Zacznę od oświadczenia, że nie jestem agentem Putina i publicznie potępiam aktualną agresję Rosji na Ukrainę. Należy rozróżnić jednak dwa okresy historyczne i dwie zupełnie różne rzeczywistości.
Rok 2022 i wojna Rosyjsko-Ukraińska ma miejsce w zupełnie innej rzeczywistości, aniżeli agresja Rosji sowieckiej na Rzeczpospolitą 17 września 1939 roku. Wtedy, podczas II Wojny Światowej Ukraińcy brali bezpośredni udział w likwidacji Państwa Polskiego i kolaborowali zarówno z sowietami jak i z hitlerowcami. Teraz natomiast Polacy nie tylko przygarnęli pod swoje dachy ponad 3 miliony uciekinierów z Ukrainy, ale Polska bezpośrednio broni istnienia państwa Ukraina.
Agresja Putina na Ukrainę nie rozgrzesza jednak Ukraińców z Ludobójstwa o szczególnym okrucieństwie, dokonanego na Narodzie Polskim przez UPA i Organizację Ukraińskich Nacjonalistów na Wołyniu oraz w województwie lwowskim, stanisławowskim i lubelskim. Od początku agresji Rosji na Ukrainę w bieżącym roku, nasze elity polityczne zarówno ze sfer rządowych, samorządowych jak i wszelakiej opozycji, występując we wszelakich mediach chwalą pod niebiosa Ukraińców, a historyków, Kresowiaków, Sybiraków i przedstawicieli rodzin ofiar zbrodni UPA, OUN i SS Galizien, którzy ośmielają się upomnieć o upamiętnienie Polaków pomordowanych przez sotnie ukraińskie na Wołyniu, w woj. lwowskim i stanisławowskim oskarżają o rzekome sprzyjanie Putinowi.
Pamięć o naszych rodakach zamordowanych przez UPA, OUN i SS Galizien( które składało się w 2/3 z Ukraińców, a w 1/3 z Niemców) na Wołyniu, w woj. lwowskim i stanisławowskim, a także lubelskim i rzeszowskim jest naszym moralnym obowiązkiem i w żaden sposób nie jest pomocna Putinowi, bo nowy car Rosji dobrze wie, że Polacy równie dobrze pamiętają o Katyniu, Sybirze, Twerze, Starobielsku, Miednoje, Kozielsku i innych miejscach rosyjskiego ludobójstwa.
26 czerwca 2022r. W Bielsku-Białej wygłosił wykład na temat Rzezi Wołyńskiej pisarz i publicysta Stanisław Srokowski. Potwierdził, że zawołanie: „Sława Ukrainie i chwała gierojam” było hasłem UPA i Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów. Znany pisarz podkreślił, że władze współczesnej Ukrainy zabroniły wyświetlania w kinach i telewizji filmu pt. „Wołyń” i zabroniły polskiemu IPN-owi kontynuacji ekshumacji ofiar zbrodni dokonanych na Polakach przez ukraińskich nacjonalistów zrzeszonych w UPA, OUN i SS Galizien. Stanisław Srokowski stwierdził, że to jest skandal, iż telewizja publiczna TVP nadała program pt.:”Sława Ukrainie i chwała bohaterom”, bo każdy świadek zbrodni na Wołyniu pamięta, że z takim zawołaniem Ukraińcy palili polskie wioski i mordowali bezbronne kobiety i dzieci tylko dlatego, że byli Polakami. Dodał, że jest jeszcze piosenka pt. „Czerwona Kalina”, którą śpiewali banderowcy podczas mordowania Polaków.
Srokowski uznał autorytatywnie: Używanie słów „sława Ukrainie i chwała bohaterom” w polskiej telewizji to jest brak godności narodowej autorów takiego programu.
To co się stało na Kresach, to nie była jakaś tam zbrodnia, lecz to było ludobójstwo. Srokowski stwierdził, że dochodzą go teraz głosy pochodzące od niektórych elit, że w obliczu wojny rosyjsko-ukraińskiej należy wyciszyć temat Stepana Bandery.
Srokowski powiedział, że obecnie jesteśmy narodem okaleczonym o Kresy, które stanowiły jeden z fundamentów Rzeczpospolitej. Dodał, że Ukraińcy faktycznie cierpią dramat, ale to nie znaczy, ze my mamy rezygnować z Kresów i z pamięci o zbrodniach ukraińskich nacjonalistów na Polakach.
Znany pisarz uzasadnił, że Polska nie ma co przepraszać za „Akcję Wisła”, bo była ona przeciwstawieniem się kontynuowaniu mordów na Polakach przez UPA działających w latach 1945-1947 na terenie Bieszczadów. Gdyby nie akcja Wisła, to Ukraińcy zamordowaliby jeszcze dodatkowo kilkadziesiąt tysięcy bezbronnych Polaków.
To co mnie najbardziej zaskoczyło, to ujawnienie przez znanego historyka Kresów faktu, że
wiele polskich ambasad na zachodzie sprzeciwiło się planom propagowania przez ministerstwo Kultury Rzeczypospolitej Polskiej- filmu Wojtka Smarzowskiego pt.: „Wołyń”.
Rajmund Pollak