Stanisław Michalkiewicz przypomina, że w kampanii akcesyjnej do UE w 2003 r. jednym z argumentów za przystąpieniem było, iż dzięki temu Polacy będą mogli współdecydować o swoim losie. S. Michalkiewicz z właściwą sobie ironią nie zapomina w takich sytuacjach dodać, że właściwie nie bardzo wiadomo dlaczego współdecydowanie ma być lepsze od samodzielnego decydowania. Inna sprawa, że można by argument prounijny odwrócić i zapytać, czy skoro współdecydowanie jest tak wielką wartością, to w jakim stopniu Polska pomiędzy 1989 a 2004 r. była faktycznie państwem suwerennym?
Cóż, Polska przystąpiła do Unii Europejskiej, a że jak wiadomo od czasów Lenina „w miarę postępów socjalizmu walka klas zaostrza się”, więc i nasze współdecydowanie też się pogłębia. I nie tylko nasze, o czym przypomniał Paweł Sztąberek.
W ramach owego współdecydowania Polska nie prowadzi już np. polityki zagranicznej, bo są od tego starsi i mądrzejsi. Wbrew wszelkiej logice prawo polskie dostosowywane jest do „wymogów unijnych” takich jak zastąpienie normalnych żarówek „energooszczędnymi” świetlówkami, których utylizacja jest wyjątkowo skomplikowana. No, i rzecz jasna istnieje konieczność wypełniania dyrektyw różnych Komisji Europejskich, dzięki którym np. w Polsce zlikwidowany został przemysł stoczniowy. Ale za to mamy gazrurę pod Bałtykiem, która blokuje wejście do portu w Szczecinie. Oczywiście, „w razie czego” rurę się przesunie jak będzie zanadto przeszkadzać, jak uspokajająco zapowiadają Niemcy i Rosjanie. Tyle, że moim zdaniem owe zapewnienia są warte dokładnie tyle, co zapewnienia ministra Boniego, że do podpisanego porozumienia ACTA można dopisać jakieś nowe protokoły.
Wracając jeszcze na chwilę do rurociągu Nord Stream, warto przypomnieć, że protesty z Polski czy Litwy w kwestii budowy rurociągu podkreślały stricte polityczny charakter przedsięwzięcia nie mający żadnego uzasadnienia ekonomicznego. I co? Dzisiaj z kolei Polska musi wysłuchać protestów niemieckich w sprawie programu budowy elektrowni atomowych, bo jest to wymóg prawa UE, co zapewne przesądza sprawę.
Ostatnim, kuriozalnym w swej wymowie aktem świadczącym o realnej wartości współdecydowania było oświadczenie ministra Zdrojewskiego, że nawet jeśli Polska nie ratyfikuje porozumienia ACTA, to i tak będzie ono u nas obowiązywać, jako zobowiązanie unijne. Cóż, jeśli jeszcze ktoś wierzy, że zgodnie z zapisami Konstytucji RP suwerenem w Polsce jest Naród, to może się już wyzbyć złudzeń.
Ale to nie wszystko. Najwyraźniej bowiem Niemcy, zgodnie z oczekiwaniami wyrażonymi onegdaj w Berlinie przez mieszkańca „strefy zdekomunizowanej”, Radosława S., postanowili przejść na ręczne sterowanie również polskim społeczeństwem. Jeszcze w ubiegłym roku w niemieckiej prasie pojawiły się alarmistyczne doniesienia, że „Prawica w Polsce jest coraz groźniejsza”. Świadczyć o tym mają między innymi antysemickie incydenty w Jedwabnem (profanacja pomnika poświęconego pamięci Żydów zamordowanych przez Polaków), niszczenie dwujęzycznych polsko – litewskich tablic, dewastacja synagogi w Orli czy podpalenie Centrum Muzułmańskiego. No i rzecz jasna frekwencja na Marszu Niepodległości 11 listopada 2011 r. Do jednego worka wrzucani są zarówno narodowcy jak i kibice – w sumie jedna wielka banda chuliganów i bandytów zdaniem niemieckich mediów.
Tego, że Marsz Niepodległości przebiegał zupełnie inaczej, niż pokazywały polskojęzyczne media, niemieccy żurnaliści najwyraźniej nie wiedzą. Chyba też nie wiedzą też o grupie niemieckiego lewactwa, która przyjechała w listopadzie 2011 r. „fizycznie blokować faszyzm” pokojowo, czyli przy użyciu pałek i kastetów na ulicach Warszawy. Najwyraźniej też w Niemczech nie ma problemów z chuliganami stadionowymi czy przejawami rasizmu w wydaniu ideologicznych spadkobierców Adolfa Hitlera i Heinricha Himmlera, szczególnie w rocznice ich urodzin.
Komu przeszkadza prawica? Wiadomo – lewicy, z ideologii której wywodzą się tak „humanitarne” ustroje jak komunizm czy niemiecki narodowy socjalizm, którego „dokonania” w „ostatecznym rozwiązywaniu kwestii żydowskiej” są dobrze udokumentowane.
Tak zwani polscy politycy przy okazji wyborów Prezydenckich, Parlamentarnych, czy do PE za każdym razem podkreślają, że ich celem jest Polska zamożna, szczęśliwa i licząca się na forum międzynarodowym. Jeśli o mnie chodzi, to mam do nich jedno pytanie – a Niemcy i UE pozwolą?
Michał Nawrocki
Fot.: MN
Panie @Marko proszę o komentarz do tego artykułu?
Panie Michale popelnia Pan (zakladam, ze nieswiadomie z braku wiedzy) jeden blad. Prosze nie pisac media niemieckie czy polskie czy rosyjskie lub meksykanskie. Tym sposobem podpuszcza Pan na siebie narody, ktore w tym wszystkim sa jedynie ofiara a nie podmiotem. Nie ma czegos takiego jak media niemieckie! Sa media w lapkach Ligi Oszustow. Liga jest ponadnarodowa – siedzi poprzez swoich ludzi w kazdym kraju. W DE, PL, USA, UK, FR, Meksyku itd itd. LO rzadzi za Odra obywatelami niemieckimi (zafundowali im Hartz IV czyli ustawowa zupke jak kiedys Polakom pewien spec w PRL bis) a jednym z narzedzi sprawowania wladzy sa mainstreamowe media, ktore uruchamia sie za kazdym razem, kiedy ktos staje na drodze nieogranicznej wladzy LO. Nie tylko strzela sie do ludzi w Polsce. Czy zastanawial sie Pan np. dlaczego nagle zaatakowano prezydenta Niemiec Wulfa i zrobily to miejscowe media? Albo dlaczego nagle pojawila sie nagonka na hiszpanskie ogorki? Napisac, ze zrobily to media niemieckie byloby kompletna bzdura. Taki Bild czy Spiegel sa tak samo niemieckie jak GW czy SE badz Fakt polskie. Prezydent DE Wulf zostal zaatakowany, bo 17 lipca 2011 wyglosil do LO przemowienie, w ktorym skrytykowal dzialania EBC i polityke finansowa DB. LO chce sie go teraz pozbyc, fabrykujac rozne oskarzenia o korupcje i prywate. Te same „niemieckie” media rzucily sie na hiszpanskie ogorki bo SN Hiszpanii wydal postanowienie, iz zaprzeczanie Holocaustu nie jest karalne i nie bedzie z urzedu scigane. Trwa gigantyczna manipulacja i to wszelkimi sposobami. Gra idzie o wielka stawke – o wszechwladne panowanie nad swiatem przez Wybranych. Ich mkolejnym krokiem jest ACTA. Namiestnicy tej grupy „administruja” Polska. To samo robia z Rosjanami, Niemcami, Francuzami, Wlochami (ktos taki jak Berlusconi nie istnieje, to przebrany aktor, ktory wczesniej gral role kierowca formuly 1 „Jima Clarka”, ktory „zginal” na torze w DE). Prosze wiec o poprawnosc widzenia i myslenia. Inaczej problem pojdzie slepym torem, a chyba nie o to Panu chodzi prawda?
Panie Marko, w zasadzie napisał Pan w swoim poście, że uważa mnie za kretyna, który widzi, ale nie rozumie. Niestety, muszę Pana rozczarować – doskonale zdaję sobie sprawę z tego, czym są koncerny medialne działające w wymiarze międzykontynentalnym. Doskonale też zdaję sobie sprawę z powiązań koncernów medialnych z międzynarodową finansjerą. Tym niemniej, skoro sugeruje Pan „poprawność widzenia i myślenia”, pozwolę sobie zasugerować rozważenie kwestii „niemieckich mediów” z innego punktu widzenia. Przede wszystkim istnieje coś takiego jak niemieckie społeczeństwo. Wynika to w różnym stopniu z poczucia przynależności etnicznej, jak i poczucia wspólnoty ekonomicznej jednostek. Wspierają to zresztą media. Zgadzając się z Panem, że koncerny medialne dokonują manipulacji na niesamowitą skalę, zwracam uwagę, iż zupełnie inne treści są publikowane w niemieckich, francuskich, rosyjskich, polskich etc. mediach. Cel – manipulacja. Przytoczony przeze mnie przykład suflowanych w niemieckich mediach obaw przed „polską prawicą” to tylko przykład, do jakiego stopnia w Polsce wprowadzane jest ręczne sterowanie.
Podsumowując – skoro koncern medialny w jednym kraju lansuje jedne treści, w drugim nieco inne, to z perspektywy „targetu” tej propagandy mamy do czynienia z mediami niemieckimi czy polskimi. To, że na ogół treści te tresują w jednym kierunku – to już inna sprawa. Użycie przymiotników „niemiecki”, „polski” jest tu poniekąd nadużyciem semantycznym, niemniej ma na celu wywołanie refleksji Czytelnika. Ukazuje zarazem, jak wbrew oficjalnej propagandzie, społeczności i Narody europejskie nastawiane są przeciwko sobie. Wielka szkoda, że Pańska refleksja ograniczyła się jedynie do kwestii drugoplanowych zarazem pomijając meritum, jak grupa cwaniaków (menadżerów)”w mętnej wodzie łowi ryby”.
Chyba bardziej sensownym jest napisanie media niemieckojezyczne i media polskojezyczne. Te i te sa sterowane przez tych samych ludzi. Ich rola jest oglupianie spoleczenstw i napuszczaie na siebie. Nie musimy dokladac swojej cegielki poprzez uzywanie nieadekwatnych do prawdy okreslen. Meritum? Cala sekwencja (sporo jej juz tutaj bylo) pod haslem Liga Oszustow i jej gra jest odniesiem sie do tego co Pan napisal. Szkoda wlasnie, ze komentarz odebral Pan glownie jako atak na siebie.
Prosze tez zobaczyc jak funkcjonuja te „niemieckie” media w Niemczech. Tekst z dzisiaj w oryginale (plus z grubsza tlumacznie) – prosze to odniesc do komentarza wyzej.
„Die schwarz-gelbe Koalition spürt laut einer Umfrage Aufwind in der Wählergunst – und Kanzlerin Angela Merkel (CDU) profitiert von ihrem persönlichen Auftreten und ihrem Euro-Krisenmanagement. Gleichzeitig ist nur noch ein Drittel der Deutschen mit der Arbeit von Bundespräsident Christian Wulff zufrieden – er hat damit zum ersten Mal schlechtere Zahlen als Außenminister Guido Westerwelle (FDP).
Mit der Arbeit der Regierungschefin sind die Bundesbürger so zufrieden wie seit zwei Jahren nicht, wie der am Donnerstag veröffentlichte ARD-Deutschlandtrend ergab. Mit 64 Prozent Zustimmung legte Merkel im Vergleich zum Vormonat um einen Punkt zu und erreichte den besten Wert seit Dezember 2009. Mit der Arbeit der Regierung sind 42 Prozent (plus acht Punkte) zufrieden – so viele wie seit ihrem Bestehen nicht. Auch Union und FDP können sich verbessern.”
Czarno-zolta koalicja odczuwa wg przeprowadzonej ankiety znaczacy wzrost popracia u wyborcow zas kanclerz Angela Merkel (CDU) zbiera profity ze swoich wystapien i za (sprawne) zarzadzanie kryzysem euro. W tym samym czasie tylko 1/3 Niemcow jest zadowolona z pracy prezydenta Niemiec Ch. Wulffa. Tym samym osiagnal on gorsze wyniki niz minister spr. zewn. Guido Westerwelle (FDP). Poziom zadowolenia z pracy niemieckiego rzadu osiagnal najwyzszy od dwoch lat poziom – wynika z czwartkowej ankiety telewizji ARD. Merkel z 64 % ma lepszy wynik niz przed miesiacem i najlepszy od grudnia 2009. Z pracy rzadu zadowolenie okazalo 42 % ankietowanych (8 pkt wiecej)-jest to najlepszy wynik w historii. Rowniez Union i FDP uzyskaly poprawe.
———————–
Prosze zapytac sie Hansa i Helgi na ulicy co mysla o swoim (?) rzadzie i skonfrontowac odp. z oficjalna propaganda LO. Uzycie okreslen, iz „niemieckie media” chwala niemiecki rzad jest tutaj gigantycznym plagiatem. Manipulcja typu – tylko 1/3 Niemcow jest zadowolona z pracy prezydenta – po prostu smieszy.
Comments are closed.