Przed łódzkim sądem toczy się sprawa karno-skarbowa kobiety, która naraziła Skarb Państwa na utratę… 2 groszy.
Dura lex sed lex można rzec. Oskarżona naruszyła przepis bodajże art. 111 ustawy o podatku od towarów i usług. Co z tego, że tym razem chodziło o 2 grosze. Mogło chodzić o 2 miliony złotych.
I dlatego właśnie dzielni referendarze z Urzędu Kontroli Skarbowej bacznie muszą pilnować przestrzegania przepisów. Jeden z nich, udający ponoć studenta, przyszedł do kiosku skserować legitymację. Zapłacił 30 groszy i nie dostał paragonu fiskalnego. Wrócił po chwili do kiosku z inspektorem. Pewnie ten czaił się już za rogiem, bo niby skąd tak szybko się tam wziął. Na kioskarkę zastawiono „pułapkę” jak na Leppera przy okazji odralniania działek na Mazurach, korzystając z najlepszych wzorców CBA
Oskarżona jest emerytką, pracując w kiosku chciała sobie dorobić. Tłumaczy, że nie nabiła na kasę fiskalną usługi ksero bo nie mogła! Urządzenie nie miało jeszcze nadanego kodu, bo było nowe, co wynika podobno z faktury zakupu.
O absurdalności podatku VAT dla małych firm wielokrotnie pisał Krzysztof Dzierżawski. Od jego wprowadzenia w lipcu 1993 systematycznie powiększała się ilość podmiotów gospodarczych będących jego płatnikami. Było to spowodowane zaostrzeniem kryteriów wyznaczających obowiązek podatkowy. Obowiązkiem podatkowym obejmowane były firmy coraz mniejsze, w nieodległej perspektywie praktycznie wszystkie, ponieważ granicę obrotów, której przekroczenie wywołuje powstanie obowiązku podatkowego pewnie jeszcze bardziej się obniży.
Ale VAT to podatek skomplikowany, wymagający specjalnej „infrastruktury”, w którą musi być wyposażony podatnik – zarówno materialnej jak i niematerialnej. Ta pierwsza to kasy fiskalne, które tanie nie są – wiadomo jak podatnik musi coś kupić, to dostawca może wymagać wysokiej ceny. Drugą stanowią służby rachunkowe, bez których prawidłowa obsługa podatku jest praktycznie niemożliwa. O ile dla przedsiębiorstw dużych i średnich, często dysponujących odpowiednimi urządzeniami i personelem, ciężar tych kosztów nie ma wielkiego znaczenia, o tyle dla firm małych jest to obciążenie znaczące.
Obejmowanie obowiązkami podatkowymi firm coraz mniejszych wiąże się też z mnożeniem jednostkowych kosztów obsługi zarówno po stronie podatników, jak i po stronie aparatu skarbowego. O ile koszty te w odniesieniu do pojedynczej firmy są w zasadzie stałe, o tyle dochody podatkowe pozostają w proporcji do rozmiarów firmy. Istnieje więc jakaś statystyczna wielkość firmy, przy której koszty obsługi podatku okażą się wyższe niż dochody skarbu państwa. I tak jest pewnie z kserowaniem.
Robert Gwiazdowski
Źródło: www.blog.gwiazdowski.pl