Rzecznik Praw Dziecka Marek Michalak miał właśnie świetną okazję, aby siedzieć cicho. Niestety ją przegapił i się wypowiedział. Minister publicznie skrytykował księdza Franciszka Longchamps de Beriera za wskazywanie na podwyższone ryzyko wystąpienia wad wrodzonych u dzieci poczętych in vitro. Choć istnieją dowody potwierdzające słowa księdza, Michalak podzielił się swoją opinią, jakoby żadne wiarygodne badania naukowe na podobne ryzyko nie wskazywały.


Tego problemu nie ma! Pragnę zaapelować do przedstawicieli mediów i osób publicznych o zaniechanie dyskusji na ten temat. Działanie takie bynajmniej nie przysłuży się najmłodszym, spowoduje jedynie powszechną podejrzliwość i sprawi, że niektóre dzieci będą się czuły gorsze niż inne – zaapelował oburzony faktem, że ktokolwiek wyróżnia wśród dzieci te poczęte pozaustrojowo.

Problem w tym, że minister Michalak sam popiera wydzielanie grupy dzieci i traktowanie ich gorzej niż reszty. Chodzi o dzieci poczęte, u których zdiagnozowano chorobę lub niepełnosprawność. Takie dzieci w Polsce prawo wyraźnie wyodrębnia i pozwala zabić. Robią to opłacani z publicznych pieniędzy tzw. „lekarze” w prowadzonych za publiczne pieniądze szpitalach. Minister Michalak był przez różne organizacje społeczne wielokrotnie zapraszany do wypowiedzenia się w obronie tych dzieci. Nigdy z zaproszenia nie skorzystał, mimo iż ustawa o Rzeczniku Praw Dziecka wyraźnie mówi, że za dziecko uważa się osobę od poczęcia do ukończenia osiemnastego roku życia.

Pan Michalak pamięta może pewne piątkowe popołudnie w listopadzie ubiegłego roku, gdy proszony o włączenie się w działania na rzecz dzieci poczętych, wraz ze swoimi doradcami tłumaczył przedstawicielom Fundacji Pro-prawo do życia, w tym niżej podpisanej, że nie może angażować się w inicjatywy o zabarwieniu politycznym. Tak jakby życie dzieci było kwestią rozgrywek partyjnych. Pamięta też zapewne, jak chwilę później opuścił salę spotkań tłumacząc się czekającymi na niego obowiązkami. W piątki po 17-stej ministrowie ciężko pracują…

W istocie ksiądz Longchamps de Berier wykonuje pracę za Marka Michalaka. Zwraca bowiem uwagę na fakt, że powoływanie dzieci do życia na laboratoryjnym szkle nie jest dla tych dzieci dobre. Ksiądz bierze je w obronę, nie bacząc na ostracyzm ze strony wpływowych lewicowych środowisk opiniotwórczych, których minister Michalak najpewniej się boi. Broniąc dzieci ksiądz de Berier robi to, co powinien zrobić Rzecznik Praw Dziecka.

Gdyby tylko miał dość odwagi cywilnej, by zachować się inaczej niż dyktuje „Gazeta Wyborcza” i krzykacze z Ruchu Palikota.

Kaja Godek

2 COMMENTS

Comments are closed.