę sytuację w duchu interesów dominowanych narodów jest wewnętrzna solidarność i bunt.
    Po to jednak, by z tej możliwości czynić użytek, niezbędnyn jest odpowiedni poziom wiedzy i inteligencji, potrafiącej obronić przed manipulacją i prowokacją, oraz naturalnie zdrowie moralne.
    O tym jak to jest właściwie z grekami, dowiemy się już niebawem.

  2. Autor sie plata i jest niekonsekwentny. W sumie sam nie wie czego chce. Chce miec ciastko i je zjesc. Histerczne tony ze Grecja po wyjsciu z kolchozu zwanego UE sie utopi to banialuki. Podstawa mocnego panstwa w tym swiecie nadal jest samodzielnosc i wlasna waluta. Gdzie stalaby Polska np. gdyby nie byla „unijna”. Na czele. A gdzie jest – na dnie. Grecy zyli cale wieki dobrze ze swoja drachma i niech do niej wracaja. Maja piekny kraj i zarobia na turystach, maja swietne jedzenie i na tym tez zarobia. Bandyci z drukarniami chca dyktowac co maja robic i ile zarabiac. Od dawna trwa nagonka nie greckich „leni” zyjcych „ponad stan” i szantaz z drukiem papierkow i ich wkladaniem do bankomatow. Czas z tym konczyc. Grecy powinni sami wziac sprawy w swoje rece. Ich bank ma drukowac ich walute a nie jakis gangster z FED. We wlasnym domu maja byc gospodarzami bez dyktowania im co maja wkladac do gara i ile przez swiatowych manipulantow. Kiedy Polacy pojda ta droga?

  3. Śmiać się czy płakać? Komunista z Oksfordu został nowym ministrem finansów Grecji, aby dalej negocjować „pomoc” banksterów i grandziarzy międzynarodowych i z handlowego narodu. A może o to chodziło, aby dalej integrować UE w kierunku komunizmu i dlatego wykańczają Grecję, bo tylko komunizm będzie w stanie uratować ten kraj, co stanie się przykładem dla innych członkowskich państw dla wyboru „mniejszego zła” – komunizmu. Wicie rozumicie towarzysze co mam na myśli.

  4. Właśnie wrócili z Grecji moi specjalni tajni współpracownicy. Twierdzą, że kryzysu nie widać, grandziarze europejscy oszukiwali Greków, a ci udając, że o tym nie wiedzą, oszukiwali międzynarodowych banksterów i w ten sposób się utrzymywali i starali wzmacniać suwerenność, turystyka daje około 16% PKB, reszta to wciskane przez UE dotacje, rolnictwo – soki, owoce, wino, oliwa, ouzo, metaxa, flota, zero przemysłu.

Comments are closed.