Na tegorocznym Światowym Forum Ekonomicznym w Davos w Szwajcarii tematem przewodnim było opanowywanie tzw. IV rewolucji przemysłowej i konsekwencji z nią związanych. Zdaniem organizatorów ludzkość weszła w nowy etap rozwoju cywilizacyjnego i niezbędne jest podjęcie działań mających na celu sprostanie wymogom wobec nadchodzącego przewrotu.
Jednym z ciekawszych zagadnień owej rewolucji jest nanotechnologia, dziedzina z pogranicza nauki i techniki zapoczątkowana w latach 50-tych ubiegłego wieku przez fizyka Richarda Feynmana, a która na dobre trafiła do ośrodków akademickich dopiero w latach 80-tych. Niestety z pozoru oczywisty zachwyt nad rozwojem techniki i postępem cywilizacyjnym pociąga za sobą pewne obawy natury ekonomicznej. Obawy te dotyczą wpływu rewolucji przemysłowej na rozwój gospodarczy, podział pracy i strukturę produkcji. Za każdym razem kiedy ludzkość dokonuje skoku cywilizacyjnego pojawiają się głosy sprzeciwu postulujące zatrzymanie tego jakże chwalebnego i dynamicznego rozwoju. Dawniej ruch luddystów sprzeciwiający się zmianom dokonywał na znak protestu ostentacyjnego niszczenia maszyn tkackich. Niszczenie krosien i maszyn fabrycznych miało wtedy rzekomo zapobiec zmianom życia jakie niosła ze sobą rewolucja przemysłowa w XIX wieku. Dzisiaj w skrajnej postaci pogląd ten reprezentowany jest przez grupy anarchoprymitywistów, których intelektualnym i najjaskrawszym przedstawicielem jest terrorysta, dawny wykładowca akademicki Ted Kaczynski (Unabomber).
Galopujący rozwój technologiczny, rozszerzenie badań nad nanotechnologią, komputeryzacja i upowszechnienie się turystyki kosmicznej ponownie rozbudza rzesze sceptyków, wśród których prym jak zawsze wiodą środowiska lewicowe. Celem ataku neoluddystów jest dzisiaj robotyka i automatyka, których rozwój pociągać ma za sobą rzekomo drastyczny wzrost bezrobocia. Czy strach przed masowym bezrobociem jest uzasadniony? Badacz sztucznej inteligencji Nils Nilsson nie pozostawia wątpliwości, rzeczywiście gdyby udało się w pełni wykorzystać możliwości nanotechnologii ludzkość nie musiałaby już w ogóle pracować, wytwory techniki zastąpiłyby pracę ludzi, a sami ludzie stanęliby przed poważniejszym problemem np. jak wypełnić swój czas wolny.
Dla przeciwwagi, w tematyce nano, pod koniec lat 80-tych swój głos zabrał również ekonomista i zwolennik anarchokapitalizmu David Friedman, który nie podzielając obaw związanych z nanotechnologią próbował odpowiedzieć na nurtujące w tym zakresie pytania. Friedman nie potrafił jednoznacznie stwierdzić jakie będą konsekwencje tak dalece zaawansowanej techniki, bronił on jednak swego stanowiska argumentem, że historia gospodarcza świata nie dowodzi tego aby rozwój techniki powodował masowe bezrobocie. Zdaniem Friedmana na nanotechnologii ludzkość może jedynie skorzystać, przede wszystkim dlatego, że nastąpi skrajny wzrost produktywności przy jednocześnie malejących kosztach. Niemniej tego rodzaju wzrost spowodować może nadmiar dóbr i usług na rynku, za które nikt nie będzie płacił, nie dlatego, że nie będzie nas na nie stać ale dlatego, że płacenie po prostu nie będzie już potrzebne. Trudno sobie nawet wyobrazić tak ogromny skok cywilizacyjny.
Futurystyczne wizje związane z nanotechnologią prowadzą do świata czystej utopii. Ekonomia produkcji z pewnością się zmieni. Przesadne obawy nie powinny jednak mimo wszystko blokować nam dostępu do rogu obfitości jaki być może kryje się za nanotechnologią. Jeżeli dzięki niej nastąpi wzrost produktywności i wydajności, poprawa poziomu życia i zwiększenie naszego czasu wolnego, to nie powinniśmy powielać błędów z historii, która przecież nie raz już pokazała, że obawy związane z rewolucją przemysłową nie znalazły żadnego uzasadnienia. Decydującym zatem argumentem pozwalającym odrzucić postulaty neoluddystów o zagrożeniach tzw. IV rewolucji przemysłowej jest właśnie przytoczona przez Davida Friedmana historia gospodarcza świata, która, jakby to ujął Gregory Clark, już dawno pożegnała się z jałmużną.
Karol Mazur
Wykład: 12 marca
Spotkanie ze Stanisławem Michalkiewiczem w Piotrkowie Trybunalskim
godzina 17:00, Hotel Staromiejski
Rynek Trybunalski 1
Będzie ciekawie? Czy będzie można zadawać pytania?? Dlaczego na innych stronach z Piotrkowa nie ma o tym informacji???
Albo rozwoj technologi i tzw. bezrobocie albo dawna manufaktura i ciezka harowka dla wszystkich za jalmuzne. Albo jedno albo drugie. Problem jest w sumie natury mentalnej. Kapitalistyczne neoliberaly robia w portki ze strachu, bo robotyzacja i automatyzacja pozbawi ich wladzy nad masami ktore juz nie beda musialy wstawac na gwizdek o 5 rano i pedzic do 10-godzinnej roboty. Nadmiar towaru i uslug sprawi ze beda one za darmo, trudno jednak neoliberalnym leniom i cwaniakom wyobrazic sobie ze np. byly inseminator w PGR-rze czy sprzataczka u nich na domku beda po prostu wsiadali do Ferrari i jechali sobie na spacer po Monaco czy St. Tropez. Obawa o to ze ludzie nie beda chcieli pracowac jest plonna. Natura czlowieka jest taka, ze ten co nie chcial pracowac w jakimkolwiek systemie nie bedzie pracowal tez w czasach robotow, natomiast cala masa ludzi bedzie sobie wymyslala zajecia: artysci beda malowali obrazy i obdzielali nimi swiat, trenerzy sportowi beda tworzyc druzyny, trenowac je i grac turnieje, panie beda chodzic na masaze, gimnasytke i – wreszcie majac duzo czasu – rodzic dzieci, gotowac wysmienite obiady i plotkowac do woli na przydomowym basenie. Majacy potrzebe marzenia nadal beda pisac o wyzszosci kapitalizmu nad ramadanem i publikowac z luboscia na tej witrynie, LOGIK bedzie sie czepial i udowadnial nielogicznosc i glupote, Pan Michalkiewicz bedzie opwiadal gluchym historie sprzed 100 lat, a babcie beda szydelkowac kolorowe narzuty i rozdawac na odpustach. 80 % populacji na pewno bedzie dalej tworzyc i wzbogacac ludzkosc, obawy zatem o proznosc, lenistwo czy nierobstwo i spadek poziomu zycia sa plonne. Tylko kapitalista bedzie smutny, bo juz nie bedzie mial armii niewolnikow za darmoche i 20 samochodow w garazu, ktorymi i tak nie jezdzil.
Comments are closed.