01.05.2012 r. – Świętego Józefa Rzemieślnika
Rdz 26 -3,3 albo Kol 3. 14-15.17.23-24; Mt 13, 54-58
W brewiarzowym wprowadzeniu do wspomnienia czytamy, że św. Józef był z zawodu cieślą i opiekunem Najświętszej Rodziny z Nazaretu, a dzisiaj jest patronem ludzi pracy. W Kościele katolickim wspomnienie św. Józefa Rzemieślnika zostało wprowadzone do kalendarza liturgicznego przez papieża Piusa XII w 1955 r. jako alternatywa dla laickiego Święta Pracy. Św. Józef, Oblubieniec Najświętszej Maryi Panny, zawsze fascynował wyznawców chrześcijan, którzy darzyli go niezwykle wielkim nabożeństwem. W każdej epoce był odkrywany jako wzór ojcostwa i pracowitości, a sama Święta Rodzina jako wzór dla rodziny chrześcijańskiej. Spróbujmy odkryć św. Józefa na nowo jako patrona dla naszych czasów.



Złota rączka
Jaki był zawód św. Józefa? Hebrajski wyraz charasz oznacza rzemieślnika, wykonującego pracę w drewnie, w metalu lub w kamieniu. Św. Mateusz mówi o Jezusie «syn cieśli» (Mt 13, 55), a św. Marek mówi «cieśla, syn Maryi» (Mk 6, 3). Św. Justyn (ok. 100-166), który żył blisko czasów Apostołów, a więc mógł wiedzieć coś o tradycji chrześcijańskiej, pisał, że św. Józef wykonywał drewniane pługi i jarzma na woły. Odpowiada to bardzo dobrze rolniczemu charakterowi Nazaretu i wskazują na to wykopaliska. W ten sposób piszą o św. Józefie też Ojcowie Kościoła.
Greckim słowem użytym na określenie stolarza u św. Marka jest tékton. Ale słowo to oznacza coś więcej niż tylko prostego pracownika w drewnie. U Homera słowo to występuje na określenie kogoś, kto potrafił budować statki, domy i świątynie. W dawnych czasach można było znaleźć w małych miastach i wsiach rzemieślnika, który był w stanie zbudować nie tylko klatkę na kurczaki, ale również dom. Był to rodzaj złotej rączki, która potrafiła zrobić z drewna wszystko przy pomocy prostych narzędzi. Te informacje pomagają zrozumieć lepiej, kim był św. Józef.
Głowa rodziny
Ewangeliści nic nie wspominają o kłopotach finansowych Świętej Rodziny. Św. Józef musiał więc sobie świetnie radzić jako stolarz, prowadząc własne małe przedsiębiorstwo. Ale św. Józef znakomicie potrafił poradzić sobie również jako ojciec rodziny, która była wyjątkowa. Pod jednym dachem zamieszkał Bóg i człowiek. Musiał sam z pomocą Bożej łaski stawiać czoła przeciwnościom i wyzwaniom, które niosło życie w tamtych czasach. Nie mógł też nikomu powiedzieć prawdy o Jezusie, gdyż i tak nikt w to by nie uwierzył. Może dlatego wybrał milczenie, jako najlepszy środek do zrealizowania celu, czyli opieki nad Świętą Rodziną.
Na jego głowie były sprawy całej rodziny. Problemy, które musiał rozwiązać, pojawiły się już na początku jego ojcowskiej misji. Musiał znaleźć miejsce na nocleg dla brzemiennej Maryi i na poród Syna w pasterskiej szopie. Gdy nad Jezusem zawisło niebezpieczeństwo śmierci z ręki Heroda, podjął decyzję o czasowej emigracji z całą rodziną do Egiptu. Gdy niebezpieczeństwo ustało, wrócił, ale nie poszedł do Judei. W obawie o los Jezusa osiadł w Galilei, w Nazarecie. Widzimy, że św. Józef nie bał się podejmować ryzykownych decyzji. Potrafił umiejętnie dobierać dostępne mu środki dla realizacji życiowego celu. A celem tym nie była tylko opieka nad Świętą Rodziną. Św. Józef zdawał sobie sprawę, że wypełnienie woli Boga pozwoli mu na osiągniecie celu jego życia, a było nim Jego życie wieczne.
Ludzkie działanie i niepewność
Ludwig von Mises, austriacki filozof i ekonomista żyjący w ubiegłym stuleciu pisał, że przedsiębiorca to człowiek, który podejmuje decyzje i działa w trudnej do przewidzenia przyszłości. Niepewność towarzyszy każdemu ludzkiemu działaniu. Widzimy więc, że przedsiębiorczość jest atrybutem każdego ludzkiego działania i dotyczy każdego człowieka, gdyż w obliczu nieprzewidywalnej przyszłości wszyscy musimy podejmować ryzyko. Wszyscy jesteśmy spekulantami, gdyż nie da się przewidzieć wszystkich zdarzeń, mogących mieć wpływ na realizację danego działania. Człowiek musi więc dostosować swoje działanie do warunków, w jakich jest ono realizowane. Austriacki ekonomista podkreśla jeszcze jedną ważną cechę przedsiębiorcy na wolnym runku. Przedsiębiorcą zostaje ten, kto potrafi lepiej niż inni ludzie przewidzieć przyszłe potrzeby konsumentów.
Prowadząc zakład stolarski, św. Józef sprawdził się jako dobry przedsiębiorca, gdyż cieszył się poważaniem lokalnej społeczności. Musiał nie tylko ciężko pracować, ale odznaczał się zapałem, wytrwałością i cierpliwością, gdyż te cechy są niezbędne, by stworzyć nowe przedsiębiorstwo i utrzymać je. Św. Józef potrafił również dostroić się do wymagań i potrzeb ludzi, z którymi żył i którym służył. Dobrze sobie radził nie tylko z decyzjami dotyczącymi produkcji, czyli gdzie i jakie kupić drewno, ale także z decyzjami, które wymagały planowania dalszej przyszłości i losów Świętej Rodziny. Żył w czasach, gdy nie było sytemu ubezpieczeń społecznych i obowiązku szkolnego. Mógł wprawdzie liczyć na wsparcie rodziny i lokalnej wspólnoty, ale tylko wtedy, gdyby z powodu poważnej choroby nie mógł sam zadbać o rodzinę. Do głównych obowiązków izraelskiego ojca należało zapewnienie swemu synowi solidnego wykształcenia. Św. Józef jako dobry ojciec wprowadził Jezusa w tajniki pracy w drewnie.
Kościół uważa dzisiaj przymusową migrację i bezrobocie za prawdziwą klęskę społeczną nie tylko ze względu na moralne skutki, jakie niesie ono dla życia społecznego, ale przede wszystkim dlatego, że uderzają one w godność osobową człowieka. Zmiana miejsca zamieszkania i pracy nie przeszkodziła jednak św. Józefowi w osiągnięciu świętości. Miał do zrealizowania cel i wszystkie swoje działania podporządkował opiece Świętej Rodziny. Św. Józef nie tylko uciekł przed Herodem do Egiptu, ale później nie wrócił do swojego rodzinnego Betlejem. Wymagało to od niego po raz kolejny zbudowania nowego domu i założenia nowego warsztatu pracy w nieznanym mu wcześniej środowisku. Przedsiębiorcy są nie tylko wytworami własnej kultury, ale nadają ton innowacjom i przekształcają świat.
Świat bez przedsiębiorców
Św. Józef jako przedsiębiorca jest wyzwaniem dla naszych czasów. Dzisiaj żyjemy w świecie, w którym jest coraz mniej przestrzeni dla wolnej przedsiębiorczości, a tym samym do realizacji życiowego powołania. Pod pozorem zabezpieczenia przeciwko podstawowym ryzykom życia, wprowadziliśmy w życie idę państwa opiekuńczego, w którym wydatki socjalne finansowane są wysokimi podatkami, a państwo rości sobie prawa do ingerowania niemalże w każdy aspekt naszego życia. Taki system ekonomiczny ogranicza ludziom swobodne korzystanie z ich przedsiębiorczych zdolności. Jesús Huerta de Soto, hiszpański ekonomista i przedstawiciel austriackiej szkoły ekonomii definiuje taki system ekonomiczny jako antyhumanitarny. Jest on złem, ponieważ uniemożliwia człowiekowi dążenie do odkrytych przez niego celów i z użyciem takich środków, które zgodnie z jego wiedzą są najwłaściwsze do osiągnięcia tych celów, a także są dla niego dostępne.
Przedsiębiorcy zostali wyparci z życia współczesnego świata, ale wcześniej nastąpiło to już w ekonomii, jako dziedzinie nauki. Współczesna ekonomia nie zajmuje się już realnym ludzkim działaniem, ale wymyślonym przy biurku, nieistniejącym modelem człowieka, który zawsze dąży do maksymalizacji osiąganych zysków i działa wyłącznie z pobudek ekonomicznych. Taki homo oeconomicus jest zdaniem Misesa fikcyjnym obrazem człowieka, który nie ma swojego odpowiednika w rzeczywistości. Austriacki ekonomista uważa, że ekonomia nie może naśladować fizyki lub innych nauk ścisłych. Istnienie wolnej woli i zdolności wyboru wyklucza studiowanie ludzkiego działania w taki sam sposób, jak bada się obiekty nieożywione. W ludzkim działaniu nie ma żadnych stałych i nie odpowiada ono matematycznym zasadom.
Życie wieczne
Św. Józef potrafił wyśmienicie połączyć życie zawodowe z życiem rodzinnym i duchowym. Tych sfer życia człowiek nie może od siebie oddzielić, gdyż wszystkie muszą być podporządkowane jednemu nadrzędnemu celowi. Człowiek nie funkcjonuje raz jako człowiek ekonomiczny, a innym razem jako człowiek religijny. Opiekun Świętej Rodziny był przedsiębiorcą, który zainwestował w całe swoje życie i odniósł sukces.
Oficjum o św. Józefie zostało wprowadzone do brewiarza rzymskiego dopiero w roku 1479, ale kult św. Józefa na dobre zaczął propagować dopiero papież Pius IX, który w 1870 r. ogłosił go Opiekunem Kościoła. Następnie Pius XII ogłosił go patronem robotników, a bł. Jan XXIII patronem Soboru Watykańskiego II. Może jeszcze długo przyjdzie nam czekać, kiedy św. Józef zostanie ogłoszony patronem przedsiębiorców. Niech na razie dla każdego z nas będzie patronem dobierania odpowiednich środków, potrzebnych do osiągnięcia zamierzonego celu i zmierzania do niego z wytrwałością w połączeniu z nadzieją pokładaną w przyszłości. Dla chrześcijanina tym celem jest życie wieczne, do którego prowadzą różne drogi.
O. Jacek Gniadek SVD
Animator, nr 2/12. O.  Jackowi Gniadkowi dziękujemy za nadesłanie nam do publikacji tekstu swojego kazania.
 

2 KOMENTARZE

  1. Polecam lekturę Pisma Świętego:
    „Udał się także Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego, zwanego Betlejem, ponieważ pochodził z domu i rodu Dawida, żeby się dać zapisać z poślubioną sobie Maryją, która była brzemienna.”
    Bo trochę się nie zgadza w 4 akapicie na temat tego, iż Józef zmienił miejsce zamieszkania po powrocie z Egiptu…

  2. Dziękuję za powyższy wpis. Muszę przyznać, że miałem podobne wątpliwości przy pisaniu tego kazania. Zastanawiałem się, jak długo św. Józef przebywał w Betlejem. Ale tego nie wiemy. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Powyższy cytat pochodzi z Ewangelii według św. Łukasza. Według tego Ewangelisty święta Rodzina wróciła do Nazaretu (Łk 2,39).
    Ale mamy jeszcze inną wersję w Ewangelii według św. Mateusza, która różni się od wersji łukaszowej. Według tej wersji mędrcy ze wschodu przybyli do Betlejem, by oddać pokłon nowonarodzonemu królowi żydowskiemu (Mt, 2, 1nn). Jak długo św. Józef przebywał tam ze Święta rodziną? Tego nie wiemy. Wiemy, że Betlejem było miastem rodzinnym św. Józefa, więc możemy założyć, że mógł tam przebywać tak długo, jak tylko chciał. Nie mógł być dłużej niż dwa lata, ponieważ król Herod nakazał zabić wszystkie dzieci poniżej dwóch lat. Później udał się do Egiptu i znowu nie wiemy, jak długo tam przebywał. Mogło to być nawet dłużej, gdyż prawdopodobnie św. Józef nie wyruszył na piechotę z Maryją do Bartlejem (ok. 112 km) kilka dni przed porodem.
    Na temat Świętego Józefa nie wiemy zbyt wiele. Przekaz ewangeliczny nie jest jednoznaczny. Zastanawiałem się, czy nie wspomnieć o tym w kazaniu, ale zdecydowałem, by tego nie robić. Przyjąłem wersję bliższą Ewangelii według św. Mateusza. Napisałem, że na dobre św. Józef zamieszkał w Nazarecie dopiero po powrocie z Egiptu. Mogłem o tym wątpliwościach wspomnieć, ale pomyślałem, że w krótkim kazaniu nie muszę wszystkiego wyjaśniać. Tym bardziej, że chciałem skoncentrować się na innych sprawach. Widzę jednak, że w następnej wersji tego kazania wspomnę o tych różnicach.
    Pozdrawiam,
    Jacek Gniadek SVD

Comments are closed.