Szczyt okazał się kolejną próbą dialogu w obliczu piętrzących się problemów w zakresie bezpieczeństwa. Co prawda, nie udało się podpisać wspólnego dokumentu czy też dokonać wyraźnego „upgrade’u” w relacjach NATO-Rosja, ale sam fakt, że do niego doszło, wyraźnie dowodzi istotnej roli Kremla w konstruowaniu stabilnej architektury bezpieczeństwa w Europie – wyjaśnia ekspert Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego Jacek Bartosiak.
– Organizacja szczytu NATO-Rosja po dwóch latach przerwy musi niepokoić Polskę i państwa bałtyckie, gdyż jest to kolejny krok w kierunku zawieszenia międzynarodowej izolacji Rosji. Tych kroków było jednak już tak wiele, że w praktyce, i trzeba to sobie wyraźnie powiedzieć, izolacji już nie ma. Zachodni sojusznicy Polski, w tym USA, nieustannie prowadzą z Rosją rozmowy bilateralne, o czym świadczy choćby marcowa wizyta sekretarza stanu Johna Kerry’ego w Moskwie. Kerry przyjechał na Kreml z konkretnymi propozycjami, i choć szczegóły nie są znane, z wypowiedzi obu stron wynika, że wychodzą one Rosji naprzeciw – uważa ekspert CA KJ Jacek Bartosiak.
Ekspert ds. bezpieczeństwa narodowego twierdzi, że raczej trudno liczyć na zmianę kursu rosyjskiej polityki zagranicznej:
– Rosja nie ma zamiaru zmieniać swojej postawy i nieustannie demonstruje chęć wypchnięcia interesów amerykańskich z tej części świata. Świadczy o tym m.in. incydent na Morzu Bałtyckim sprzed kilku dni (przelot samolotów SU-24 nad amerykańskim okrętem), który miał dać Amerykanom do zrozumienia, że nie mogą oni swobodnie działać na Bałtyku. A to realnie obniża zdolność USA do projekcji siły w tym regionie – realizacja przez Rosję strategii anti-access/area-denial (A2/AD) oznacza zamknięcie Morza Bałtyckiego dla US Navy na wypadek ewentualnego konfliktu, a to czynnik kluczowy z perspektywy bezpieczeństwa państw bałtyckich – ostrzega Bartosiak.
Ekspert odniósł się także do kwestii amerykańskich gwarancji militarnej obecności w naszym regionie:
– Decyzja o rozmieszczeniu brygady, ogłoszona podczas wizyty prezydenta Dudy w USA, ani nie jest ostateczna, ani nie zmienia realnie sytuacji w Europie Środkowo-Wschodniej. Nie wiadomo bowiem, gdzie będzie stacjonować, a to ma kolosalne znaczenie. Z drugiej strony warto pamiętać, że rotacyjna obecność utrzymuje w Polakach przekonanie o amerykańskim prymacie w kwestii bezpieczeństwa, i w rezultacie utrwala proamerykańską orientację polskiej polityki bezpieczeństwa. Natomiast w prawdziwym interesie USA leży głównie zwiększenie elastyczności swojej polityki zagranicznej, a rotacyjna obecność daje im ku temu dobre narzędzia – dodał.