Pan Mike Pompeo, „człowiek z Wichita”, pokazał właśnie nad Wisłą, co to znaczy pełnokrwisty absolwent West Point oraz szczęśliwy biznesmen z lotniczej branży, wyrosły pod skrzydłami legendarnego klanu miliarderów Kochów, których wielki majątek ma swoje korzenie w kontrakcie z 1929 r. zawartego przez ich ojca Freda C. Kocha z sowiecką firmą Amtorg – na budowę instalacji krakingu na ukradzionych przez bolszewików polach naftowych Morza Kaspijskiego.
Ale zacznijmy od początku , żeby zrozumieć, dlaczego konserwatywny polityk zza oceanu Mike Pompeo jako swojego idola czasu II wojny światowej wskazuje faceta, który znalazł się na wystawie „Twarze kieleckiej bezpieki”.
Kiedy inżynier Fred Chase Koch załapał się w przedstawicielstwie „handlowym” sowieckim Amtorg w imieniu firmy swojej i wspólnika Winkler – Koch na kontrakt na budowę kilku instalacji krakingu (przerób ciężkiej frakcji ropy na benzynę i oleje) w rejonie Morza Kaspijskiego i na Kaukazie , miał lat 29 , dyplom z inżynierii chemicznej z Massachusetts Institute of Technology i 44 pozwy na karku o prawdziwe lub nie – nielegalne używanie cudzej myśli technicznej do swojego pomysłu na technologię krakingu. Oraz zarejestrowaną w 1925 r. firmę Winkler Koch Engineering Company.
Fred C. Koch, przyszły „wielki antykomunista” poszukujący zajęcia zgłosił się do Amtorg w Nowym Jorku, zupełnie świeżej firmy sowieckiej, powołanej 1924 r. przez Lenina i Armanda Hammera a właściwie przez Ludowy Komisariat Handlu Zagranicznego a udziały w wysokości 1 mln USD miał Wniesztorgbank i Centrosojuz (Centralny Związek Spółdzielczości Konsumenckiej) pod zdolną ręką towarzysza Leonida Krasina.
Teoretycznie była to firma handlu zagranicznego, a praktycznie przykrywka dla sowieckiego wywiadu i dla Kominternu.
W tym czasie Sowieci prowadzili negocjacje z innymi firmami amerykańskimi na odbudowę zupełnie zdewastowanego przez wojnę domową przemysłu, który miał swoich właścicieli, i którzy to właściciele w większości żyli. Podobnie jak właściciele pól naftowych w Baku.
A wszystko przez to, że efekty tzw. komunizmu wojennego, który zastosowali po przechwyceniu władzy, a którą zdefiniował Nikołaj Bucharin: „… Przymus proletariacki we wszystkich swoich formach, poczynając od rozstrzeliwania, a kończąc na obowiązku pracy jest metodą tworzenia komunistycznego człowieka…” doprowadziły Rosję Sowiecką do totalnego załamania gospodarki.
Wejście zagranicznych firm do gospodarki sowieckiej odbyło się w ramach systemu przyznawania koncesji zagranicznym firmom lub spółkom mieszanym z udziałem firm sowieckich.
Jak podaje Antony C. Sutton w książce pt. „Western Technology and Soviet Economic Development 1917 – 1930” z 1968 r. na stronie 9, w okresie 1921 – 1929 złożonych zostało łącznie 2.670 aplikacji zagranicznych o koncesję. Liczna przyznanych koncesji typu I i II w latach 1921-1926 wyniosła – 330 , w latach 1927-29 – liczba przyznanych koncesji jest nieznana. Liczba przyznanych koncesji typu III wyniosła w całym okresie 1921-1930 wyniosła 134.
Były one głównie przyznawane w dziedzinach strategicznych takich jak: wydobycie ropy naftowej i rafinerie, kopalnie węgla i rud metali, w tym złota, platyny, manganu, miedzi, hutnictwo żelaza i metali nieżelaznych, przemysł włókienniczy, industrializacja rolnictwa, również w zakresie technologii hodowli i nowych gatunków upraw.
No i właśnie Fred C. Koch był wśród tych niewielu szczęśliwców, którzy się na taką koncesję załapali.
Firma Winkler-Koch wybudowała pod koniec lat 20-tych15 krakingów na podstawie kilku kontraktów. Jeden z nich przewidywał, że Koch wyszkoli sowieckich inżynierów a skończyło się na tym, że Koch wyuczył sowieckie biura projektowe projektowania/rysowania krakingów. Potem już Sowieci dali sobie radę sami.
Podobno za ten trzyletni niespełna trud miał zarobić osobiście co najmniej 500 tysięcy USD. Chociaż inna wersja mówi, że przywiózł milion USD.
No a między innymi dzięki Winkler-Koch i Fredowi C. Kochowi Sowieci mogli przerabiać kradzioną ropę z ukradzionych prawowitym właścicielom pól naftowych i eksportować to wszytko przez sowiecką firmę Naphta Syndicate. M.in. do III Rzeszy Niemieckiej, aż do 22 czerwca 1941 roku.
A dlaczego o tym piszę. A bo wśród poszkodowanych przez bezprawne sowieckie konfiskaty byli np. potomkowie śp. Witolda Zglenickiego, właściciela pól naftowych Baku i wynalazcy technologii do wydobycia ropy z dna morskiego.
Według jego testamentu dochody z połowy jednej z działek zostały przeznaczone na zasilenie Kasy im. Mianowskiego, a przez nią na badania naukowe i stypendia. No i w okresie 1908-1915 Kasa im. Mianowskiego otrzymała łącznie z tego źródła 1.383.744,10 rubli czyli ok. 700 tysięcy USD. Były to największe dochody w historii Kasy im. Mianowskiego.
Ale wybuchła rewolucja i wszystko się skończyło. To znaczy skończyły się dochody dla setek i tysięcy legalnych właścicieli firm z tamtych okolic.
A na to miejsce Sowieci zaprosili sobie „innych lepszych imperialistów”, takich jak m.in. Fred C. Koch i dali im się obłowić na odbudowie przemysłów, w miejsce tych skonfiskowanych „złym kapitalistom” i zdewastowanych…
No a szczęśliwy pan Fred. C. Koch, po oszałamiających sukcesach w ZSRR, miał wedle złych ludzi udać się w roku 1934 do III Rzeszy, gdzie na zamówienie rządu niemieckiego miał wspólnie z Williamem Rhodesem Daviesem wybudować trzecią co do wielkości rafinerię, której pomysł miał zaaprobować sam Adolf Hitler. Na pewno nie wyjechał stratny.
Następnie powrócił do USA, gdzie w Wichita założył firmę Wood River Oil and Refining Company (później Koch Industries) i wraz z małżonką spłodził czterech synów. Firma została w rodzinie, a synowie Charles i David poprowadzili ją do spektakularnego sukcesu, dzięki czemu należą do najbogatszych ludzi świata. Osobisty majątek Davida Kocha był szacowany na 50 mld USD a jego brata Charlesa na 54,2 mld USD.
Sam Fred C. Koch został wyjątkowo ostentacyjnym antykomunistą, co mu nie przeszkodziło w 1956 r. odbyć podróż do ZSRR „w nieznanych celach”. A synowie też są ostentacyjnymi antykomunistami. Finansują „wszystko antykomunistyczne” co tylko się da. Ale kasy Kasie im. Mianowskiego raczej nie dali. No bo niby dlaczego, prawda?
Dlaczego o tym piszę. Ano dlatego, że firma Koch Industries z Wichita w 1998 r. zainwestowała parę groszy w firmę Thayer Aerospace, należącą do grupy dynamicznych absolwentów West Point, wśród których był kapitan Michael Richard Pompeo. Dokładnie 2%.
Niby mała rzecz, ale trzeba mieć świadomość, że w Wichita rodzina Koch to rodzina królewska. A w nawet carska. Posiadanie takiego „wspólnika” to jak pasowanie na „obywatela lepszego sortu”. I on to doskonale zrozumiał i docenił.
Kapitan Michael Richard Pompeo poszedł do biznesu po tym, jak po czterech latach poniewierania się w jednostkach pancernych , sorry ciężkiej i chwalebnej służby dla Armii Stanów Zjednoczonych na odcinku zaopatrzenia w części do czołgów lub czegoś w tym guście, zrobił doktorat z prawa na Harwardzie i próbował zrobić karierę w przesławnej firmie adwokackiej Williams & Connolly.
Jest to firma „gwiazd”, oczywiście prawniczych, i dla gwiazd.
Wśród wybitnych pracowników wymienia się aż dwoje Sędziów Sądu Najwyższego USA: Elenę Kagan nominowaną przez Baracka Obamę w 2010 i Bretta Kavanaugh nominowanego przez Donalda Trumpa w 2018 r.
Firma ma wśród stałych klientów takie firmy jak Google, Disney czy Bank of America a reprezentowała m.in. George’a W. Busha, Baracka Obamę, Billa Clintona czy Bena Bernanke.
No i Mike Pompeo po jakichś 2-3 latach rzucił ten cały luksusowy biznes prawniczy w Waszyngtonie i z kumplami z West Point w 1998 r. przeniósł się do Wichita w Kansas i został „młodym biznesmenem”. A panująca tam „rodzina królewska Koch” dorzuciła do młodego biznesu 2% i została „młodszym udziałowcem” jako Koch Industries.
No więc Mike Pompeo, Brian Bulato i koledzy zakładają Thayer Aerospace i wśród swoich klientów wymieniają m.in. Cessna Aircraft, która ma centralę w Wichita czy Boeinga, który ma tam fabrykę. W 2006 r. sprzedają firmę a Mike Pompeo zostaje prezesem firmy Sentry International, która produkuje jakieś części i jest partnerem Koch Industries.
Biznes jakoś się kręci do roku 2006 i potem panowie się rozchodzą a Mike zostaje szefem Syntra International.
A w roku 2010 następuje kolejny przełom i Mike Pompeo rzuca biznes i przechodzi do innej branży: do polityki. I czterokrotnie startuje do Izby Reprezentantów, zawsze z sukcesem, z Kansas oczywiście, dystrykt 4 czyli Wichita i okolice. A kto rządzi w Wichita i okolicy jak nie Koch Industries i jej poddostawcy?
W latach 2010-2017 pan Pompeo startuje cztery razy i wygrywa. A jako kongresman zajmuje się głównie bezpieczeństwem i oczywiście energetyką i generalnie przemysłem.
Jego wybory są oczywiście sponsorowane przez rodzinę Koch. Wg tamtejszych mediów na pierwszą kampanię w 2010 r. dali 80 tysięcy USD a łącznie w czterech kampaniach 375.500 USD zaś cały przemysł ropy i gazu zrobił zrzutkę na 1.1 mln USD.
Mnie najbardziej interesują te 375.500 USD, z których nie byłoby ani jednego, gdyby senior rodu Fred nie pracował dla Stalina i nie „uratował Rosji Sowieckiej od niebytu”. W 1930 kiedy Stalin zaczął kolektywizację i prawdziwe ludobójstwo rolników „Fred Koch tam by” i uczył bolszewickich inżynierów jak budować następne krakingi na skradzionych polach naftowych, bo on wybudował „tylko 15”. Nie on jeden oczywiście, ale tu chodzi o prawdziwe lub udawane szanowanie prawa własności.
Rodzina Koch nie ma poczucia winy z tego powodu że ich tatko przywiózł milion USD skrwawionych krwią niewinnych ludzi. Zresztą sami są porządnymi ludźmi. Ostoje lokalnej społeczności. Prostolinijni protestanci jak za ojców założycieli.
Mike Pompeo też jest protestantem. Konkretnie ewangelikalnym presbiterianiniem. Jak na Włocha, którego rodzina przywędrowała z Lombardii to dość ekscentryczne, ale Mike rozejrzał się na pierwszym roku West Point „co i jak” i, jak mówi, „poznał Jezusa”. A w kampaniach wyborczych podkreśla, że „Biblia leży na jego biurku”.
To szalenie ekscytujące w świetle tzw. detali z życiorysu. Choćby z ostatnich dni i tygodni.
Oto 14 stycznia 2019 r. Sekretarz Stanu (bo on Sekretarzem Stanu przy prezydencie Trumpie został w marcu 2018 r.) daje do Fox News informację, że „urządzamy w Warszawie konferencję w sprawie Iranu i sprosiliśmy już gości”.
Władze nasze kochane w Warszawie przez moment zastygły jak sarenka w świetle reflektorów, ale za całe kilka godzin ogłosiły „orbi et urbi”, że „jak najbardziej urządzamy WSPÓLNIE.
No jasne, że WSPÓLNIE. Ktoś musi dać jeść, pić i dostarczyć spania w luksusowych hotelach. I to jest nasza specjalizacja w tym przedsięwzięciu. W tzw. międzyczasie ajatollahowie wymachują rękami (jak to oni) i wrzeszczą, że to jest absolutny skandal. Ja też myślę, że ogłaszanie konferencji zanim się gospodarz miejsca dowiedział to lepszy skandal. Ale mnie to raczej śmieszy i nie wymachuję rękami.
Ale numer z ogłaszaniem konferencji w Warszawie to był dopiero pierwszy „dyplomatyczny gest”.
Jak już pan Mike Pompeo przyjechał do „tutejszego kraju”, wypił i zakąsił (a zakąsić może, jak widać, jak to wojskowy, choć były) to do gospodarzy się odezwał w te słowa: „no dobrzy ludzie, a teraz proszę mi tu wydać te wszystkie srebrne łyżki, haftowane obrusy, złocone kryształy tudzież stół rzeźbiony, a na dodatek budynek, w którym jedliśmy oraz jakieś pół królestwa, to jest chciałem powiedzieć, pół tej waszej całej republiki, czy co to tam jest”. Bo zalegacie dobrym Żydom amerykańskim, którzy NIGDY NIE MIELI PRZODKÓW I MAJĄTKÓW W POLSCE za to „mienie bezspadkowe” tych Żydów, którym USA NIE udzieliły pomocy w czasie Holocaustu”. Może nie dosłownie ale taki był ogólny sens.
Bo konkretnie to pan Sekretarz Stanu Mike Pompeo łaskaw był powiedzieć we wtorek 12 lutego 2019 r. w rozmowie z tutejszym ministrem spraw zagranicznych Jackiem Czaputowiczem co następuje: ”…Zdajemy sobie także sprawę z wagi naprawienia ważnych spraw z przeszłości i ja PONAGLAM moich polskich kolegów aby poczynili postępy z legislacją w sprawie restytucji PRYWATNEJ WŁASNOŚCI DLA TYCH, KTÓRZY STRACILI i własność w czasie ery Holocaustu…”.
Dla „tych, którzy stracili”? Dla tych „którzy stracili”, to jak przytomnie zauważył, jak zwykle pan premier Miller – PRL wypłacił USA pełne odszkodowanie na podstawie umowy z 16 lipca 1960 r.
Panu Czaputowiczowi oczywiście mowę odjęło i do dzisiaj jest „zaniemówiony” i jakiś taki „nieśmiały” na tych zdjęciach, ale my po paru dniach ochłonęliśmy i możemy przypomnieć przyjacielowi rodziny Koch, której cała gigantyczna fortuna stoi na połowie miliona USD zarobionych w Rosji Sowieckiej u towarzysza Stalina, że ówże Stalin, który „zrobił dobrze” Fredowi C. Koch i setkom amerykańskich firm, dając im milionowe zlecenia w latach 20-tych i 30tych XX w. został za te i inne gesty sowicie wynagrodzony przez poprzednika pryncypała pana Pompeo czyli Prezydenta USA Franklina Delano Roosevelta.
Który lekką ręką podarował Stalinowi w Teheranie i Jałcie 51% terytorium Rzeczpospolitej Polskiej – sojusznika Aliantów czasu wojny, ze znajdującym się tam całym majątkiem nieruchomym i ruchomym. O ludziach nie wspomnę.
Pobożnemu panu Pompeo warto zwrócić uwagę, że wśród owych nieruchomości były liczne kościoły rzymsko-katolickie, cerkwie, synagogi a nawet zbory protestanckie. I one zostały wysadzone, zamienione w kazamaty, magazyny nawozów sztucznych lub kina i tancbudy dla komunistycznych aktywistów. A święte Księgi, w tym tak ukochana przez niego Biblia, co to „leży na biurku”, wylądowały na śmietnikach, zostały spalone lub były darte publicznie ku uciesze gawiedzi.
Jako biegłemu w rachunkach absolwentowi West Point i prawnikowi z doktoratem wspomnę, że pobieżny szacunek tego „podarunku państwa amerykańskiego dla Stalina” z 51% terytorium Rzeczpospolitej Polskiej ze wszystkim, co się na nim znajduje, daje jakieś plus minus 5 bilionów USD. I że odsetki lecą.
Więc jak już musi się wywiązać wobec jakichś „lobby” i realizować ustawę JUST, to niech może sobie odejmie owe 300-400 mld USD, które chce nam zabrać bez tytułu prawnego, z kwoty 5 bilionów USD, które są nam winne USA za lekkomyślne „podarunki Stalinowi”. Zostanie jeszcze 4,7 biliona USD do zapłacenia Polsce.
No ale. Kto zna trochę historię USA to zapewne wie, jak pracowicie USA pozbawiały katolickie Królestwo Hiszpanii jego terytoriów na kontynencie amerykańskim, zaczynając od zakładania masońskich agentur i wojen oraz utworzenia „Cesarstwa Meksyk”. I jak na wieść o złożach np. złota „wybuchło powstanie amerykańskie w Kalifornii” w 1846 r. i „do zatoki Monterey wpłynął admirał US Navy John D. Sloat” i „rozpoczął okupację Kalifornii”. I że te napaści słowne i dyplomatyczne na Polskę niebezpiecznie przypominają tamtą smutną historię. A my, ostatni kraj katolicki, chyba jesteśmy kolejni po katolickiej Hiszpanii – do kasacji.
A że nie mamy bomby atomowej to nikt nie musi z nami grzecznie rozmawiać. Jak np. z tym sympatycznym koreańskim „czerwonym cesarzem” Kim Dzong Unem z Korei Płn. Miłośnikiem filmu, szampana i aktorek.
Pan Sekretarz Stanu USA Mike Pompeo był w Seulu, jak donosi The New York Times z 8 października 2018 r. i rozmawiał długo z „przywódcą narodu północnokoreańskiego”, który ogólnie „jest za”, ale żadnych obietnic w sprawie zdemontowania broni nuklearnej – nie złożył. I widzimy pana Mike Pompeo Sekretarza Stanu największego mocarstwa, jak się uśmiecha czule , żeby nie powiedzieć przymilnie do szefa państwa , które jest podobno „państwem–gułagiem”. Normalnie pełna dyplomacja, Francja elegancja, Szwecja dyskrecja. Do towarzysza Kim Dzong Una nikt nie robi kwaśnych min i nieprzyjemnych wycieczek historyczno majątkowych. I nie używa słowa „nalegam”.
A Polska obejmuje w mediach amerykańskich rolę „najczarniejszego charakteru globu” mimo karmienia i pojenia Sekretarza Stanu Mike’a Pompeo różnymi smakołykami i pojenia najlepszymi alkoholami. Nic ni pomogło.
Zaraz za Sekretarzem Stanu Pompeo wpadła do Warszawy małżonka byłego szefa Rezerwy Federalnej Alana Greenspana redaktorka ważnej stacji telewizyjnej Andrea Mitchell i walnęła z grubej rury „nową prawdą historyczną made in USA”: ”… Program wizyty Pana Pence’a przewidywał wizytę w Getcie Warszawskim, gdzie w 1943 r. Żydzi przez miesiąc walczyli przeciwko Polskiemu i Nazistowskiemu reżymowi a w piątek oczywiście wizyta w Auschwitz…”.
Nie wiedziałam, że w Rzeczypospolitej Polskiej jest jakieś „Auschwitz”. W Polsce jest Oświęcim a niemiecki obóz koncentracyjny to jest Konzentrationslager Auschwitz. Co oczywiście przy rewelacji historycznej, że w 1943 był jakiś „polski reżym” jest mniej ciekawe. Domyślam się, że chodziło o „polski reżym w Londynie”. I to przeciwko niemu „walczyli przez miesiąc Żydzi w Getcie”. Bo PKWN jeszcze Stalin nie założył.
W tych okolicznościach bardzo blado wygląda ten cały „polski partyzant z niebyłych bitew pod Lubartowem” – Efraim Blaichman z Kamionki. Wiadomo, że był w październiku 1944 r. w Lublinie, gdzie stał PKWN i dywizje NKWD dla osłony i skąd tow. Franciszek Jóźwiak ówczesny małżonek Heleny Wolińskiej wysłał Blajchmana na odpowiedzialną placówkę Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Lubartowie na stanowisko „przodownika” z dniem 5 października 1944 r., a następnie od 12 stycznia 1945 r. do Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa w Pińczowie na odpowiedzialne stanowisko „wywiadowcy”.
Czego się miał „wywiadywać” Blajchman w Pińczowie to nie wiem, bo za Niemca to jeszcze latem 1944 Żołnierze z Batalionów Chłopskich, a nie „takie wielkie partyzanci” jak Frank Blajchman , tylko zwyczajni tutejsi włościanie polscy – dokonali dwukrotnie skutecznych napadów na niemieckie więzienie i 10 czerwca 1944 r. uwolnili 281 więźniów, głównie rolników, a 13 lipca 1944 opanowali więzienie, uwolnili więźniów, zdemolowali biurokrację a magazyny opróżnili.
No i na to wszystko pojawił się 12 stycznia 1945 r. w Pińczowie Franek Blajchman nie dość że wywiadowca, to jeszcze „pełniący obowiązki kierownika Wydziału Więzień i Obozów w WUBP w Kielcach”.
Trzeba było na nowo otwierać więzienia i sadzać w nich tych samych, co ich sadzali Niemcy.
Urządzone na obrzeżach konferencji „o Iranie” „jasełka historyczno-roszczeniowe” jakie zaprezentowali pan Sekretarz Stanu Mike Pompeo do spółki z żoną Greenspana, spowodowały, że pan Wiceprezydent USA Mike Pence wypadł strasznie blado, mimo, że też się starał.
Miał on powiedzieć podobno, że :”… Stany Zjednoczone wraz ze swoimi sprzymierzeńcami użyją pełnej siły militarnej, aby wyrugować radykalny islamski terroryzm z powierzchni ziemi”.
Wyznam, że po próbkach dyplomacji w wykonaniu pana Mike Pompeo i żony Alana Greenspana – jakoś się nie czuję „sprzymierzeńcem Stanów Zjednoczonych”. Przynajmniej w tym tygodniu.
PS. Ciekawe, że rząd nasz kochany nie zawiózł był w wolnej chwili pana Wiceprezydenta Pence’a i pana Sekretarza Stanu Pompeo do Czyżewa, gdzie mieści się w dawnym budynku dawnej stacji kolejowej Muzeum Ziemi Czyżewskiej a tam stała wystawa poświęcona Polakom deportowanym w liczbie co najmniej 1.841 tysięcy w okresie 10 lutego 1940- 22 czerwca 1941. W tym około miliona polskich dzieci. Wróciło około 57 tysięcy w tym dzieci nie było prawie wcale.
Pink Panther
Autor prowadzi swojego bloga na Salon24.pl
Źródła:
www.truthdig.com/articles/tea-party-financiers-owe-their-fortune-to-josef-stalin/
https://en.wikipedia.org/wiki/Mike_Pompeo
https://en.wikipedia.org/wiki/Koch_Industries
https://en.wikipedia.org/wiki/Fred_C._Koch
https://pl.wikipedia.org/wiki/Amtorg
https://www.academia.edu/28986002/American_craking_for_Soviet_refining_Oil_of_Russia._2012._4._%D0%A0._84_-_87
http://mowiawieki.pl/templates/site_pic/files/Polskie-osiagniecia-naukowo-techniczne-odcinek-7.pdf
https://en.wikipedia.org/wiki/Williams_%26_Connolly
https://www.theguardian.com/us-news/2019/jan/11/trump-administration-evangelical-influence-support
https://qz.com/1227882/secretary-of-state-nominee-mike-pompeo-owes-his-political-career-to-the-koch-brothers/
www.opensecrets.org/news/2018/04/trump-picks-top-koch-recipient-for-secretary-of-state/
https://katalog.bip.ipn.gov.pl/informacje/68703
https://en.wikipedia.org/wiki/History_of_the_Philippines_(1898%E2%80%931946)
www.nytimes.com/2018/10/08/world/asia/mike-pompeo-kim-jong-un-north-korea.html
https://katalog.bip.ipn.gov.pl/informacje/68703