Prof. Michał Wojciechowski specjalnie dla PROKAPA przedstawia swoją ocenę tego, co może oznaczać wybór papieża z Argentyny. Zapytaliśmy Pana Profesora m.in. o znaczenie tego pontyfikatu dla Ameryki Płd. a także dla Europy. Pytamy na co Franciszek może kłaść główny nacisk, a także o możliwości współpracy z tradycjonalistycznym Bractwem św. Piusa X.
Prof. Michał Wojciechowski: Po wyborze Karola Wojtyły zwrócono największą uwagę na pochodzenie nowego papieża z Polski. Teraz budzi zainteresowanie pochodzenie z Argentyny, a szerzej patrząc, z Ameryki Łacińskiej. Kardynałowie w swoim wyborze kierują się przede wszystkim osobistymi walorami kandydata, jego wiarą i siłą ducha, ale wybór kogoś spoza Europy ma oczywiście konsekwencje.
Nawet jeśli ma on włoskie korzenie, co czyni go i łatwym do przyjęcia dla Włochów, i odpowiednim w świetle kojarzenia papiestwa z Rzymem i Italią. To skojarzenie nie jest, zaznaczmy, czymś wtórnym. Papieżem jest biskup Rzymu, gdyż biskupom Rzymu przysługuje pierwszeństwo i jurysdykcja w Kościele powszechnym.
Wybór kardynała z kraju naprawdę dalekiego odczytuję najpierw jako chęć odejścia od zapatrzenia w problemy Europy. Przeżywa ona kryzys. Rozkład moralny osłabia religijność osobistą, a etatyzm i biurokracja paraliżują inicjatywę społeczną, w tym kościelną. Tym samym Europa, mimo swego historycznego znaczenia dla Kościoła i w cywilizacji, sama się marginalizuje. W europejskim katolicyzmie można obserwować pewne złe skutki wzorów świeckich, jak biurokratyzacja i poleganie na sile materialnej.
Widać, że nowy papież im nie ulega. Ma dystans do skorumpowanego świata polityki, zresztą napisał broszurę o korupcji władzy jako grzechu. Troszczy się o potrzebujących, ale nie ulega propagandzie socjalnej. Światowe lewactwo natychmiast zauważyło jego solidne zasady i ruszyło do ataku, opierając się jak zwykle na kłamstwie (przypisywanie mu jakiegoś udziału w wojnie dyktatury wojskowej z lewicowymi terrorystami w Argentynie jest zmyśleniem z podejrzanego źródła).
Amerykańska odmiana kultury europejskiej, czy to anglosaska, czy latynoska, staje się dziś coraz ważniejsza, Nowy Świat wyprzedza Stary. Pod względem ekonomicznym i ludnościowym Europa też nie jest już pępkiem świata. W perspektywie chrześcijańskiej największym wyzwaniem są Chiny, terenem największych postępów Afryka, a największych zagrożeń prześladowania w krajach islamu.
Mam nadzieję, że nowy papież skieruje nasz wzrok w tych kierunkach. Przede wszystkim jednak osoba Franciszka powinna ożywić religijność Ameryki Łacińskiej, żywą i autentyczną, ale jakby nieświadomą swego znaczenia. W tej chwili jest to przecież największa grupa katolików, śpiący olbrzym. Mogą oni nam pomoc w odświeżeniu naszej wiary. Przez Jana Pawła II pomogliśmy my, teraz mogą oni. Jeśli tak się stanie, Franciszek okaże się papieżem najlepszym na nasze czasy.
Dość często podkreśla się znaczenie ekumenizmu dla przyszłości chrześcijaństwa. Jest to on jednak przereklamowany. Katolicyzm zrobił dla jedności chrześcijan wiele, ale inne wyznania wykorzystują kontakty ekumeniczne jako alibi dla zachowania status quo. Żądają gestów, same ich unikając. Dotyczy to także schizmy tradycjonalistycznej, która mimo starań Benedykta XVI próbowała dyktować Kościołowi powszechnemu warunki. Chyba pora powiedzieć: chcecie jedności, czy udajecie? Skromny Franciszek tego nie powie, ale nie ma innego znaku jedności chrześcijan niż biskup Rzymu.
Michał Wojciechowski
Prof. Michał Wojciechowski jest teologiem świeckim. Wykłada na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. Jest Przewodniczącym Rady Programowej Fundacji PAFERE i ekspertem Centrum im. Adama Smitha. Należał do Unii Polityki Realnej. Autor wielu książek, m.in. „W ustroju biurokratycznym”, „Moralna wyższość wolnej gospodarki”, Między polityką a religią”.
A oto co napisał argentyński rodak nowego papieża o papieżu: http://www.legitymizm.org/papiez-argentynczyk-mamma-mia
Ciekawe? Tak sobie myślę, że Pan Bóg ma względem Kościoła Katolickiego inne zamierzenia niż nam tradycjonalistom się wydaje. Po papieżu Franciszku niewiele się spodziewam jeżeli chodzi o powrót łaciny do mszy świętej oraz przywrócenia Tiary papieżom, a co za tym idzie znaczenia papieża i Kościoła Rz.-K. Widocznie Pan Bóg tak chce. Obym się mylił.
Papież Franciszek nie będzie (obym się mylił) przełomowym papieżem. Dowodem jest jak piszą meridia 'dobre relacje z protestantami i żydami w Buenos Aires’ http://www.pch24.pl/czego-sie-mozna-spodziewac-po-polityce-zagranicznej-papieza-,13537,i.html Jeżeli mają być dobre relacje to nie może być dyskusji, nie może być bezkompromisowości w sprawach zasadniczych i fundamentalnych. Będzie ustępowanie i uleganie naciskom bezbożnikom, mahometanom, żydom i kto tam jeszscz będzie chciał wypróznić się na Boga, Krzyż, Biblię i Kościół. Przykre? Tak. Smutne? Tak. Dołujące? Tak.
Comments are closed.