W Polsce bardzo wiele mówi się o polityce. Teraz np. publicyści z czołowych dzienników rozpisują się na temat rozłamu w Prawie i Sprawiedliwości. Cała Polska zastanawia się nad tym, kto jeszcze opuści, lub zostanie wyrzucony z partii Jarosława Kaczyńskiego. Tymczasem mało kto zauważa, jak wiele inicjatyw niepolitycznych podejmowanych jest w tym momencie w naszym kraju. O jednej z nich chciałbym opowiedzieć. Otóż 6 listopada w miejscowości Świebodzin, w województwie lubuskim został ukończony pomnik Chrystusa Króla. Po zakończeniu wszystkich prac zostanie on poświęcony.
Pomnik Chrystusa Króla w Świebodzinie został wykonany w technologii siatkobetonu. W całości mierzy ponad 50 metrów wysokości, z czego 16 metrów to usypany kopiec. Na szczycie 33-metrowej figury znalazła się pozłacana korona. Ciężar konstrukcji szacowany jest na ok. 440 ton.
Na pomysł budowy tego ogromnego monumentu wpadł były już proboszcz parafii – sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Świebodzinie – ks. kanonik Sylwester Zawadzki. W 2001 r. rozpoczął działania zmierzające do wybudowania tam pomnika o wielkości zbliżonej do Chrystusa Zbawiciela z Rio de Janeiro. Rok wcześniej ówczesny biskup diecezji zielonogórsko-gorzowskiej Adam Dyczkowski powierzył miasto i gminę Świebodzin opiece Chrystusa Króla. W międzyczasie wielokrotnie zmieniano projekty. Było mnóstwo problemów technologicznych. Jakby tego było mało, w trakcie demontażu dźwigu, który miał umieścić na pomniku ramiona i głowę Jezusa, odpadł z niego element, który poważnie ranił jednego z robotników. Mimo to cel został osiągnięty.
Pomnik Chrystusa Króla w Świebodzinie jest większy od słynnego Chrystusa Zbawiciela z Rio de Janeiro. To oczywiście może być powód do dumy. Nie jest to jednak jakiś wielki wyczyn, gdy popatrzy się, jak w naszym kraju powstają nowoczesne stadiony na Euro2012. Jest jednak coś, co wyróżnia te dwie inwestycje. Te drugie powstają z budżetu państwa, czyli są finansowane przez wszystkich podatników, którzy w czasie Mistrzostw Europy w 2012 roku nawet nie będą mogli za darmo wejść na wspomniane obiekty sportowe. Z kolei ta pierwsza inicjatywa został sfinansowana z pieniędzy wiernych i przy udziale prywatnych firm. W to wielkie przedsięwzięcie zostali zaangażowani tylko ci, którzy tego chcieli. Nikt nikogo do tego nie zmuszał.
Ks. Sylwester Zawadzki jest świetnym przykładem tego, że w Polsce można zrealizować wielkie rzeczy bez pomocy instytucji samorządowych, państwowych, czy europejskich. Dziś w dobie „walki” o pozyskanie jak największych funduszy z Unii Europejskiej potrzebne są nam takie prywatne, niezależne od żadnej władzy inicjatywy. Nie muszą one być tak wielkie, jak pomnik Chrystusa Króla ze Świebodzina. Wystarczy mieć pomysł na coś i powoli, ale skutecznie wcielać go w życie. To właśnie dzięki determinacji byłego proboszcza ze Świebodzina i wielu wiernych udało się wybudować w naszym kraju coś tak okazałego. Oby było jak najwięcej takich prywatnych inicjatyw.
Mateusz Teska
Foto. Mateusz Teska/Prokapitalizm.pl
Zauważają, zauważają. I odpowiednio krytykują, jako kicz lub gigantomania albo architektoniczne dziwolągi. Tak jest z Licheniem, tak jest z Świebodzinem, tak jest z pomnikiem zabitych w Smoleńsku z Katedry Mariackiej w Gdańsku. Zadaje się, że wiadome środowiska zawiązały nawet jakieś stowarzyszenie sprzeciwu kiczowi w sztuce i architekturze sakralnej. Obłęd. Naprawdę prowokują, prowokują i chyba zacznie się……
Zamiast stawiać pomniki jezósowi powinno się wyrwać pomniki jana pawła II, przetopić na monety i rozdać biednym.
A może niech sami sobie przetopią. W myśl zasady, że biednym trzeba dać wędkę a nie rybę…
Przypominam, że księża przed Rewolucją Francuską byli szeroko wykształconymi ludźmi, posiadaczami ziemskimi, przez co byli związani z ludnością emocjonalnie i terytorialnie… Niejeden z księży wyznaczał drogi, niejeden robił projekty kanałów, inni byli strategami wojskowymi. Odsunięcie księży od spraw państwowych, wbrew temu, co tępaki spod znaku Palikota i Olejniczaka mówią, zubaża kraj intelektualnie.
SSMAN to prowokator z pod znaku sierpa i młota.
Comments are closed.