W ramach komentarza do artykułu o podatkach autorstwa Krzysztofa Mazura, jako przesiębiorca od siebie dodam:
1). VAT jest podatkiem tak skomplikowanym, że absolutnie odradzam komukolwiek rozliczanie tego podatku bez biura księgowego; podatek ten obarcza głównie konsumenta, dla przedsiebiorcy zaś jest żródłem kłopotów z kilku względów:
- różne stawki i co za tym idzie konieczność kwalifikacji sprzedawanych produktów wg PKWiU (pismo do GUS); kwalifikacja GUS dla tego samego towaru w jednym mieście może być inna niż w innym mieście, co pociąga z sobą możlwość sprzedaży tego samego towaru z różnymi stawkami
- VAT. Kto widział te klasyfikacje wie, że jest to cudowne osiągnięcie biurokracji – każdy towar ma numer; niestety urzędnicy GUS nie są np. chemikami i trudno im odpowiednio kwalifikować heterocykliczne pochodne
- VAT staje się katastrofą dla przedsiębiorcy, gdy za sprzedany towar nie otrzymał pieniędzy
- VAT jest katastrofą jeśli trafimy na nieuczciwego kontrahenta, który nie odprowadził VAT od zakupionego przez nas towaru, który to VAT my sobie odliczyliśmy – ciekawe jak to mamy sprawdzać?
- obecność podatku VAT wręcz stymuluje przedsiębiorców do dokonywania zakupów czego się da na firmę, bo przecież nie tylko koszty, ale i 22% taniej
Fakt, iż Unia Europejska tak kocha ten podatek świadczy o tym, że jest on ze wszech miar zabójczy dla przedsiębiorców i szalenie miły biurokracji.
Pytanie do autora: czy w USA jest VAT? Wydaje mi się, że na paragonach miałem tylko tzw. local tax (np. w Kalifornii 4%) ale to chyba coś innego. Czy więc w Stanach funkcjonują bez VATu? Czy są akieś opracowania dotyczące szkodliwości VAT dla gospodraki? Ktoś badał ten problem?
2). podatek obrotowy wg. mnie byłby zbawieniem; gdyż eliminuje grę z Urzędem Skarbowym w koszty. Kontrole z US-u zawsze mogą się do czegoś przyczepić, gdyż definicja kosztów jako wydatków służących bezpośredniemu uzyskaniu przychodów powoduje, iż niektóre US-y kwestionują udział w targach, ponieważ ten nie służy bezpośrednio uzyskaniu przychodów; podatek obrotowy jest wprowadzony w Rosji na poziomie 6% – wiąże się to dla innych krajów nie posiadających podatku obrotowego z poważnym niebezpieczeństwem; otóż wystarczy w Rosji założyć spółkę (niewielki problem i koszt nieprzekraczający 400 USD) która będzie nam sprzedawać usługi wykonane na terenie federacji rosyjskiej my fakturę w koszty a spólka płaci 6% obrotowego; jeśli spółka jest nasza to w zasadzie mamy pieniądze wyprowadzone na czysto z 6% podatkiem plus koszty bankowe. Z moich informacji wynika, że cała masa spółek w Kaliningradzie jest zakładana wyłącznie dla celów podatkowych; z tego też względu z przykrością stwierdzam, iż wewnątrz UE podatek obrotowy nie przejdzie, a gdyby nawet wprowadzić go w Polsce to wkrótce UE nakaże jego zniesienie; oczywiście niczego to nie zmienia gdyż dalej bedzie to można robić poprzez Rosję, której UE niczego nakazać nie może. Z moich wyliczeń wynika iż przy realnej działalności wysokość nie mogłaby byc wyższa niż 1-2% obrotu.
Kończąc chcę tylko zwrócić uwagę, że po przejściu pewnej fazy rozwojowej w finansach firmy wysokość podatków staje się nieistotna, gdyż można przed nimi uciekać tworząc spółki córki w rajach podatkowych etc. Skomplikowane i wysokie podatki zabijają małe i średnie firmy. Ale chyba o to naszym rządzącycm chodzi. Przy obecnych podatkach w UE Polska nie musiałaby niczego produkować poza prostym prawem podatkowym i niskimi podatkami. Wpływy do kasy przekroczyłyby wielokrotnie oczekiwania. Słowacja staje się najlepszym tego dowodem – niestety nikt tego u nas nie dostrzega. Zajmują nas (właściwie ICH) fundusze strukturalne i coraz bardziej skomplikowane prawo.
Pozdrawiam, mając nadzieję, iż kropla drąży skałę i że działania na rzecz uproszczenia i obniżenia podatków wreszcie przyniosą owoce w postaci zmiany świadomości.
Paweł Machejko
(24 maja 2004)