Wielkimi krokami zbliżają się kolejne wybory parlamentarne. Każde z ugrupowań politycznych próbuje na różne sposoby przekonać niezdecydowanych do swoich racji. Każda partia przekonuje, że właśnie za ich rządów wszystkim Polakom będzie żyło się lepiej, nie będzie bałaganu, złodziejstwa itp. 9 października Polacy wybiorą swoich przedstawicieli do parlamentu. Politycy dogadają się między sobą i powołają kolejny rząd. Po wyborach wróci szara, codzienna rzeczywistość i wielu z nas dojdzie do wniosku, że znów zostaliśmy oszukani przez naszych przywódców.
Wielu rozczarowanych naszą polityką Polaków zastanawia się, kiedy w końcu w tym państwie zacznie dziać się dobrze? Kiedy w końcu będzie normalnie? Trudno oczywiście odpowiedzieć na te pytania, ale może paradoksalnie wszystko zacznie się układać, gdy zlikwidowane zostanie państwo, które istnieje teraz. Czy jest to w ogóle możliwe? Czy jest możliwe, byśmy mogli żyć, funkcjonować bez żadnej ingerencji państwa? Chyba raczej nie. Współczesny człowiek przyzwyczaił się do państwa, a zwłaszcza do państwa opiekuńczego. Dziś nadzieję na lepszą przyszłość pokładamy w kolejnych wyborach (organizowanych przez Państwową Komisję Wyborczą), każdy problem próbujemy rozwiązać za pomocą urzędnika państwowego, a nie sami. Nie potrafimy wyobrazić sobie życia bez państwa.
Podczas gdy jedni widzą korzyści z istnienia państwa opiekuńczego, inni chcieliby je w znaczący sposób ograniczyć. Reprezentantami pierwszej opcji są przede wszystkim obecne ugrupowania parlamentarne. Ci drudzy, którzy chcą ograniczyć nadmierną rolę państwa są skupieni wokół Kongresu Nowej Prawicy i Unii Polityki Realnej. Czy jednak partie te rzeczywiście chcą dać ludziom wolność? Nie do końca. KNP np. postuluje zwiększenie wydatków na wojsko, policję. Nowa Prawica uważa, że w ten sposób będziemy mieli świetnie wyszkolonych i gotowych na wszystko żołnierzy, policjantów, którzy będą nas obywateli bronić przed różnego rodzaju zagrożeniami. Prezes Kongresu Nowej Prawicy Janusz Korwin-Mikke tak często mówi o tym, by ludzie byli wolni, niezależni, by mogli sami podejmować własne decyzje, a tymczasem chce on, by nadal funkcjonowało wspólne państwowe wojsko, policja, ale także państwowe urzędy. A teraz pytanie za 100 punktów – kto za to wszystko miałby zapłacić? Oczywiście my podatnicy! Czyli nawet w państwie rządzonym przez Korwina ludzie nie byliby do końca wolni, ponieważ zostaliby zmuszeni do płacenia na wojsko, policję, urzędy państwowe. A przecież jeśli ktoś naprawdę obawia się o swój dobytek, to może bez żadnej pomocy ze strony państwa wynająć firmę ochroniarską. W państwie Korwina niemal każdego byłoby stać na coś takiego ze względu na niskie podatki. W takim razie po co nam policja, skoro można mieć ochroniarzy, po co nam wojsko w czasach pokoju, po co nam urzędnicy, skoro oni nic nie robią, tylko marnują nasze ciężko zarobione pieniądze?
Likwidacja państwa – dla jednych przypomina to kompletną anarchię, apokalipsę, dla drugich jest to jedyne wyjście z obecnej chorej sytuacji. Zwolennicy takiego rozwiązania uważają, że nie warto dyskutować o polityce, gdyż tak naprawdę nie ma ona najmniejszego sensu. Według nich nie ma sensu budować nowych elit politycznych, bowiem każdy polityk, niezależnie od tego, czy nazywa się Tusk, Kaczyński, czy nawet Korwin, dąży do zniewolenia ludzi i zniszczenia gospodarki. Tego typu poglądy pojawiają się niekiedy na portalu „Prokapitalizm.pl” w komentarzach pod artykułami zwłaszcza na tematy polityczne. Zarzuca się wówczas temu portalowi, że podejmuje tematy polityczne, a nie mówi praktycznie nic o ekonomii, czyli o tym, co dla nas najważniejsze. Reasumując zwolennicy wspomnianej tezy chcieliby zlikwidować tzw. „państwo polityczne” i powrócić do „państwa gospodarczego”, którym była kiedyś Szwajcaria, czy Stany Zjednoczone.
Likwidacja państwa, takiego jakie znamy – czy to w ogóle możliwe? Czy w XXI wieku można sobie wyobrazić życie bez żadnych barier państwowych, żyć tak po prostu dla siebie i swoich najbliższych, spokojnie rozwijać się bez jakiejkolwiek ingerencji państwa? Jedno jest pewne – na chwilę obecną jest to niemożliwe. Na dzień dzisiejszy można sobie wyobrazić, by zlikwidowano, lub ograniczono socjal, można sobie wyobrazić radykalną obniżkę podatków, można sobie wyobrazić zmniejszenie liczby urzędników. Można to zrobić, gdyż tego typu działania są podejmowane w czasach nam współczesnych. Nie można jednak wyobrazić sobie takiej sytuacji, w której przestałoby istnieć państwo, takie jakie znamy dzisiaj.
Łatwo jest postawić zarzut, że państwo w którym żyjemy marnuje nasze ciężko zarobione pieniądze, niszczy gospodarkę. Jest to niewątpliwie prawda, ale nie oznacza to, że mielibyśmy je tak po prostu zlikwidować, czy jak kto woli powrócić do „państwa gospodarczego”. Na dzień dzisiejszy jest to pomysł szalony, niemalże utopijny. Dziś trzeba starać się zmieniać państwo, by było ono przyjazne dla obywateli, by jak najmniej ingerowało w życie prywatne zwykłych ludzi. Dlatego warto walczyć o taki model państwa, a nie o jego całkowitą likwidację.
Mateusz Teska
Państwo bez silnej armii traci swoją podmiotowość. A państwo istnieć musi, gdyż istnieją inne państwa – które anarchistyczny raj rozwalą w trymiga. Ponadto jak pokazuje kazus Somalii, to jednak nie jest raj.
Do you hate taxes?
Do you hate government regulations?
Do you hate your country?
Do you like free gun?
Go to Somalia now!
[…] Teska / prokapitalizm.pl Dodaj do ulubionych Archiwum :Powrót do wspólnoty pierwotnej, czyli absolutna równość […]
Comments are closed.