Marks i Engels stwierdzili w Manifeście Komunistycznym, że „komuniści mogą zawrzeć swą teorię w jednym zwrocie: zniesienie własności prywatnej”. Wprowadzanie tego nakazu w życie nazywa się różnie: nacjonalizacją, uspołecznieniem środków produkcji, kolektywizacją. Polega na przymusowym przejmowaniu własności obywateli przez Państwo, a więc, nazywając rzeczy po imieniu – na grabieży i kradzieży tej własności.
Komuniści, czyli skrajna lewica, czyli prawdziwi marksiści, czyli czerwoni, są najbardziej radykalni i agresywni w stosunku do prywatnej własności, a szczególnie do tej, którą zakwalifikują jako środki produkcji. Inni z obozu lewicy, bardziej umiarkowani, proponują, lub realizują, stopniowe lub częściowe przejmowanie tej własności przez Państwo, drogą jego ingerencji w życie gospodarcze i ograniczania praw jednostek w swobodnym dysponowaniu swą własnością. Za miarę lewicowości danych partii, grup lub osób, przyjąć można stopień ich politycznej agresywności w stosunku do praw własnościowych i własności obywateli. Im bardziej lewicowa postawa – tym mniejsze poszanowanie tych praw i wolności gospodarczej człowieka.
Oczywiste jest, że przeciwstawieniem politycznym obozu lewicy jest obóz prawicy. Wspólną cechą ugrupowań obozu prawicy jest antykomunizm i program ochrony tego co komunizm chce ludziom zagrabić, a mianowicie prawa do posiadania środków produkcji i innych rodzajów własności i do swobodnego nimi dysponowania. Prawica – to poszanowanie prawa własności. Drogą analogii, skrajną prawicą nazywać należałoby tę, która najbardziej nieugięcie stoi na straży świętości zasad „nie rabuj!”, „nie kradnij!, „szanuj cudzą własność!”.
Ten, kto uważa się za prawicowca, lecz jest zwolennikiem dawania Państwu jakiegokolwiek prawa do rozporządzania prawowicie nabytą własnością obywateli, chyba że jest to konieczne z powodu zagrożenia ludzkiego życia, ludzkiej wolności lub własności innych ludzi, wprowadza siebie i innych w błąd, gdyż działa na rzecz programu marksistowskiego.
Pojęcie prawa własności istnieje od zarania ludzkości. Występuje we wszystkich kulturach i częściach świata. Dowodzi to, że jest to prawo naturalne. Bardzo wcześnie zdano sobie sprawę, że łamanie tego prawa, a więc kradzież, w każdej formie, jest szkodliwe i niebezpieczne dla ludzkiej społeczności w której ma miejsce. Dlatego było karalne, czy to w myśl niepisanych praw zwyczajowych, czy też zgodnie z przepisami takimi jakie były zawarte w babilońskim Kodeksie Hammurabiego (sprzed około czterech tysiącleci). Celem tych kar było oczywiście zapewnienie bezpieczeństwa mienia ludzi i utrzymanie ładu w społeczności czy społeczeństwie. Wszystkie największe religie świata potępiają kradzież czyli łamanie i nie szanowanie prawa własności. Siódme przykazanie Dekalogu wyraźnie zakazuje kradzieży.
Przez tysiąclecia historii ludzkości istniały kasty, stany i klasy społeczne, takie jak niewolników czy chłopów pańszczyźnianych. Ludzie ci praktycznie byli własnością swych panów, prawie nie posiadali nic własnego i właściwie nie mieli jak korzystać z prawa własności Ponieważ ta część ludności na ogół stanowiła znaczną większość ówczesnych społeczeństw, ogólny, w sumie zasięg do korzystania z praw do własności był bardzo ograniczony. Było to powodem, że przez tysiąclecia postęp materialny ludzkości był niezwykle powolny. Dopiero z rozwojem wolności osobistych i prawodawstwa udostępniającego pełne prawa do własności poprzednio upośledzonym warstwom ludności (najpierw w Holandii, następnie w Anglii, a potem w różnych innych krajach Zachodu) nastąpił szybki rozwój materialny, który później, w systemie kapitalistycznym, a więc opartym na prywatnym i swobodnym dysponowaniu środkami produkcji i przestrzeganiu prawa własności, przerodził się w prawdziwą eksplozję postępu materialnego przynosząc nieznany w historii świata dobrobyt krajom o tym systemie.
Czy możliwe jest, aby nieprzestrzeganie odwiecznego i autorytatywnego zakazu łamania prawa własności przez kogokolwiek, a więc i przez i Państwo, mogło dawać dodatnie wyniki gospodarcze i społeczne w krajach, w których było albo jest praktykowane z urzędu lub tolerowane?
Dla prawicy jest lub winno być oczywiste, że nie może. Wydaje się, że i dla ludzi logicznie rozumujących odpowiedź ta nie powinna budzić wątpliwości, zwłaszcza w wyniku praktycznych doświadczeń ostatnich kilkudziesięciu lat; doświadczeń określonych wynikami ekonomicznymi osiągniętymi przez, z jednej strony, państwa o systemie kapitalistycznym lub do tego systemu zbliżonym i charakteryzujących się rozwiniętą ochroną praw jednostki do swej własności i wolności gospodarczej, a z drugiej strony, państwa socjalistyczne z byłym Związkiem Sowieckim na czele, gdzie te prawa właściwie nie były honorowane; a więc wyniki, które się mają do siebie wzajemnie jak dobrobyt do nędzy.
Fakt, że nadal istnieją liczni propagatorzy marksizmu, a miliony otumanionych ludzi wierzy, że on im przyniesie dobrobyt i szczęśliwsze życie, wskazywać może na to, że obóz prawicy niedostatecznie broni prawdy, mówiącej, że odrzucenie zasady poszanowania cudzego, niezależnie od tego czy tym cudzym są prywatne środki produkcji, czy prawowicie osiągnięte dochody i zyski, które niektórzy uważać mogą za nadmierne, to odrzucenie określonego prawa naturalnego i pewnej zasadniczej wartości moralnej, od której przestrzegania uzależniony jest ład społeczny i pomyślne funkcjonowanie gospodarki.
W Polsce, jak i wszędzie na świecie, ludzie dążą do polepszenia swego bytu. W demokratycznych wyborach zwycięża ten, w którym większość wyborców dopatrzy się najprawdopodobniejszego realizatora tego celu. Lewica nie jest w stanie tego celu zrealizować. Może tylko obiecywać „gruszki na wierzbie” i zwodzić ludzi utopiami, mitami a czynienie zła przedstawiać za czynienie dobra. Piotr Wierzbicki w swojej doskonałej książce „Struktura kłamstwa ” opisuje jak socjalizm-komunizm zawsze posługuje się kłamstwami i jest nimi całkowicie przesiąknięty. Rzeczywistym motorem polepszenia bytu społeczeństwa może być tylko prawica. Jeżeli ma ona wygrać, musi szerzyć prawdy ekonomiczne, demaskując wspomniane kłamstwa.
W dziedzinie szerzenia prawdy dla dobra ogółu prawica ma naturalnego i potężnego sprzymierzeńca – jest nim Kościół. Ale i w Kościele istnieje sporo duchownych, którzy w dziedzinie rozumienia zjawisk ekonomicznych i ich efektów społecznych bywają pod wpływem lewicowych dezinformacji i powstałych mitów i pod tym wpływem skłonni są krytykować wolny rynek i kapitalizm. A jest to system oparty na poszanowaniu prawa do prywatnej własności, włącznie z własnością legalnie zawieranych umów i ich podmiotów, i do swobodnego użytkowania swej własności, a polegający na prywatnej własności środków produkcji i używaniu ich do tworzenia dóbr zaspokajających potrzeby materialne jak największej ilości ludzi, a więc system, którego nakazem jest służenie innym ludziom: odbiorcom, klientom, konsumentom. Kapitalista, który tego nie czyni wydajnie, traci dochody, zysk, kapitał; przestaje być kapitalistą. Czyż nie ma tu analogii i ścisłego pokrewieństwa z nakazem chrześcijańskim służenia bliźnim? Chrześcijanin, który nie wykazuje się dobrym czynem i użytecznością dla innych, staje się nim tylko z nazwy.
Nakaz służenia innym ludziom, choć w różny sposób i z różnych powodów, jest wspólny chrześcijaństwu i kapitalizmowi. Oczywiście kapitalizm nie jest idealnym systemem gospodarczym, bo takich na Ziemi nie ma, ale, jak dotąd, jest najefektywniejszym z istniejących w ogólnym polepszaniu ludzkiego bytu i w upowszechnianiu dobrobytu. Zdarzają się i wśród kapitalistów osobnicy postępujący nieetycznie i przestępcy, ale nie jest to wina kapitalizmu.
Wydaje się, że wstępnym zadaniem każdego działacza prawicowego powinno być najpierw samemu dobrze pojąć prawdę o skutkach i przyczynach choćby tylko podstawowych procesów i zjawisk gospodarczych, aby następnie tą prawdą dzielić się z innymi, szerząc oświatę ekonomiczną, Jest już jednak sporo takich, i to często wybitnych działaczy, którzy odpowiednią wiedzę ekonomiczną dawno posiedli. Ci czołowi prawicowi działacze mogliby teraz pokierować ofensywą upowszechniania wśród społeczeństwa podstawowych prawd ekonomicznych, które zresztą są częścią fundamentu Konstytucji Prawicy i przetłumaczone zostały jednak na język programu gospodarczego Prawicy.
Fakt, że w Polsce, w której olbrzymia większość społeczeństwa jest, łub uważa się za chrześcijan, lewica mogła w sposób decydujący wygrać wolne wybory we wrześniu 1993 r, świadczy bądź o tym, że o większości ludzi ich chrześcijaństwo jest głównie tylko etykietką, bądź też, że nie zdają sobie sprawy z anty chrześcijańskiego charakteru lewicy. W tym drugim wypadku wydaje się, że przyczyną tego nie jest tylko dezinformująca i anty prawicowa działalność środków przekazu pod kontrolą lewicy i rozdrobnienie obozu prawicowego, ale przede wszystkim niedostateczne odwoływanie się się prawicy de nauk Kościoła, który dla znacznej większości Polaków wydaje się nią posiadać pierwszorzędny autorytet.
Kościół od chwili swego powstania głosi świętość nakazu miłości bliźniego. Nakaz ten lewica zastępuje pojęciem „sprawiedliwości społecznej” nie honorując dziesiątego przykazania Dekalogu – „Nie pożądaj rzeczy (bliźniego swego), która jego jest!”, a dla realizacji owej „sprawiedliwości społecznej” odrzuca przykazanie siódme – „Nie, kradnij!”. Ta postawa automatycznie czyni ideologię lewicową sprzeczną z podstawowymi naukami Kościoła i tłumaczy jej antykościelną postawę, mimo że próbuje ona, stosując dialektykę marksistowską przez nadawanie kłamstwu pozorów prawdy, przedstawiać swój program społeczny za zgodny z nauczaniem Chrystusa o wspieraniu ubogich. Tak nauczał, ale to wspieranie ma być z własnych środków, a nie z cudzych, jak tego chcą lewicowcy (socjaliści) różnych odcieni, poprzez okradanie jednych, zatrzymywanie części dla siebie (głównie w formie wynagrodzeń i świadczeń dla nieproduktywnej i gospodarczo szkodliwej biurokracji), a darowywanie reszty innym ludziom – niekoniecznie uboższym od tych okradanych.
Niestety, wielu ludzi daje się wciąż nabierać na lewicową dezinformację.
Skoro większość Polaków jest, bądź uważa się za chrześcijan, powyższe argumenty powinny skłaniać tę większość do przyjmowania postaw prawicowych. Oczywiście, zawsze mogą się znaleźć tacy, którzy twierdzić będą, że każdy rząd demokratycznie wybrany ma prawo zabierać ludziom ich własność bez ich zgody, i obdzielać nią innych ludzi. Chrześcijanin powinien wiedzieć, że zabieranie własności bez zgody właściciela jest kradzieżą i złem, chyba, że wymaga tego ochrona ludzkiego życia, wolności lub własności innych osób. Dlatego żadni ludzie, choćby głosowaniem większościowym, nie mają prawa upoważniać Państwa ani kogokolwiek do kradzieży, gdyż człowiek nie ma prawa do decydowania o Dobrym i Złym. Jest to atrybut Botki,
Wydaje się, że głównym źródłem prawie wszystkich współczesnych problemów ekonomicznych i negatywnych zjawisk społecznych jest uzurpowanie sobie przez ludzi i ich rządy prawa redystrybucji cudzej własności. Niemoralnie postępują ci co zabierają, a bardzo często i ci którzy są obdarowywani. Ofiarami tego procederu bywa wielu obdarowywanych, wielu niewinnych i całe społeczeństwo.
Państwo o rządach lewicowych tworzy programy socjalne. Są to takie programy jak „bezpłatne”: lecznictwo, szkolnictwo, wczasy, transport. Oczywiście – bezpłatne tylko dla tego, kto z danego programu korzysta, gdyż ktoś inny musi za niego zapłacić. Tym kimś są ludzie, którzy na ten program pracują. Szafarzami programów są politycy a administratorami – biurokraci, a ponieważ i jedni i drudzy przeważnie dbają o swe własne interesy, bezpośrednie koszty programów są bardzo wysokie. A dalsze i pośrednie koszty są olbrzymie, gdyż realizacja programów socjalnych wymaga antywolnorynkowej ingerencji Państwa w gospodarkę i powoduje zakłócenia naturalnych procesów rynkowych. Różne inflacje, recesja, depresje, bezrobocie i inne negatywne zjawiska ekonomiczne i społeczne jakich obecnie doświadczają kraje zachodnie są najczęściej wynikiem postępującej tam państwowej ingerencji w życie gospodarcze i ograniczania praw własności obywateli. Kraje wschodnioazjatyckie o systemie kapitalistycznym lub doń zbliżonym, gdzie programy socjalne typu anglosaskiego lub europejskiego praktycznie nie istnieją, stają się dlatego ekonomicznie coraz potężniejsze i zaczynają gospodarczo pokonywać Zachód.
Ilu ludzi zdaje sobie sprawę, że realizacja dobrych intencji, lecz cudzym kosztem, daje złe wyniki i często odwrotne od zamierzonych?
Kilka przykładów:
1) Zasiłek państwowy dla ubogich dziewczyn i kobiet w ciąży lub z dziećmi. Idea wydawałoby się szlachetna; a jakie są sprawdzone w Stanach Zjednoczonych i innych krajach wyniki wprowadzania w życie programu tych zasiłków?
Potencjalnie każda uboga kobieta z dzieckiem może się do zasiłku kwalifikować, a więc jeśli spełnia wymagane warunki zasiłek należy się jej z urzędu i staje się swego rodzaju nagrodą za to, że jest w ciąży, lub ma dzieci, a na ogół im więcej dzieci tym wyższy zasiłek, i że ojciec dzieci nie zapewnia im bytu. Oczywiście, jak najwięcej kobiet chce się zakwalifikować na otrzymanie zasiłku. Najczęściej dopinają tego wykazując, że, albo nie ma męża, albo mąż, lub ona sama, nie zarabiają dostatecznie. Najłatwiej to wykazują, gdy rzeczywiście nie ma związku małżeńskiego, lub mężczyzna faktycznie nie chce ponosić odpowiedzialności finansowej za swe dzieci. Z tego powodu działanie takiego programu wyraża się przyrostem ilości nieślubnych dzieci i przerzucaniem odpowiedzialności za utrzymanie rodziny z ojca dzieci na Państwo.
W wyniku tego typu zasiłków w wielu miastach Stanów Zjednoczonych w ciągu ostatniego ćwierćwiecza ilość nieślubnych dzieci wzrosła wielokrotnie i nadal wzrasta. Dzieci wyrastające w atmosferze uzależnienia matki od „pomocy społecznej” i często pozbawione opieki ojca, który ze względu na opiekuńczość Państwa stał się mniej potrzebny, często stają się narkomanami, przestępcami i nieudacznikami; a gdy już są fizycznie dojrzałe, szybko reprodukują na koszt podatników i cykl się powtarza. Ludności szybko przybywa, instytucja rodziny stopniowo upada, przestępczość wzrasta, następuje dekadencja społeczeństwa.
2) Podatek progresywny (którego stosowanie jest wyraźnie zalecane przez Manifest Komunistyczny) obliczony na to, aby ludzie się zbytnio nie bogacili, finansowo karze tych, którzy w systemie kapitalistycznym są najbardziej produktywni i najlepiej zaspokajają materialne potrzeby konsumentów przyznających im za to nagrodę w postaci zysku.
Jest to więc kara za sukces wynikający z bycia użytecznym dla innych ludzi. Podatek ten zapobiega lub hamuje proces akumulacji kapitału potrzebnego na inwestycje tworzące nowe zakłady i miejsca pracy, lub zwiększające produktywność pracy prowadzącą do polepszenia materialnych warunków życia ogółu. W ten sposób podatek progresywny sprzyja powstawaniu bezrobocia i zacofaniu gospodarczemu. Wprowadza się wiec zasiłki dla bezrobotnych, mogące być opłacane np. właśnie z państwowego dochodu z wyżej wymienionego podatku progresywnego, oczywiście po odtrąceniu poważnych kosztów własnych i administracji państwowej. Jest to przykład „genialnej”, typowo socjalistycznej polityki gospodarczej. Powoduje zmniejszenie produktywności: pieniądze zamiast w inwestycje idą w bezrobocie i w utrzymanie urzędników. No, nie tylko: wielu bezrobotnych lubi alkohol; a więc państwowy monopol spirytusowy tez coś niecoś dostanie.
3) Pochodzące z podatków hamujących rozwój gospodarki fundusze, gdy są użyte na zasiłki dla bezrobotnych zwiększają oficjalne bezrobocie. Im wyższe zasiłki tym bardziej bezrobocie się szerzy. Im większa pomoc dla bezdomnych, tym więcej znajdzie się bezdomnych, itp., zgodnie z prawem, że im więcej Państwo „inwestuje” w jakiś program dla pokonania określonego problemu społecznego, tym więcej znajdzie się osób, aby z tego programu korzystać, tym ten problem staje się poważniejszy i tym bardziej się rozrasta biurokratyczny „przemysł opiekuńczy”, któremu zależy na przyroście ilości podopiecznych: ubogich matek bez męża, bezdomnych, bezrobotnych itd., gdyż z tego biurokracja żyje. W wyniku tego wszystkiego gospodarka obciążana wzrastającymi kosztami administracji staje się coraz słabsza i ogólny standard życia się obniża.
4) Manipulacja przez Państwo kursami walut dla „zabezpieczenia wartości” waluty krajowej jest zawsze przyczyną spekulacji walutowej na wielką lub olbrzymią skalę i wysokich lub olbrzymich strat dla Skarbu Państwa, w wyniku czego zamiast zabezpieczenia następuje obniżenie wspomnianej wartości. W ten sposób obywatele są okradani z części swych pieniędzy. Manipulacja przez Państwo cenami rynkowymi, poprzez tak zwaną „kontrolę cen”, dla zapobiegania zwyżce cen, która ma za cel pozbawianie producentów lub usługodawców części wartości ich produktów lub usług, dla przekazywania tej części wartości odbiorcom odnośnych produktów lub usług, zawsze daje w efekcie braki na rynku, oraz powstawanie tak zwanego „czarnego rynku”, na którym są one dostępne za cenę znacznie wyższą niż w wypadku wolnego rynku. A więc znów, zamiast cen niższych, występują ceny wyższe. Oczywiście za różnicę płaci konsument. W tym wypadku winą za takie wyniki polityki wymierzania „sprawiedliwości społecznej” na ogół obciąża się spekulantów.
Powyższe przykłady wskazują na to, że państwowa opieka socjalna to inwestowanie w pogłębianie ludzkiej biedy.
Głównym celem istnienia Państwa jest zapewnienie wolności i fizycznego bezpieczeństwa obywateli i ich mienia przed agresorami. Gdy Państwo ściąga podatki w sposób sprawiedliwy, a więc w równej proporcji, czyli przy jednakowej stopie procentowej od wszystkich dla zapewnienia bezpieczeństwa kraju i ochrony wszystkich obywateli i ich mienia przed agresję innych, to działa ono w ramach swych obowiązków i zgodnie z celem swego istnienia. Gdy Państwo zamiast chronić owego mienia samo je zagarnia dla swej dyspozycji i dla ofiarowywania go poszczególnym osobom lub grupom, to popełnia nadużycie; a gdy zły przykład idzie z góry, wkrótce doły też przestaję rozróżniać „to co wolno tego czego nie wolno”. I podobnie jak Państwo znajduje jakieś uzasadnienie swego niemoralnego postępowania (przeważnie twierdząc, że jest to „dla dobra publicznego”, leży „w interesie społecznym” itp.), tak i poszczególny obywatel znajduje sobie jakieś usprawiedliwienie dla swego przestępczego postępowania. Przyczynia się to do rozwoju przestępczości.
Bardzo interesujące jest, że zachłanność Państwa lewicowego na własność rządzonych, objawiająca się nadmiernym ich opodatkowaniem, prowadzi je samo do zubożenia, gdyż powyżej pewnej wysokości średniej stopy opodatkowania dochody Państwa zaczynają spadać, a to z powodu słabnięcia przepodatkowanej ekonomii. Badania amerykańskiego ekonomisty Laffera nad zależnością dochodów Państwa a przeciętną wysokością stopy opodatkowania wykazały, że najwyższe dochody z ekonomii narodowej Państwo osiąga, gdy suma wszystkich podatków, które ludzie płacą jest rządu 17% dochodu. A więc za nadmierne podatki należy uznać takie, które są, w sumie, wyższe od około siedemnastu procent od dochodu.
Prawica dąży do polepszania bytu ludzi ubogich w sposób efektywny i zgodny z moralnością:
Opieka nad inwalidami, chorymi, niepełnoletnimi sierotami, pozbawionymi emerytur wdowami i ludźmi w podeszłym wieku pozbawionych opieki rodziny, pomoc w znalezieniu pracy zdolnym do pracy, należeć winna do organizacji samopomocy i do prywatnych lub religijnych fundacji czy podobnych instytucji opiekuńczych i dobroczynnych, które działać będą w każdej gminie, przy każdej świątyni, w każdej lokalnej samorządnej społeczności.
Jaką część swych dochodów każdy zdolny do pracy winien wpłacać na powyższe cele charytatywne i na utrzymanie tych, którzy w danej miejscowości się realizacji tych celi poświęcają? Biblia, czyli Księga Mądrości, zawierająca instrukcje dla ludzi o tym jak osiągać szczęście, poleca, w Starym Testamencie, wpłacanie dziesięciny na utrzymanie sierot, wdów i kapłanów. Stosowanie się do tego nakazu przez różne wspólnoty religijne, takie jak Mormoni w Stanach Zjednoczonych dają doskonałe wyniki. Mormoni stali się bardzo zamożną i gospodarczo potężną i wpływową grupą religijno-społeczną, o niezwykle niskim procencie bezrobotnych, psychicznie chorych i niezadbanych. Niedożywionych nie ma. Nawet ich przeciętna długość życia jest o kilka lat większa od przeciętnej amerykańskiej.
Stanowiące bardzo poważne fundusze – 10% dochodu narodowego roztropnie zużywane na pomoc dla rzeczywiście jej potrzebujących, w pełni spełniałyby swe zadanie. W Polsce przejście od systemu państwowej, biurokratycznej i na ogół bezdusznej opieki „społecznej” do prywatnego i możliwie zindywidualizowanego systemu dbania o ubogich i potrzebujących pomocy, a więc przejście obejmujące zastąpienie części podatków wymuszanych na rzecz Państwa opodatkowaniem się i innymi świadczeniami na rzecz najbardziej potrzebujących wsparcia, może się odbyć praktycznie jedynie przy aktywnym poparciu tej akcji przez Kościół katolicki i inne grupy wyznaniowe.
Jak wspomniano, ekonomia narodowa może dobrze funkcjonować, gdy obywatele przeciętnie nie płacą w sumie więcej niż około 17% podatku od dochodu. Zakładając, zgodnie z prastarymi doświadczeniami i instrukcjami wyżej wspomnianymi, że 10% swego dochodu ludzie świadczyć będą na rzecz ubogich i o tyleż mniej iść będzie do kasy Państwa, pozostanie 7% na opłacanie wojska, policji i innych kosztów związanych z funkcjonowaniem państwa niesocjalistycznego.
Jan M. Małek
Pierwotnie tekst ukazał się w tygodniku „Najwyższy Czas!” w 1993 r. Przedruk ze strony Fundacji PAFERE.
Pięknie i bardzo dobrze, jasno napisane. Lecz obserwując ludzi, z którymi mam do czynienia na co dzień, niestety, stwierdzam, że olbrzymia większość, szacunkowo, 90%, jest lewicowa i lewacka, komunistyczna i trockistowska. Słysząc co się dzieje w krajach tzw. Zachodu, to podobna sytuacja JEST tam również. I najgorsze, że nie ma optymistycznego zakończenia tej komuszej, maoistowskiej, i innej lewackiej inwazji. Brak osób i organizacji, w skali naszego kraju, Europy i świata, mających realną siłę i możliwość odwrócenia zła, bo opisana sytuacja przez autora jest ZŁEM. Nawet w Kościele Rzymsko Katolickim nie ma już moralnego dobra i ludzi, co mogliby, chociaż słowem bronić normalności. Chyba pozostaje modlitwa w izdebce własnej duszy i czterech ścian.
Comments are closed.