Postępujący kryzys finansowy, coraz wyraźniejsze widmo rozpadu strefy euro i rosnące ceny podstawowych dóbr i usług – czynniki te powodują, że coraz więcej młodych ludzi kwestionuje słuszność decyzji podejmowanych przez krajowych i unijnych polityków.
Jednak nadal w głowach wielu tkwi zgubne przekonanie, że można beztrosko żyć na kredyt, a w celu osiągnięcia dobrobytu, większość swoich środków powierzyć w podatkach państwu. Jak zatem ukazać takim ekonomicznym laikom odmienną od serwowanej w massmediach perspektywę rzeczywistości? Współpracownicy Insytutu Misesa, wolnorynkowego think-tanku zajmującego się edukacją ekonomiczną, znaleźli odpowiedź – wystarczy lektura jednej prostej książki, by z oczu opadły klapki.
Ekonomia w jednej lekcji Henry’ego Hazlitta w prosty i przejrzysty sposób tłumaczy genezę podstawowych zjawisk ekonomicznych oraz mechanizmy bardziej złożonych procesów. Dlatego warto, by po tę pozycję sięgali nie tylko przyszli adepci nauk społeczno-gospodarczych, ale i osoby, które szukają praktycznych wskazówek na temat zastosowania praw ekonomicznych w życiu codziennym. To właśnie ci młodzi ludzie, jako aktywne podmioty bądź polityczni decydenci, będą kiedyś kształtowali gospodarkę kraju. Słusznym więc jest, by na początku swojej ścieżki poznali rolę przedsiębiorcy i całego sektora prywatnego w kształtowaniu PKB, otwarli oczy na to, że z długiem publicznym trzeba walczyć, a nie zamiatać problem pod dywan.
Jednak nie każdy a raczej mało kto sięgnie po książkę, gdy jej dostępność będzie mocno ograniczona. I tutaj właśnie działacze Instytutu Misesa zwracają się z prośbą o pomoc do swoich mecenasów, darczyńców i czytelników. Ich celem jest wypromowanie książki jako podręcznika i rozesłanie tysiąca bezpłatnych egzemplarzy Ekonomii w jednej lekcji do bibliotek szkolnych, uniwersyteckich i innych organizacji edukacyjnych na terenie całego kraju. Takie przedsięwzięcie generuje spore koszty – by zrealizować projekt do końca września Instytut musi zebrać 31 000 zł. Każde 100 zł wpłacone przez darczyńcę to 3-4 nieodpłatne egzemplarze wysłane do dowolnie wskazanego miejsca. To także szansa na wydanie w przyszłym roku publikacji w coraz bardziej popularnej, zwłaszcza wśród młodych odbiorców, formie elektronicznej (e-book). Wszyscy, którzy zdecydują się wesprzeć akcję, otrzymają podziękowania na stronie internetowej Instytutu (www.mises.pl), wpis do Księgi Mecenasów, a każda darowizna powyżej 100 zł honorowana będzie podziękowaniami na pierwszych stronach książki. Wspierające projekt firmy będą mogły umieścić swoje logotypy. Zachęcamy serdecznie do wzięcia udziału w akcji – jedna książka służyć może dziesiątkom czytelników przez długie lata. Polecona przez nauczyciela, wykładowcę czy kolegę z ławki to setki i tysiące wyedukowanych, odpornych na demagogię młodych ludzi. Jedna przekonana osoba, wyposażona w merytoryczne argumenty, może wpłynąć na dziesiątki innych, a te na setki kolejnych. To z pewnością najlepsza droga do przeprowadzenia w naszym kraju realnych zmian o trwałych skutkach.
Instytut Misesa
Nie ma czegos takiego jak kryzys finansowy! Ani kolejnej bzdury jak dlug publiczny. Instytut chce uswiadamiac i uczyc a juz na wstepie przyjmuje falszywe przeslanki?! Przeciez to wola o pomste do piekla!
Marko – nie istnieje też budżet, płaca minimalna, roboty publiczne, urzędnicy. Nie istnieje nawet rynek książkowy, bo wszystkie drzewa zostały przerobione na banknoty i brakuje papieru.
Ogólnie niczego nie ma i wszystko jest bzdurą!
A akcja fajna, ludzie którzy pracują pro publico bono pójdą do nieba, a ekonomiczne mity do piekła 😉
PO-wyzszy komentarz ukazuje analfabetyzm gospodarczy piszacego i jego ignorancje w temacie. Nic dziwnego, ze swiat jest w stanie agonii majac takich dwunogow depczacych po zyciu.
A może Marko w końcu poda jakiś argument?
Jak argument chcialby pan uslyszec i w jakim temacie? prosze sie wyrazac precyzyjnie inaczej szkoda panskiego wpisu.
Chętnie opublikujemy polemiczny artykuł P. „Marko” na mises.pl (podpisany imieniem i nazwiskiem). Publikacja musi spełniać wymogi artykuły popularyzatorsko – naukowego bądź naukowego. Objętość minimum 6 tys znaków.
W szczególności merytoryczne rozwinięcie argumentacji „analfabetyzm gospodarczy piszacego” oraz „dwunogow depczacych po zyciu”.
P. Szymon – po pierwsze to nie polemika tylko fakty o czym ja mowie. Po drugie to temat na kilka ksiazek a nie na 6 tys. znakow. Po trzecie – na tym portalu jest juz wystarczajaco duzo wpisow, w ktorych temat zostal naswietlony, aczkolwiek przez nikogo nie zostal podjety co wynika z faktu, ze czytajacy nie maja pojecia o gospodarce i nie sa w stanie podjac rzeczowej dyskusji, a jedynie opluwaja piszacego, co jest zrozumiale bo przeczy on ich „wiedzy o ekonomii, o swiecie, o panstwie (politycznym)” i tym samym bredzi”. Prosze wiec najpierw zaczac myslec samodzielnie przy okazji czytania tutaj i poodjac dyskusje albo rzeczowa krytyke, z ktorej cos sensownego sie urodzi. A nie pisac o socjalistach, komuchach, trollach i inych bzdurach. Pierwszy krok do tego – prosze porzucic cale pseudowiedze o swiecie, wyjsc z zakletego kregu panstwa politycznego, czyli z Matrixa. Powodzenia dla chcacych tego dokonac.
Nic nie zrozumiałem.
Chętnie przeczytam tych kilka książek!
Comments are closed.