Ostatnie dni obfitują w sporą liczbę wydarzeń politycznych, ale nie tylko, w kraju i na świecie. Internet obiega nagranie wideo, na którym widać jakiś niejasny bełkot posła Niesiołowskiego skierowany do wyraźnie próbującego się od niego odsunąć Jana Dworaka, szefa KRRiTV.
Tchórz Niesiołowski, ukrywający się za poselskim immunitetem i unikający odpowiedzialności za obrażanie ludzi, pyta Dworaka o TV Trwam, po czym cedzi: „To jest bydło, bydło, bydło…”. A następnie: „Cesarz Kaligula, Cesarz Kaligula, Cesarz Kaligula”. Po minie i zachowaniu Dworaka można tylko mniemać, co szef KRRiTV sobie myśli: „Stefan chyba zapomniał wziąć dziś leki…”.
* * *
Ale to małe piwo… W Bułgarii uliczne demonstracje zmusiły tamtejszy rząd do dymisji, we Włoszech odbyły się wybory, które zwyciężyła koncesjonowana (choć ponoć nie do końca) lewica, a spory odsetek głosów zdobyło ugrupowanie Ruch Pięciu Gwiazd założone przez włoskiego komika, Beppe Grillo. Włosi mają talent do wybierania przeróżnych oryginałów. Kiedyś za senatora robił u nich koń, potem w parlamencie zasiadała pewna ladacznica o kryptonimie Cicciolina, a teraz komediant Grillo. A mogłoby się wydawać, że po Berlusconim nie będzie już śmieszniej. Zresztą, czy nas powinno to dziwić? Też mamy swoich cudaków w parlamencie: poseł(łanka) Grodzki(a), tęczowy Biedroń, gwałciciel z Biłgoraja Palikot, marszałek Kopacz, specjalistka od przekopywania na metr smoleńskiej ziemi i asystowania przy sekcjach zwłok, których być może w ogóle nie było, no i niezawodny znawca ludzkiej psyche, Niesiołowski… Nie mamy więc co narzekać…
* * *
GUS ogłosił dane o poziomie bezrobocia… Tak źle nie było ponoć od wielu lat. Ponad 14 procent. Donald Wielki Żebrzący (dalej: DWŻ) pewnie się „dziwuje”, jednak czemu? Jeszcze niedawno podnosił płacę minimalną, podwyższał składkę na ZUS, zwiększał VAT, wszczynał walkę z „szarą strefą”, wysyłał wojsko do Mali, przyklepywał pakt fiskalny, odpalał składkę na UE, rozpoczął „aktywną walkę z bezrobociem”… Pewnie sporo by się jeszcze znalazło działań podejmowanych przez premiera w ostatnich miesiącach, ale te powinny wystarczyć. Nie ma się zatem co „dziwować”, taka jest kolej rzeczy. Ponieważ jednak DWŻ otoczony jest stadem przeróżnych specjalistów od robienia ludziom wody z mózgu, zapewne to oni doradzili mu, żeby czym prędzej wsiadał w swój słynny tuskobus i niósł rodakom radosną nowinę: „Nie martwcie się, może i lekko nie będzie, ale mam za to dla was złoty deszcz z Brukseli. Co zrabuję wam jedną ręką, drugą trochę podsypię z unijnego koryta”. Zapewne tłumy wiwatujące na cześć odwiedzającego ich Donalda kupią te bajeczki, nawet jeśli mieliby lada moment otrzymać dwa razy wyższe rachunki za energię i gaz. Donald wszystko im wyjaśni, a jak trzeba będzie nakaże ABW naloty na firmy dostarczające energię elektryczną, tak jak to swego czasu zrobił z firmami sprzedającymi dopalacze. I tym sposobem partia Donalda sprawować będzie niepodzielną władzę w III RP jeszcze przez wiele lat, niczym Partia Instytucjonalno-Rewolucyjna w Meksyku… Cóż, trzeba chyba być co najmniej Bułgarem, mieć w sobie choć odrobinę południowej krwi, by po otrzymaniu wysokiego rachunku za energię wyjść na ulicę i obalić rząd… Przecież tam też jest społeczeństwo postkomunistyczne, ale chyba decyduje jednak ta południowa krew…
* * *
Wicepremier Janusz Piechociński nie wykluczył właśnie społecznych niepokojów (to chyba jakiś fantasta!), natomiast księgowy nr 1 III RP, Jacek Vincent Rostowski, nieco przystopował w swojej ocenie możliwości przyjęcia euro przez nasz biedny kraj. Jeszcze kilka dni temu dawał do zrozumienia, że jeśli Polska kiedykolwiek przyjmie wspólną walutę, to na pewno nie za jego bytności, nie tylko w rządzie, ale w ogóle, w polityce… Musiał dostać niezłego kopniaka od Donalda Wielkiego Żebrzącego, gdyż w poniedziałek, 25 lutego 2013 r., śpiewał już nieco z innego klucza. Tzn. nic już nie mówił o swojej politycznej niebytności, a podkreślił jedynie, że „pan premier” właściwie wyznaczył perspektywę (lata 2015-2016) naszego wchodzenia do strefy euro: „Myślę, że bardzo trafnie pan premier to nakreślił, to będzie ten moment, kiedy sprawy czysto fiskalne powinny być już w dużej mierze załatwione”. Zmiana tonu wyraźna. Ciekawe tylko, jak będzie się w latach 2015-2016 kształtował los polskich podatników? Czy też będą już kompletnie „załatwieni”?
* * *
Jeszcze jedna sprawa… Poseł PiS Krzysztof Szczerski udzielił wywiadu tygodnikowi „Do Rzeczy”. Mówi dużo o słabnącej pozycji Polski pod rządami PO, krytykuje pakt fiskalny, ubolewa nad utratą suwerenności itp. Ale w pewnym momencie, odpowiadając na pytanie o to, czy pęknięcia w UE, w kontekście sytuacji w strefie euro, mogą być dla Polski pozytywne, mówi tak: „Nic złego się nie stanie, pod warunkiem że będziemy w stanie uratować z dawnej Unii te elementy, które są dla niej najistotniejsze. Nadrzędność prawa unijnego nad egoistycznym prawem strefy euro. Nadrzędność instytucji europejskich nad egoistycznymi instytucjami strefy euro. Nadrzędność budżetu unijnego nad egoistycznym budżetem strefy euro. Nadrzędność rynku europejskiego nad egoistycznym wewnętrznym rynkiem strefy euro. Nadrzędność solidarności nad konkurencyjnością wewnętrzną”. Szczerze mówiąc niewiele z tego rozumiem. To w końcu Pan poseł Szczerski z PiS zamierza w sejmie bronić interesów Polski czy też nadrzędną władzę widzi poza nią? Jakie prawo ma być w Polsce nadrzędne, polskie czy unijne? Skoro takie rzeczy wygaduje polityk uznawany za jednego z bardziej uniosceptycznych w PiS to ja naprawdę dziękuję. Strzeż mnie Panie Boże przed takimi obrońcami Polski…
Paweł Sztąberek
Foto.: Jan Bodakowski
Południowa krew południową krwią ale bułgarskie wina są całkiem dobre i one czyszczą serca i umysły Bułgarów.
Comments are closed.