Przed eskalacją protestów górniczych na Śląsku, Janusz Korwin-Mikke stwierdził dość przewrotnie, że rzekomo napięta sytuacja na linii rząd-górnicy to zwyczajna ustawka i nic ponadto. Jak donoszą media rząd Ewy Kopacz osiągnął porozumienie z górnikami.
Skutkiem owego dogadania się obu zwaśnionych stron będzie dokapitalizowanie górnictwa pieniędzmi podatnika w wys. bagatela 2,3 miliarda złotych. Premier Kopacz z dumą podkreśliła, że uratowała Kompanię Węglową przed bankructwem a górnicy mogą już w spokoju oglądać skoki narciarskie (sic!)
Górnicy, sądząc po wielu wypowiedziach, są zadowoleni z podpisania porozumienia. Układ z rządem odpowiada przede wszystkim stronie związkowej, która nie straci swoich przywilejów. Kopalnia „Pokój” w Rudzie Śląskiej i „Sośnica” w Gliwicach pozostaną w Kompanii Węglowej natomiast pozostałe tj. „Makoszowy”,”Brzeszcze”,”Bobrek” i „Piekary” trafią zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami do Węglokoksu. Następuje więc połączenie kapitałowe branży z energetyką. Przyglądając się nieco dokładniej temu rządowemu panaceum, ów plan naprawczy nie jest żadnym cudownym osiągnięciem, jego wytyczne były już znane na długo przed owymi burzliwymi rozmowami, co podkreśla śląski poseł PO – Tomczykiewicz. Mamy więc rezultat, że Kompania Węglowa traci kilka kopalń, które lądują w innej spółce a dodatkowo do gry całkiem niespodziewanie wejść mają Tauron i Enea w ramach tzw. konsolidacji aktywów węglowych. Z ekonomicznego punktu widzenia problem polskiego górnictwa pozostaje nierozwiązany. Już niebawem znów usłyszymy o problemach nierentownych kopalń, Dlaczego? Ano dlatego, że same tylko przetasowania w spółkach nie sięgają istoty problemu. Zarys prawdziwych problemów nakreślił już w sejmie poseł Przemysław Wipler przywołując historię z montażem urządzeń górniczych w samych kopalniach.
Takich przypadków jak wspomniany przez posła Wiplera montaż urządzeń w kopalni Julian jest w polskim górnictwie mnóstwo.
Radość górników jest przedwczesna, ludzie ci nie zdają sobie sprawy z faktu, że problem po prostu został odłożony na później, być może na przyszłą ekipę rządzącą. Ale kto ze związkowców będzie się martwił przyszłością górnictwa? Najważniejsze dla koalicji związkowej są krótkoterminowe rezultaty. Jest zastanawiające, że niejasne przepływy finansowe, rozkradanie i marnotrawienie kapitału w spółkach nie budzi wobec rządu żadnych zastrzeżeń. Transakcja przejmującego nierentowne kopalnie Węglokoksu nie jest żadnym rozwiązaniem. Co najwyżej, chwilowym.
Jest tylko jeden środek na uzdrowienie polskiego górnictwa, wiąże się on z totalną deregulacją branży, zniesieniem ekolimitów i przede wszystkim prywatyzacją, która w rezultacie przyczyni się do likwidacji zbędnej Kompanii Węglowej a także innych podmiotów, które źle zarządzają bądź też świadomie, na czyjeś polecenie, transferują pieniądze do narzuconych odgórnie spółek. Likwidacja tego rodzaju spółek węglowych i kompletna prywatyzacja kopalń w końcu otworzyłaby drogę do wolnego rynku w tym zakresie, do konkurowania zakładów górniczych między sobą. A jak wiemy, co pokazały historyczne przykłady, konkurencja jest determinantem sukcesu gospodarczego, podniesienia jakości i efektywności.
Karol Mazur
Bardzo dobry tekst.
Teoretyczny kapitalizm wydaje się być faktycznie najlepszym systemem społecznym. Choć na przykład Thatcher twierdziła, że coś takiego jak społeczeństwo nie istnieje. Jednak teoretycznie istnieje również piekło i niebo, a nawet czyściec. Teoretycznie, bo doświadczeń z takowymi nie mamy żadnych, ewentualnie złudne (jak pisze Michałkiewicz: doświadczenie nas uczy, że zawsze umierają inni).
Tenże kapitalizm rodzi się z grzechem pierworodnym, którym jest nieposkromiona wola likwidacji konkurencji i panowania na rynku. W ten sposób podcina naturalnie podstawy własnej egzystencji, którymi są wolny rynek i konkurencja na nim z innymi podmiotami (a wszystko ponoć dla dobra konsumenta).
Ostatnim stadium upadku tego bękarta chorych ekonomistów, jest to co od kilku dziesięcioleci obserwujemy w postaci różnego rodzaju spółek akcyjnych. Przedsiębiorstw o identycznym charakterze jak wszystkie inne państwowe przedsiębiorstwa; maximum zysku dla zarządu przy jednoczesnym braku osobistego ryzyka – maximum ryzyka i strat dla udziałowców, a nawet nieudziałowców.
Spółki węglowe to syf, bez względu na ich charakter właścicielski. Poszczególne kopalnie w rękach poszczególnych kapitalistów, jako przedsiębiorstwa rodzinne, bez udziałów na giełdzie i bez możliwości łączenia się w większe organizmy – za to z osobistą odpowiedzialnością materialną kapitalisty i jego rodziny – to byłby model mogący obiecać funkcjonowanie w ramach systemu kapitalistycznego. Niestety tylko model…jako się rzekło.
Comments are closed.