Izrael pracuje nad własną szczepionką na koronawirusa. Izraelscy naukowcy przewidują kolejne epidemie i wychodzą z założenia, że w kwestiach „życia i śmierci” trzeba być samowystarczalnym i mieć pod ręką rodzimy produkt. W tym momencie państwo skazane jest na preparat firmy Pfizer.
To, co dzieje się w Izraelu niechętnie jest opisywane przez polskie media, które wszystkie siły angażują w stręczenie Polakom preparatów zwanych szczepionkami. W Izraelu, który mimo masowego „wyszczepienia” notuje – według danych oficjalnych – dużą skalę zakażeń i zgonów, pojawia się coraz więcej ocen preparatu firmy Pfizer. I niekoniecznie są one pozytywne.
Prof. Shmuel Shapira – uchodzący za ojca izraelskiej szczepionki na koronawirusa, nad którą obecnie trwają badania, wypowiada się na ten temat na łamach „The Jerusalem Post”. Poniżej przytaczamy kilka fragmentów jego wypowiedzi. Wątpliwości w stosunku do podawanych preparatów to nie tylko domena znienawidzonych przez polityczno-medialno-medyczny establishment „antyszczepionkowców”, ale także poważnych naukowców, którzy nie mają oporów, by to, co dzieje się w Izraelu określić mianem „eksperymentu”. W Izraelu eksperyment ten powoli dobiega do końca. „Bycie królikiem doświadczalnym niekoniecznie jest złe. Możemy być mądrymi myszami” – twierdzi Shapiro i dodaje: „Czy to był błąd, czy nie, dowiemy się dopiero w przyszłości”.
Oddajmy głos prof. Shumelowi Shapira (wytłuszczenia w tekście pochodzą od redakcji PROKAPA).
* * *
O pandemii:
„Pandemia jeszcze się nie skończyła i będzie kolejna pandemia. Zobaczycie to za życia”.
„Izrael to kraj z dobrymi naukowcami i silnym przemysłem biotechnologicznym. Powinniśmy być w stanie produkować szczepionki niezależnie od tego, czy firma Pfizer istnieje, czy nie”.
O preparacie firmy Pfizer:
„Pfizer nie jest tak dobry, jak się początkowo wydawało. Myślę, że szczepionka, którą zaszczepieni są obywatele Izraela, nie jest szczepionką typu A. Nie wiem, na jaką ocenę zasługuje, ale szczepionka, która działa tylko przez kilka miesięcy, jest daleka od doskonałości”.
„Nie jestem przeciwny szczepieniom i wziąłem już trzecią dawkę, ale mam pewne obawy związane z potencjalnymi długoterminowymi skutkami ubocznymi szczepionki. Główną zaletą szczepionek mRNA jest to, że można je bardzo szybko zaprojektować. Wadą jest to, że ich technologia jest nieznana, co rodzi wszelkiego rodzaju pytania dotyczące bezpieczeństwa – na pewno w przypadku długotrwałych skutków ubocznych. Wiem z mojego bliskiego kręgu i rozmów z lekarzami, że istnieją znaczące skutki uboczne, które mogą być związane ze szczepionką. Nie sądzę, aby były celowo ukrywane, ale myślę, że zagłębianie się w możliwość wystąpienia skutków ubocznych było niewygodne podczas prowadzenia kampanii masowych szczepień. Nie sądzę, aby ktokolwiek próbował wystarczająco mocno szukać skutków ubocznych. Rok to bardzo krótki eksperyment”.
„The Jerusalem Post” nawiązuje do faktu zatwierdzenia w sierpniu 2021 roku przez Amerykańską Agencję ds. Żywności i Leków „szczepionki” firmy Pfizer. A co myśli o tym Shapira?
„Dostępne dane z krótkoterminowych obserwacji sugerują, że większość osób wyzdrowiała po wszelkich skutkach ubocznych, których doświadczyli. Jednak informacje o potencjalnych długoterminowych skutkach zdrowotnych nie są jeszcze dostępne”.
O trzeciej dawce:
„Kampania wzmacniająca została podjęta zbyt pospiesznie. Nie wierzę, by Izrael przyznawał się obywatelom w sposób przejrzysty, że danie im trzeciego strzału było eksperymentalne. Każdy poniżej 65 roku życia, kto otrzyma trzeci strzał, powinien zostać poinformowany, że nie jest on zatwierdzony przez FDA i powinien być uświadomiony, jakie mogą być korzyści i szkody, i poprosić o podpisanie formularza zgody”.
O umowach z firmą Pfizer:
„Jestem człowiekiem, który zdaje sobie sprawę z tego, czym są sekrety i szanuje je. Ale brakowało przejrzystości. Dlaczego części umowy z firmą Pfizer zostały ukryte? Dlaczego ukryto protokoły z posiedzeń gabinetu ds. koronawirusa? Myślę, że było za dużo biznesu, a za mało nauki. W walce między nauką a biznesem nauka powinna zwyciężyć”.
„Izraelczycy to świnki morskie, które zapłaciły fortunę za udział w eksperymencie, choć niekoniecznie jest to zła rzecz. Nie sądzę, żeby ktokolwiek wyświadczył Izraelowi wielką przysługę. Za te szczepionki zapłaciliśmy wysoką cenę – wyższą niż w jakimkolwiek innym kraju. A drugą rzeczą, którą zapłaciliśmy, jest coś bardziej wartościowego, dane. Myślę, że szczepienie populacji dostępną szczepionką była słuszną decyzją, ale Izrael stał się laboratorium dla pierwszej i drugiej dawki szczepionki, a teraz robimy to ponownie z trzecią dawką. Bycie królikiem doświadczalnym niekoniecznie jest złe. Możemy być mądrymi myszami. Czy to był błąd, czy nie, dowiemy się dopiero w przyszłości”.
O obecnej sytuacji w Izraelu:
„Izrael jest jednym z najbardziej zaszczepionych krajów na świecie z jednym z najwyższych wskaźników infekcji i śmiertelności. Jeśli szczepienie jest tak dobre, dlaczego tak wiele osób choruje? Rząd wybrał firmę Pfizer i zaczął widzieć jej wstępne wyniki, zrezygnował z innych środków zdrowotnych niezbędnych do opanowania pandemii. Pozostawił również pracę nad własną szczepionką. Mam dokumentację, która udowadnia, że urzędnicy rządowi pracowali nad opóźnianiem naszych postępów przez wiele miesięcy. 80 naukowców pracujących nad szczepionką nie tylko nie otrzymało potrzebnego wsparcia, ale czasami napotykali nienaukowe, biurokratyczne przeszkody ze strony polityków i innych. Organy regulacyjne działały powoli. Spotkania były rzadkie i często opóźniane. Podejmowanie decyzji trwało zbyt długo. (…) Mieliśmy w rękach ten naprawdę dobry produkt, a teraz ludność Izraela nie może się nim cieszyć”.
O działaniach rządu:
„Izrael musi stworzyć lepszy program komunikacyjny, tak jak miało to miejsce podczas wojny w Zatoce Perskiej. Dane powinny być również dokładniejsze. Liczby Ministerstwa Zdrowia były często niespójne i miały bardziej znaczenie rozgrywek politycznych.
(…) Kiedy Netanjahu polecił Izraelskiemu Instytutowi Badań Biologicznych (IIBR) w lutym 2020 r., aby opracować szczepionkę na koronawirusa, mówił również o założeniu fabryki szczepionek w Izraelu. W sierpniu, kiedy IIBR ogłosił gotowość do rozpoczęcia badań klinicznych I fazy, premier powiedział, że zwrócił się do instytutu o rozpoczęcie budowy zakładu produkcyjnego równolegle z pierwszymi próbami na ludziach, tak aby Izrael był gotowy, jeśli próby zakończyłyby się sukcesem.
(…) Jestem sceptyczny i cyniczny, że taka fabryka kiedykolwiek zostanie założona, mimo że jest to wykonalne i myślę, że tak powinno się stać. Teraz wszyscy mówią o szczepionkach. Ale kiedy, jeśli Bóg pozwoli, to wszystko się skończy, wtedy przejdziemy do innych priorytetów i wszyscy zapomną. Przez ostatnie 18 miesięcy sprawy w Izraelu nie przebiegały prawidłowo, a świadczy o tym liczba zgonów i wskaźnik infekcji. Co więcej, ucierpiała także edukacja dzieci i gospodarka. Wszyscy liczą śmierć, ale powinniśmy liczyć rzeczy, które są trudniejsze do zmierzenia, takie jak uszkodzenia emocjonalne, urazy psychiczne – wiele osób w Izraelu jest pokaleczonych. Pandemia była zarządzana jak cyrk i myślę, że dużo za nią zapłacimy”.
PS
W oparciu o: https://www.jpost.com/health-and-wellness/coronavirus/brilife-the-race-for-israels-homegrown-covid-19-vaccine-680755
[…] wyścig. Wielkie koncerny widząc, że temat „szczepionek” powoli zaczyna się wypalać, a przykład Izraela pokazuje ich kompromitujący brak skuteczności, uznały, że trzeba wymyślić coś innego. Możemy być pewni, że już wkrótce zasypywani […]
Eksperymentalny czas nam nastał… Ciekawe ile jeszcze potrwają te eksperymenty. Z drugiej strony…szczepionka na grypę też miała kiedyś swój początek…
Comments are closed.