Obóz Platformy Obywatelskiej ma „swoich” narodowców. I to nie byle jakich, bo Giertychów – ojca i syna: Macieja i Romana. Prof. Maciej Giertych udzielił „politycznie poprawnego”, chłe, chłe, wywiadu Onetowi, w którym pochwalił się, że 11 listopada uczestniczył w marszu „prezydenckim”.
Pochwalił pięć lat rządów Donalda Tuska, które „dało pewną stabilność w życiu politycznym” (czy o taką stabilność chodzi?). Maciej Giertych woli Tuska od Kaczyńskiego, a PiS jest dla niego bardzo radykalny i mało wiarygodny. Stwierdził także, iż „nie był zachwycony” działalnością prezydenta Lecha Kaczyńskiego, używając przy tym dość zabawnego argumentu, że „nie podobały mu się jego (tzn. prezydenta Kaczyńskiego – przyp. JK) konflikty o krzesła”, co nie najlepiej świadczy o przenikliwości pana profesora, bo nie były to konflikty „o krzesła”, tylko o respektowanie uprawnień głowy państwa przez rząd, który w złej wierze dążył do zmarginalizowania prezydenta.
Dziwi Państwa ta ewolucja poglądów ojca „wielkiego Romana”? Mnie nie. Zresztą, czy to naprawdę ewolucja? Ten wywiad potwierdza raczej, że prof. Giertych – jak na narodowca przystało – jest legalistą i imponuje mu silna władza. Pewnie więc odczytuje rządy Platformy jako silne, skoro trwają już drugą kadencję.
Ten legalizm zaprowadził prof. Macieja Giertycha do firmowania w latach 1986-89 postaci gen. Wojciecha Jaruzelskiego w fasadowym tworze, jakim była Rada Konsultacyjna przy Przewodniczącym Rady Państwa (czyli Jaruzelskim właśnie). Dziś ów legalizm prowadzi go do popierania Bronisława Komorowskiego i Donalda Tuska. Aż strach pomyśleć, kogo profesor Giertych poprze jutro. Palikota, jeżeli – nie daj Boże – dorwie się do władzy i rozpocznie wojnę na całego z Kaczyńskim? Na zasadzie „wróg Kaczyńskiego jest moim przyjacielem, choćby był wrogiem”?
W latach 90. relacjonowałem dla gazety, w której wówczas pracowałem, spotkanie prof. Macieja Giertycha z mieszkańcami Rzeszowa. Moją relację omówił w ówczesnej „Rzeczpospolitej” red. Edmund Szot, który wówczas prowadził na łamach tego dziennika przeglądy prasy regionalnej. Opatrzył je komentarzem może mało lotnym, ale za to mającym – w zamyśle autora – poniżyć Giertycha. A mianowicie, że nie napisałem, czy na sali byli psychiatrzy. To pokazuje, jak wówczas był postrzegany profesor i jego poglądy.
Jestem pewien, że po wywiadzie dla Onetu tzw. mainstream z radością powita w swoich szeregach „nawróconego grzesznika”. Bo teraz Giertychowie to „nasi” narodowcy. I już można im wybaczyć wszystko. Nawet najbardziej odrażające mainstream (jeszcze niedawno) poglądy.
Jaromir Kwiatkowski
Artykuł ukazał się na portalu wpolityce.pl
Widzę, że ostatnimi czasy wiele poważnych osób lubi porównywać obecną sytuację polityczną z II RP. Wiele osób dopatruje się podobieństw PO z przedwojenną Endecją, ponieważ partia Tuska przynajmniej w programie jest wolnorynkowa, widzi w Rosji sprzymierzeńca. Tak samo myśli się o PiS-ie, że przypomina on obóz Piłsudskiego, ponieważ PiS to pod względem gospodarczym socjalizm i nienawidzą Rosji tj. Piłsudski. Takie porównania niczemu nie służą, ponieważ II RP i III RP to zupełnie inna sytuacja polityczna i doszukiwanie się podobieństw jest bezsensowne. Tak na marginesie to prof. Giertych raczej nie poparłby ewentualnego premiera Palikota, ponieważ podobnie jak J. Kaczyński, jest on radykalny. PO nie jest kopią Endecji, a PiS nie jest kopią obozu Piłsudskiego. Koniec kropka.
Comments are closed.