Niektórym mogłoby się wydawać, że w erze Internetu i przyzwoicie funkcjonujących automatycznych tłumaczy skutecznie rozwiązany został „problem wieży Babel”, co oznacza, że ludzkość jest obecnie w stanie komunikować się w globalnej skali przy pomocy „wspólnego języka”. Bardzo nieprzekonująco brzmiałaby jednak sugestia, że ludzkość stała się dzięki temu wyjątkowo zjednoczona, pokojowa czy harmonijna.
Świadomość tego stanu rzeczy pozwala na przejrzyste uzmysłowienie sobie faktu, że pomieszanie języków to skutek, a nie przyczyna bezproduktywnych sporów i jałowych konfliktów. Wieża Babel była przede wszystkim spektakularnym pomnikiem ludzkiej pychy, a pomniki ludzkiej pychy mają to do siebie, że na pewnym etapie ich budowy okazuje się, że każdy z budowniczych ma inne rozumienie ich natury i inny pomysł co do ich ukończenia. To jest z kolei oczywistą konsekwencją założenia, że zasady rządzące rzeczywistością mają być nie poznawane, tylko czynnie kształtowane i podporządkowywane ludzkiej woli.
Innymi słowy, komunikacyjna jałowość wynika przede wszystkim nie z tego, że mówi się różnymi językami, ale z tego, że nie ma się sobie nic sensownego do przekazania, to zaś wynika w przeważającej mierze z mniemania, jakoby poszczególnym słowom czy zwrotom można było przypisywać dowolne znaczenie, bądź też jakoby kwestia znaczeń była, nomen omen, bez znaczenia.
Problemy porozumiewawcze są zatem przede wszystkim pochodną problemów poznawczych, a różnorodność interpretacji i stanowisk może być owocna jedynie wtedy, gdy dobrowolnie podporządkuje się je wszystkie zaznajamianiu się z prawdą – traktowaną jako zjawisko obiektywne, niezmienne i powściągające widzimisię podmiotu poznającego. Jedynie wtedy jest rzeczą niewątpliwie jasną, że prawda wyzwala – również z komunikacyjnych kajdan, które dany rozmówca sam sobie założył.
Jakub Bożydar Wiśniewski