Dziennik The Sunday Times uznał ją za jedną z dwunastu najważniejszych książek wydanych na świecie od zakończenia II wojny. Sprzedano jej 3 mln egzemplarzy i przetłumaczono na 31 języków, choć nie na język polski. Mowa o wydanej w 2007 r. publikacji Nassima Nicholasa Taleba  „The Black Swan: The Impact of Highly Impropable”.

52-letni Nassim Nicholas Taleb urodził się w Libanie w jednej z najbardziej znanych rodzin w swoim kraju. Jego  dziadek (ze strony matki) Fouad Nicolas Ghosn i pradziadek Nicolas Ghosn byli wicepremierami w libańskim rządzie. Taleb obecnie jest także obywatelem USA, wykładowcą na New York University i Oxford University. Mówi płynnie po angielsku, francusku (studia kończył na Uniwersytecie Paryskim) i arabsku, porozumiewa się także po hiszpańsku i włosku. Czyta w oryginale klasyczne teksty m.in. po łacinie i po aramejsku.

Przez wieki ludzie byli przekonani, że istnieją tylko białe łabędzie. Po odkryciu Australii okazało się, że są również czarne. „Czarny łabędź” to w terminologii Taleba nieprzewidywalne zdarzenie o olbrzymim wpływie na rzeczywistość. To na przykład atak terrorystyczny na  Word Trade Center z 11 września 2011 r.

Taleb zwraca uwagę na bezużyteczność danych historycznych przy próbach przewidywania „czarnych łabędzi”. Podaje przykład sytuacji hodowlanego indyka. Korzystając z naukowej metody wnioskowania o przyszłości na podstawie przeszłości po 1000 dniach możemy mieć 1000 obserwacji, które świadczą o tym że hodowca ma dobre intencje. Im bardziej zbliża się Dzień Dziękczynienia, czyli koniec życia indyka, tym więcej mamy obserwacji a zatem, zgodnie z naukową metodą, nasza pewność, że hodowca ma dobre zamiary rośnie.

„Czarne łabędzie” zdarzają się znacznie częściej, niż się powszechnie uważa. Taleb podaje przykład Edwarda J. Smitha kapitana Titanica, który w 1907 r. (na pięć lat przed katastrofą  tego statku) mówił, że „w całym swoim zawodowym doświadczeniu nigdy nie miał do czynienia z żadnym wypadkiem, o którym warto by wspominać, wręcz nigdy na oczy nie widział wraku statku.”

Problem z „czarnymi łabędziami” polega na tym, że ponieważ nie potrafimy ich przewidywać, to je w ogóle ignorujemy. Co sprawia, że narażamy się na większe ryzyko, niż gdybyśmy brali pod uwagę ich istnienie. W pierwszym wydaniu „Czarnego łabędzia”, które pojawiło się w 2007 r., Taleb ostrzegał, że amerykański prywatny fundusz finansujący kredyty hipoteczne Fannie Mae „siedzi na beczce dynamitu”. Zarządzający nim jednak nic nie robią, by ograniczyć to ryzyko ponieważ ich zdaniem jest ono „niewielkie”. W 2008 r. Fannie Mae zostało znacjonalizowane przez rząd USA, by zapobiec jego upadkowi.

„Czarny łabędź: wpływ zdarzeń wysoce nieprawdopodobnych” to bardzo nietypowa książka. Przypomina esej z elementami wiedzy o rachunku prawdopodobieństwa,  filozofii i fragmentami autobiograficznymi. Nie czyta jej się łatwo, ale wciąga  przez to, że daje zupełnie inne spojrzenie na sprawy, które dotyczą każdego, także w Polsce. Daje do myślenia, ile warte są na przykład dzisiaj ogłaszane prognozy wysokości naszych emerytur za 30 czy 40 lat. 30 lat temu, czyli w 1982 r.,  dopiero co wprowadzono stan wojenny. Gdyby wówczas ktoś powiedział, że za 10 lat nie będzie PRL-u, podobnie jak żadnego z ówczesnych sąsiadów Polski (NRD, Czechosłowacji i ZSRR), nikt nie potraktowałby go poważnie.

Zresztą by zobaczyć bezużyteczność wielu prognoz nie trzeba sięgać tak daleko. Na przykład nikt nie przewidział gospodarczej stagnacji, która wystąpiła w Polsce w 2001 r. Wzrost PKB wyniósł wówczas zaledwie 1,2 proc. Tymczasem jeszcze na początku roku było aż dwanaście prognoz, że wskaźnik ten wyniesie od 4 proc. (BRE Bank) do 5,5 proc. (Nicom Consulting). Podobnie uważali analitycy międzynarodowych instytucji. Międzynarodowy Fundusz Walutowy prognozował, że wzrost polskiego PKB wyniesie w 2001 r. 5,5 proc., Komisja Europejska stawiała na 5 proc., a OECD – na 4,9 proc.

Co z teoretycznych rozważań Taleba można zastosować w praktyce? W latach 1999-2004 r. zarządzał on funduszem Empirica Capital. Jego strategia polegała na kupowaniu tanich instrumentów pochodnych, które mogły przynieść fortunę w przypadku za-istnienia „czarnego łabędzia” (takiego jak na przykład bankructwo Niemiec czy koncernu Coca-Cola). Te instrumenty powinny być relatywnie tanie ponieważ ludzie z natury nie doceniają ryzyka zdarzeń mało prawdopodobnych.

W 2004 r. Taleb ostatecznie zrezygnował z pracy w funduszu twierdząc, że chce się poświęcić karierze akademickiej i pisaniu książek. Jego przeciwnicy utrzymują, że po prostu nie potrafił zarobić pieniędzy na inwestowaniu zgodnie ze swoją teorią. Bez względu na to, jaka jest prawda, źle na tym nie wyszedł. Za napisanie kolejnej książki dostał 4 mln USD zaliczki, a w lipcu zeszłego roku został doradcą Międzynarodowego Funduszu Walutowego.

Ma opracować system wykrywania „czarnych łabędzi” dla ministrów finansów grupy G20 (w jej skład wchodzi większość najbogatszych krajów świata). Twierdzenie na okładce książki, że ona sama jest „czarnym łabędziem” może więc nie być gołosłownym marketingowym chwytem jej wydawcy.

Aleksander Piński

Tekst pochodzi z września 2012 roku

Otwarta-licencja