Słowacja postanowiła niedawno zrezygnować z podatku liniowego, którego wysokość wynosiła 19%. Lewicowy rząd Roberta Fico pracuje nad nowym modelem podatkowym, w którym znajdzie się również stawka dla najbogatszych, czyli tzw. podatek od luksusu.
Podobnie jak francuscy socjaliści (podwyżka podatków dla najbogatszych), rząd w Bratysławie liczy, że dzięki temu poprawi się stan finansów państwa, a deficyt budżetowy spadnie do 4,6% PKB. W przyszłym roku prognozy mówią nawet o 3%. Planowane jest także podniesienie stawki podatku dla banków, na dzień dzisiejszy wynosi on 0,4% a ma wzrosnąć do 0,6% – 0,7%.



Jak dotąd obok Słowacji podatek liniowy obowiązuje jeszcze w takich krajach jak Litwa (na poziomie 24%), Łotwa (26%), Estonia (21%), Czechy (15%), Rumunia (16%) i Bułgaria (10%).
Według raportów firmy doradczej PwC nie we wszystkich wypadkach wprowadzenie podatku liniowego doprowadziło do zmniejszenia obciążeń fiskalnych. Na Cyprze, gdzie obowiązuje podatek progresywny, należą one do najniższych podczas gdy np. w Rumunii są najwyższe, mimo podatku liniowego na poziomie 16%. Oprócz podatków, na wysokość obciążeń wpływ mają bowiem również składki na ubezpieczenia społeczne.
Metody zwiększania wpływów podatkowych są dwie: podnosić podatki i liczyć na cud, że pochodzące stąd wpływy do budżetu wzrosną, oraz taka, że podatki się obniża. O ile pierwsza metoda z góry skazana jest na porażkę, to druga daje nadzieję na to, że gospodarka się ożywi,  co z kolei przyczyni się do wzrostu wpływów do kasy państwa. Ten drugi przypadek można było zaobserwować w Irlandii, gdzie zwiększono kwotę odliczeń wydatków na badania i rozwój, w Holandii, gdzie obniżono CIT z 23% do 20%, na Łotwie, gdzie do 2013 roku obowiązywać będą preferencyjne zasady amortyzacji czy w Czechach, gdzie obniżono CIT i ubezpieczenia zdrowotne. Nawet we Francji obniżono podatki dla najuboższych przy czym jednak mocno podniesiono obciążenia dla osób najbardziej zamożnych. A to nie wróży powodzenia socjalistom w próbach bilansowania budżetu.
Najbardziej popularnymi zmianami są zmiany w wysokości podatku VAT. W Polsce w ostatnim czasie dosyć często rząd korzystał z tej sposobności, aby pozyskiwać pieniądze do budżetu. Podobnie dzieje się na Cyprze, w Czechach, we Włoszech, w Wielkiej Brytanii, na Węgrzech a także niedługo stanie się w Hiszpanii (VAT wzrośnie z 18 do 21%). Popularne jest także opodatkowanie osób najbogatszych, tak jak to dzieje się we Francji, a co rozważa się także we Włoszech.
Według PwC obciążenia fiskalne w Unii Europejskiej stanowią 1/3 wynagrodzenia brutto na co składa się podatek PIT – ok 20% oraz ubezpieczenia społeczne – ok. 10%. Co gorsza tendencja jest rosnąca. Jak wiadomo podnoszenie podatków daje jedynie iluzję poprawy finansów państwa. Podatnicy nie mają ochoty oddawać swoich ciężko zarobionych pieniędzy fiskusowi, dlatego spodziewać się należy raczej rozrostu „szarej strefy” aniżeli tego, że zwiększą się dochody budżetowe.
ISz

1 KOMENTARZ

  1. Obniżaniu podatków musi towarzyszyć cięcie wydatków budżetowych.
    W USA Ronald Reagan w latach 80-tych ubiegłego wieku obniżył wprawdzie podatki (co dało dziesięcioletniego kopa gospodarce amerykańskiej)
    ale nie dokonał drastycznego ograniczenia wydatków (np przetrzebienia biurokratów). Zadłużenie USA w związku z tym niebezpiecznie wzrosło. Tu powołałem się na stwierdzenie Roberta Kiyosaki z książki pt „Zwiększ swój finansowy IQ”, wydawca: Instytut Praktycznej Edukacji.

Comments are closed.