P.Tomasz Sekielski w ramach „dziennikarskiej prowokacji” wniósł do budynku Sejmu trochę materiałów wybuchowych. Z chęcią napisałbym, że to wyjątkowe świństwo ze strony p.Sekielskiego & His Boys – ale, niestety, takie skandaliczne postępowanie dziennikarzy i innych łowców sensacyj jest na porządku dziennym. Tym niemniej trzeba to za każdym razem potępiać.
Wyjaśnijmy to – bo jestem przekonany, że wielu ludzi pochwali p.Sekielskiego za to, co uczynił: że wynalazł lukę w ochronie Sejmu. Zajmijmy się tym bliżej.
Zacznijmy od drobiazgu. p.Sekielski pisze, że zamachowiec mógłby zagrozić „najważniejszym ludziom w państwie”. W rzeczywistości Sejm nie ma już dziś większego znaczenia – poza momentem, gdy wybiera „Rząd”. Sejm automatycznie uchwala to, co przedkłada „Rząd” – i nie zgłasza praktycznie żadnych własnych ustaw. A gdyby jakiś szaleniec zgładził wszystkich 460 posłów, na ich miejsce weszliby ci następni z listy – i po tygodniu nikt nie zauważyłby różnicy.
Gdy w Smoleńsku zginął Prezydent i kilkudziesięciu ważnych ludzi – to był pewien problem. Ale 460 posłów? Tylko naiwniak mógłby robić zamach na Sejm – i myśleć, że to cokolwiek zmieni. Przecież tych 460 z drugich miejsc byłoby dokładnie z tych samych partyj w tych samych proporcjach.
Ale to tylko tak, dla porządku.
„Zamach” p.Sekielskiego składał się z dwóch części: zmajstrowanie bomby – i wniesienie jej do Sejmu. Rozpatrzmy to po kolei.
Bombę można skonstruować z wielu składników. Oczywiście najtaniej z tych kupionych w hurtowni chemicznej – ale zdolny chemik wyekstrahuje potrzebne składniki z dowolnych produktów: z pieprzu, margaryny i tysiąca innych. Kwestia kosztu i czasu. Każde chemikalium, również materiał wybuchowy – składa się z pierwiastków – i trzeba je tylko połączyć ze sobą w odpowiedni sposób. Przepisy są w internecie – ale nie tylko…
Wniesienie bomby do budynku Sejmu jest też bardzo proste – od ręki mogę podać dwa sposoby, a jakbym pomyślał, to jeszcze pewno z pięć. I nie ma sposobu, by temu zapobiec – kwestia determinacji i cierpliwości. Dlatego zapobieżenie wysadzeniu Sejmu w powietrze (o, już mam dwa kolejne sposoby!) jest niemożliwe. I nie trzeba tego robić. Senatorzy i posłowie mają być bardziej chronieni, niż przeciętny Kowalski – zgoda – ale bez przesady! I są chronieni. W sposób zupełnie wystarczający. Straż Marszałkowska działa znakomicie. A są tam i inne służby.
Byłoby dobrze, by p.Sekielski – i ci, co przyklaskują Jego działaniu – odpowiedział sobie na pytanie: „Skoro tak łatwo jest wysadzić Sejm w powietrze – to dlaczego nikt tego do tej pory nie zrobił?”
Odpowiedź jest proste: bo jesteśmy nauczeni, że ludzi nie wysadza się w powietrze. Bo nam się nie chce. Bo boimy się odpowiedzialności – przed sądem, przed Bogiem. No, i – last, but not least – bo żaden Sekielski i żadna telewizja nam tego pomysłu nie podsunęła.
Normalnemu człowiekowi nie przychodzi do głowy wysadzanie Sejmu. Po prostu: o tym nie myśli. Ale o wyczynie p.Sekielskiego dowiedziało się 10 milionów ludzi – i każdy pomyśli: „Cholera – to byłoby coś!” 9 999 995 po tygodniu zapomni – ale może pięciu nie.
P.Sekielski w sposób bardzo istotny zwiększył zagrożenie. A ponieważ nie istnieje sposób, by temu zapobiec…
Instrukcja jak robić bombę jest nie tylko w Sieci. W książce dla młodzieży – „Tajemnicza Wyspa” śp.Juliusza Vernego jest precyzyjna instrukcja, jak zrobić nitroglicerynę. Przez 140 lat przeczytało ją na pewno ponad 500 milionów chłopców. I zapewne kilkuset – a może parę tysięcy – tę nitroglicerynę wypichciło, z części wyrośli znakomici pirotechnicy, kilku przy tym straciło rękę albo zginęło.
Takie jest życie. Tak powinno być.
Ale jakoś nikt (chyba?) nie użył tej nitrogliceryny do dokonania poważnego zamachu.
Nie można ludziom odbierać narzędzi przestępstwa. Nie wolno im zapobiegać. Ludziom trzeba wierzyć – i surowo karać za nadużycie zaufania. Miejscem, gdzie jest bezpiecznie (a i to nie do końca…) jest więzienie. Natomiast postęp tworzy się tam, gdzie wolni ludzie eksperymentują. I czasem ktoś wyleci w powietrze.
Trzeba się z tym pogodzić. To jest cena postępu. Można spędzić całe życie przypięty do babcinego fotela – a można jeździć samochodem. Co jest, rzeczywiście, ryzykowne. Można być Kowalskim – a można dać się wybrać na senatora. I to jest ryzykowne, ale dlaczego Kowalski ma w podatkach płacić za to, by temu senatorowi zapewniać super-ochronę?
Jedynym skutkiem „prowokacji” p.Sekielskiego będzie to, że nieszczęśni nauczyciele chemii będą mieli jeszcze większe kłopoty z nabyciem odczynników do doświadczeń, zwykli ludzie będą trzy razy dokładniej rewidowani przy wchodzeniu do Senatu i Sejmu….
…a jeśli jakiś zdeterminowany facet (facet – jakoś nigdy nie dokonują tego kobiety…) będzie chciał wysadzić ten cyrk w powietrze, to i tak wysadzi.
I teraz uwaga ogólna.
Lewica mówi o prewencji, o zapobieganiu. I Większość to (dziś!) popiera. Prawica mówi o represji – o surowym karaniu przestępców.
Różnica jest taka, że represje dotykają tylko przestępców – natomiast prewencja dotyka wszystkich.
Żyjemy w świecie paranoi. Jeszcze dwadzieścia lat temu wyśmiewałem się, że niedługo trzeba będzie zakładać kask idąc ulicą – bo przecież może spaść cegła. Do głowy mi wtedy nie przyszło, że za 20 lat trzeba będzie zakładać kask na nartach, a Unia Europejska zakaże jazdy na sankach „na śledzia”, głową do przodu!!! A gdyby Unia przetrwała jeszcze kilka lat, to i te kaski na ulicach też by wprowadziła. D***kratycznie!
Bo Większość bardziej ceni Bezpieczeństwo – niż Wolność. I, jak to obrazowo ujął śp.Fryderyk Nietsche: mali ludzie trzymają za nogi wielkich, nie pozwalając im wzlecieć.
Dlaczego dziś Większość tak się boi – a np. jakiś muzułmanin czy prosty Tamil parsknąłby śmiechem widząc degeneratów bojących się zjeżdżać na sankach? Cóż: dawniej ta mniejszość odważnych narzucała swój styl życia innym. Kobiety podziwiały odważnych. Król nagradzał odważnych. Tchórze byli tak jak i dziś – w zdecydowanej większości – ale wstydzili się swego tchórzostwa. Nie przyznawali się. Grali chojraków.
Dziś mają Większość – i ta Większość narzuca to tchórzostwo innym, nawet tej mniejszości. Są dumni, że nie są frajerami, że są ostrożni. Większość ma rację – no, nie? Oni rządzą – i i tych ryzykantów uważają za idiotów. Część tych odważnych zaczyna się wstydzić, że lubi ryzykować. A ponieważ jest powszechne ubezpieczenie – to jeszcze tym odważnym też zabraniają ryzykować – bo to oni potem musieliby płacić za ich leczenie.
Jak to powiedział śp.Adam Mickiewicz:
Wszystko przejdzie. Po huku, po szumie, po trudzie
Wezmą dziedzictwo cisi, ciemni, mali ludzie.
Tak właśnie dobiega kresu nasza cywilizacja.
Drugą przyczyną, pochodną, są dziennikarze. STRASZĄ. Straszą pedofilami, straszą bandytami, straszą zamachowcami, straszą klęskami żywiołowymi, straszą pandemiami, straszą Globalnym Ociepleniem, straszą końcem świata… Ludzie boją się dziś własnych mężów, własnych żon, własnych dzieci, własnych rodziców. Owszem raz na dziesięć milion przypadków zdarza się pedofil czy żona-trucicielka – ale dawniej człowiek słyszał o takim jednym przypadku, który zdarzył się hen, we wsi za górami, mówiono o tym (i o tym, jak tego pedofila łamano kołem!) przez dziesięciolecia ze zgrozą. Dziś ludzi jest 10 miliardów, tych pedofilów jest milion, to dziennie można mówić w telewizji o paruset. Ludzie widzą naokoło siebie dziesięciu normalnych znajomych – ale dzięki dociekliwym dziennikarzom, którzy wytropią takiego w Pernambuco, w telewizji tygodniowo mają paruset pedofilów; więc uważają, że tych pedofilów to jest większość, że to jest norma, że trzeba się BAĆ…
A takie hieny dziennikarskie, jak p.Sekielski, robią na tym KASĘ.
I wreszcie trzecia przyczyna, najważniejsza: ludzie stracili Wiarę.
Proszę się nie łudzić: teoretycznie w Polsce jest 86% ludzi wierzących, (z czego 90% to rzymscy katolicy). W rzeczywistości w Boga wierzy maleńka garstka. Księża też nie wierzą w Boga: ks.Jerzy Popiełuszko nie szeptał: „Boże, dzięki Ci, mam szansę zostać męczennikiem!” – tylko wyrywał się oprawcom wrzeszcząc: „Ratunku!”. Piloci „Tupolewa” nie wołali: „Jezu!” tylko „Kurwaaaaaa!”.
Chrystus powiedział: „Bo kto chce zachować swoje życie, straci je” [Łk 9,24] Dziś zamiast żyć – żyć, zjeżdżając na sankach głową w dół chociażby – człowiek traci godziny swego życia chodząc ostrożnie i nie ryzykując. Proszę sobie policzyć, ile godzin dziennie tracimy by być „bezpieczni”. A człowiek wierzący wiedział, że po śmierci czeka go życie wieczne – więc się nie bał. No – może trochę.
I żył pełnią życia. Jeden krócej – drugi dłużej. Ale żyli!
Natomiast dzisiejszy człowiek nie wierzy w życie pozagrobowe – więc prowadzi nędzne życie skorupiaka. Ma tylko jedno życie – więc nie będzie ryzykował. Nie zaryzykuje życia w obronie honoru, w obronie czci kobiety, w obronie dziecka, w obronie wiary, w obronie ojczyzny… Dlaczego miałby ryzykować, skoro heretycy zwani dziś „księżmi katolickimi” pouczają: „Życie ludzkie jest najwyższą wartością”.
Przecież za pieniądze zużyte na „poduszki powietrzne” można by sfinansować sto wypraw na Marsa! Ale ludzie pytają: „A po co tam lecieć?” Ba! Nawet na moim blogu pojawił się ktoś, kto skok p.Feliksa Baumgartnera skomentował: „Wariat”!!
Q! Tacy „wariaci” stworzyli naszą cywilizację. Którą takie nędzne robaki teraz rozkładają od środka! Tłamszą swoimi tłustymi cielskami.
Oni nie wiedzą, co to przyjemność! Człowiek ryzykuje – naprawdę ryzykuje, nie w grze planszowej – swoje życie – i przeżyje! To jest rozkosz – której dzisiejsi ludzie są pozbawieni.
A jak nie przeżyje? No, to nie ma problemu…
Nie wiemy, czy Bóg istnieje – czy nie istnieje. Ale, jak mówił śp.Franciszek-Maria Arouet (ps.”Voltaire”): „Gdyby Boga nie było – należałoby Go wymyśleć!” Dzięki temu, że ludzie w Boga wierzyli – mogli żyć pełnym życiem. Żyli szczęśliwi. I umierali szczęśliwi. Przestępcy nie: ci się bali – ale ludzie porządni umierali szczęśliwi z nadzieją na Raj.
To chyba dobrze, że ludzie uczciwi mieli taką nagrodę – a nieuczciwi taką karę?
I te sk***syny Oświeceni Postępowcy odebrali im ten Raj. A nieuczciwym Piekło.
A przy okazji zabili całą naszą, tak wspaniałą, cywilizację.
No, cóż: przyjdą muzułmanie i ją odrodzą.
Oni naprawdę wierzą w Boga.
A może tym sk***synom uda się „ucywilizować” również muzułmanów…?
No, cóż: z innych planet nie docierają do nas żadne sygnały. Najprawdopodobniej gdy tamte cywilizacje osiągały taki szczebel rozwoju, że mogły wyruszyć w Kosmos, zwyciężali tam Oświeceni Postępowcy – i tamte cywilizacje wyginęły tak samo, jak ginie nasza.
Być może to taki bezpiecznik – wmontowany przez: Naturę? Boga?
A jak tam sobie chcecie.
Ja nie mam nic przeciwko temu, że Cisi, Ciemni, Mali Ludzie pracują przez osiem godzin, jedzą optymalną zdrową żywność – albo dla odmiany soję GMO – oglądają telewizję, płodzą jedno (góra dwoje) dzieci, jeżdżą w pasach i z poduszkami, na nartach i na rowerach w kaskach, a po szczęśliwym życiu szczęśliwa, bezbolesna euthanazja…
Tylko niech NAM dadzą żyć!!
Janusz Korwin-Mikke
Tekst pochodzi ze strony korwin-mikke.pl
Świetny katechizm ŻYCIA.
Pozdrowienia dla autora.
Comments are closed.